Tak jak już kiedyś wspominałam, zazwyczaj nie potrafię się oprzeć książkom, w którym pierwsze skrzypce grają zwierzęta, a w szczególności żywię głęboki sentyment do kocich bohaterów. Czytałam już wiele wspaniałych powieści z kotami w roli głównej i nie raz dawałam się zaskoczyć sposobem ich przedstawienia przez różnych autorów. Niewiele się więc zastanawiając sięgnęłam po "Szczęście jest kotką" Evy Berberich, pomimo iż ta pozycja z pozoru nie wyróżnia się na tle innych książek. Jednak pod tym z pozoru leniwym spojrzeniem rudej kotki z okładki kryje się naprawdę wiele. Zapraszam serdecznie byście razem ze mną poznali historię Gałganki - wielkiej indywidualistki i kociego niechluja.
Żałoba po utracie kogoś bliskiego jest rzeczą naturalną, jednak czy rozpaczanie po kocie również jest właściwe? Zdania będą tutaj za pewno podzielone, w zależności od tego jakie samy mamy podejście do zwierzęcych towarzyszy i pupili. Nie ulega jednak wątpliwości, że utrata kogoś lub czegoś co kochamy, zawsze jest dotkliwa. W takiej właśnie sytuacji poznajemy główną bohaterkę książki "Szczęście jest kotką", rozpaczająca po śmierci swojego kocura. Wybawieniem od smutku okazuje się niepozorne pudełko pozostawione na ganku jej domu, w którym kryje się rudo pręgowana kotka, co więcej okazuje się iż jest to wnuczka zmarłego towarzysza kobiety. I w dodatku tak jak swój dziadek potrafi rozmawiać z ludźmi, oczywiście tylko tymi, których uzna wartych dostąpienia tego zaszczytu. Nowy członek rodziny nie tylko wnosi do domu radość, ale także masę utrapień, bowiem jak się szybko okazuje, kotka nazwana Gałganką, jest prawdziwym kocim niechlujem, straszną indywidualistką i wyssała wszelkie mądrości świata z mlekiem matki. Tym sposobem rozpoczyna się pełna ciepła historia o wspólnym życiu człowieka i kota.
Książka składa się z krótkich rozdziałów, w głównych mierze stanowiących zapis rozmów między właścicielką kotki, a samą Gałganką. Poruszane są w nich najróżniejsze sprawy, które zapewne nie raz Was zaskoczą. Bo o ile wychowanie kota, a może raczej człowieka przez kota, czy utarczki o codzienne drobiazgi nikogo nie zdziwią, to już rozważania filozoficzne, opowieści o tym jak powstał człowiek, kocie interpretacje biblijnych historii - to już nie są tak oczywiste tematy. Swoją drogą mocno zaskoczyły mnie aspekty wiary i owe biblijne historie. Bohaterka książki, którą równie dobrze możemy utożsamiać z autorką, niejednokrotnie powtarza iż jest osobą niewierzącą, a jednak w trakcie owych rozmów wychodzi iż wiara ma dla niej duże znaczenie, obchodzi święta, czasami się pomodli, co więcej przyznaje przed kotką iż w wierze przeszkadza jej to i jest zbyt rozsądna i nie raz można odnieść wrażenie, że tego żałuje. W pewnym momencie, nie ukrywam, trochę zaczęło mnie to męczyć podczas lektury.
Akcja książki zamyka się w obrębie domu głównej bohaterki i tylko niekiedy przenosząc się do przyległego do niego ogródka. Także liczba bohaterów nie zaskoczy Was swym ogromem, zamykając się w głównej bohaterce, jej partnerze Konradzie i kotce Gałgance. Nie oznacza to jednak iż jest nudno, czy pusto. Ta zamknięta przestrzeń i niewielka liczba osób świetnie się sprawdza przy przedstawieniu relacji człowiek-kot, a przecież to o nie chodziło autorce. Bo nawet przysłowiowe cztery ściany własnego domu mogą być miejscem na szalone przygody, zwłaszcza, gdy się ma do czynienia z tak zwariowanym czworonogiem jak Gałganka.
Podczas lektury mamy okazje dokładnie poznać bohaterów historii, choć główna uwaga skupia sie na kobiecych postaciach. Konrad pojawia się okazjonalnie, w odwiedziny, choć nawet podczas jego nieobecności nie zabraknie rozmów na jego temat i niejako jego obecność będzie dalej wyczuwalna. Głównie za sprawą "muzycznego fotela", na którym słucha muzyki i na który Gałganka nie powinna wchodzić. Nietrudno jednak się domyślić iż kotka nic nie będzie sobie robić z tych zakazów. Patrząc na bohaterów widać wyraźnie iż najwięcej uwagi poświęcono kreacji kotki. To silna osobowość, prawdziwa indywidualistka, chodząca zawsze swoimi drogami, a jednocześnie wdzięczna i inteligentna towarzyszka rozmów, celnie ripostująca i z wdziękiem wyśmiewająca ludzkie przywary. Jej uwagi z pewnością nie raz rozśmieszą Was podczas lektury.
Ludzcy bohaterowie nie wypadają już tak barwnie. Właścicielka Gałganki jest miłą, spokojną panią domu i zawsze staje murem za swoją kotką, niezależnie co by ta nie zrobiła. Konrad z kolei z początku toczy walki o dominacje nad nowym lokatorem, jednak szybko kapituluje i sam stara się zdobyć sympatię Gałganki. Niestety postacie i relacje damsko-męskie zostały przedstawione bardzo stereotypowo, co również psuło mi nieco lekturę. Mamy kobietę zajmującą się domem, miłą i uczynną, ale jednocześnie wyrozumiałą, choć potrafiącą postawić na swoim. Jednym słowem chciałoby się powiedzieć: dobrą. Po drugiej mamy mężczyznę, przeświadczonego o swojej wyższości i tym, że wszystkie wie i zrobi lepiej, czym nie raz się ośmiesza w oczach bohaterek. Mówiąc krótko kogoś kto chciałby być samcem alfa, ale nie do końca mu to wychodzi. Nie przeszkadza to w lekturze i poniekąd stanowi ważny element historii, żałowałam jednak, że nie nadano bohaterom takiej głębi jak Gałgance. Choć jakby nie patrzeć jest to historia o kocie, nie ludziach.
Autorka miała naprawdę ciekawy pomysł na książkę. Zamknięta w przysłowiowych czterech ścianach domu, posiadając tak naprawdę wyłącznie trzech bohaterów, mimo swojego minimalizmu kryje naprawdę wiele. Nie wszystkie elementy jednak grają ze sobą tak jak powinny i choć jest to naprawdę interesująca, pozycja podczas lektury część osób może się zniechęcić. Z pewnością powinni po nią sięgnąć wszyscy miłośnicy tych mruczących, czteronożnych zwierzaków oraz czytelnicy lubujący się w pozycjach nastrajających pozytywnie do życia. Jest to bowiem jedna z tych książek w których autorzy pokazują jak piękna jest otaczająca nas rzeczywistość oraz jak ważne jest miłowanie swoich bliźnich - niezależnie od tego ile mają łap.
Książka składa się z krótkich rozdziałów, w głównych mierze stanowiących zapis rozmów między właścicielką kotki, a samą Gałganką. Poruszane są w nich najróżniejsze sprawy, które zapewne nie raz Was zaskoczą. Bo o ile wychowanie kota, a może raczej człowieka przez kota, czy utarczki o codzienne drobiazgi nikogo nie zdziwią, to już rozważania filozoficzne, opowieści o tym jak powstał człowiek, kocie interpretacje biblijnych historii - to już nie są tak oczywiste tematy. Swoją drogą mocno zaskoczyły mnie aspekty wiary i owe biblijne historie. Bohaterka książki, którą równie dobrze możemy utożsamiać z autorką, niejednokrotnie powtarza iż jest osobą niewierzącą, a jednak w trakcie owych rozmów wychodzi iż wiara ma dla niej duże znaczenie, obchodzi święta, czasami się pomodli, co więcej przyznaje przed kotką iż w wierze przeszkadza jej to i jest zbyt rozsądna i nie raz można odnieść wrażenie, że tego żałuje. W pewnym momencie, nie ukrywam, trochę zaczęło mnie to męczyć podczas lektury.
Akcja książki zamyka się w obrębie domu głównej bohaterki i tylko niekiedy przenosząc się do przyległego do niego ogródka. Także liczba bohaterów nie zaskoczy Was swym ogromem, zamykając się w głównej bohaterce, jej partnerze Konradzie i kotce Gałgance. Nie oznacza to jednak iż jest nudno, czy pusto. Ta zamknięta przestrzeń i niewielka liczba osób świetnie się sprawdza przy przedstawieniu relacji człowiek-kot, a przecież to o nie chodziło autorce. Bo nawet przysłowiowe cztery ściany własnego domu mogą być miejscem na szalone przygody, zwłaszcza, gdy się ma do czynienia z tak zwariowanym czworonogiem jak Gałganka.
Podczas lektury mamy okazje dokładnie poznać bohaterów historii, choć główna uwaga skupia sie na kobiecych postaciach. Konrad pojawia się okazjonalnie, w odwiedziny, choć nawet podczas jego nieobecności nie zabraknie rozmów na jego temat i niejako jego obecność będzie dalej wyczuwalna. Głównie za sprawą "muzycznego fotela", na którym słucha muzyki i na który Gałganka nie powinna wchodzić. Nietrudno jednak się domyślić iż kotka nic nie będzie sobie robić z tych zakazów. Patrząc na bohaterów widać wyraźnie iż najwięcej uwagi poświęcono kreacji kotki. To silna osobowość, prawdziwa indywidualistka, chodząca zawsze swoimi drogami, a jednocześnie wdzięczna i inteligentna towarzyszka rozmów, celnie ripostująca i z wdziękiem wyśmiewająca ludzkie przywary. Jej uwagi z pewnością nie raz rozśmieszą Was podczas lektury.
Ludzcy bohaterowie nie wypadają już tak barwnie. Właścicielka Gałganki jest miłą, spokojną panią domu i zawsze staje murem za swoją kotką, niezależnie co by ta nie zrobiła. Konrad z kolei z początku toczy walki o dominacje nad nowym lokatorem, jednak szybko kapituluje i sam stara się zdobyć sympatię Gałganki. Niestety postacie i relacje damsko-męskie zostały przedstawione bardzo stereotypowo, co również psuło mi nieco lekturę. Mamy kobietę zajmującą się domem, miłą i uczynną, ale jednocześnie wyrozumiałą, choć potrafiącą postawić na swoim. Jednym słowem chciałoby się powiedzieć: dobrą. Po drugiej mamy mężczyznę, przeświadczonego o swojej wyższości i tym, że wszystkie wie i zrobi lepiej, czym nie raz się ośmiesza w oczach bohaterek. Mówiąc krótko kogoś kto chciałby być samcem alfa, ale nie do końca mu to wychodzi. Nie przeszkadza to w lekturze i poniekąd stanowi ważny element historii, żałowałam jednak, że nie nadano bohaterom takiej głębi jak Gałgance. Choć jakby nie patrzeć jest to historia o kocie, nie ludziach.
Autorka miała naprawdę ciekawy pomysł na książkę. Zamknięta w przysłowiowych czterech ścianach domu, posiadając tak naprawdę wyłącznie trzech bohaterów, mimo swojego minimalizmu kryje naprawdę wiele. Nie wszystkie elementy jednak grają ze sobą tak jak powinny i choć jest to naprawdę interesująca, pozycja podczas lektury część osób może się zniechęcić. Z pewnością powinni po nią sięgnąć wszyscy miłośnicy tych mruczących, czteronożnych zwierzaków oraz czytelnicy lubujący się w pozycjach nastrajających pozytywnie do życia. Jest to bowiem jedna z tych książek w których autorzy pokazują jak piękna jest otaczająca nas rzeczywistość oraz jak ważne jest miłowanie swoich bliźnich - niezależnie od tego ile mają łap.
Ocena: 6/10
Sara Glanc
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu BIS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz