niedziela, 6 września 2015

Przedpremierowo: Ender – kłamstwa skrywane za maską

     Już tylko dni dzielą czytelników od premiery wyczekiwanej kontynuacji „Startera” Lissy Price. Losy młodej dziewczyny, zmuszonej do wypożyczania własnego ciała, tajemniczy Stary Człowiek skrywający twarz za niezwykłą maską i walka z niesprawiedliwym systemem, były dopiero początkiem. „Ender” zaś ma przynieść odpowiedzi na wszystkie niedokończone w poprzedniczce wątki oraz wyjawić to na co z pewnością wszyscy czekają. Kim jest Stary Człowiek? Jeżeli jesteście tego ciekawi równie mocno jak ja, zachęcam do wyczekiwania na premierę książki, naprawdę warto.


      Callie po zniszczeniu Prime Destination teoretycznie może cieszyć się spokojnym życiem. Skończyła się walka o przetrwanie na ulicy, a ona, jej młodszy brat Tyler i przyjaciel Michael mieszkają w okazałej rezydencji, zapisanej im przez renterkę Helenę, która nie tak dawno wynajmowała ciało dziewczyny. Teoretycznie, ponieważ co jakiś czas w głowie Callie odzywa się znienawidzony głos Starego Człowieka, a do tego nawiedzają ją wspomnienia z życia Heleny. Jakby tego było mało były szef banku ciał demonstruje do czego jeszcze może służyć umieszczony w głowach Starterów chip zamieniając znajomą dziewczyny w żywą bombę. Dopóki ten niewielki kawałek metalu znajduje się w ich głowach nigdy nie będą bezpieczni. Czy jest szansa by pozbyć się chipa i na powrót cieszyć upragnioną wolnością? Callie użyje wszystkich sił, by się tego dowiedzieć.

      Akcja „Endera” pędzi do przodu w zawrotnym tempie, wrzucając bohaterów i czytelnika naprzeciw coraz to nowym niebezpieczeństwom. Język jakim posługuje się autorka jest prosty i sprawia, że całość czysta się niezwykle płynnie. Ogromnym plusem jest także rezygnacja, z jakże wtórnego w tego typu powieściach, wątku romantycznego. Lissa Price pokazuje, że podczas walki o własną wolność i dobro bliskich osób człowiek jest w stanie skupić się na wyższych sprawach niż problemy sercowe, a ważniejsze od miłości okazuje się zaufanie wobec drugiej osoby. I wielkie brawa jej za to. Bo choć główna bohaterka nie jest pozbawiona uczuć wie kiedy i na co jest pora i potrafi się skupić na powierzonym zadaniu, zamiast zastanawiać się na kim jej bardziej zależy.


      A skoro już mowa o bohaterach czeka nas spotkanie zarówno z tymi znanymi ze „Startera” jak i zupełnie nowymi, choć nie mniej interesującymi. Callie, nadal pozostaje główną bohaterką i narratorką całej historii. Jej zachowanie niewiele się różni od tego co pokazała czytelnikom podczas walki z Prime Destination. To waleczna i troskliwa młoda dziewczyna, gotowa do wielu poświęceń dla swoich bliskich. Michael, przyjaciel Callie, który opiekował się Tylerem w „Starterze” odegra teraz znacznie ważniejsza rolę, choć i tak będzie musiał ustąpić pola nowemu bohaterowi. Hyden, również Starter, który uratuje Callie i w raz z nią będzie wałczył o wolność dla wszystkich Metali (jak nazywani będą Starterzy z chipami), będzie wiódł niewątpliwie pierwsze skrzypce jeżeli chodzi o męską postać w „Enderze”. Jego osoba przykuje uwagę czytelnika chociażby informacją, że okaże się on być synem znienawidzonego Starego Człowieka. Czy bohaterka będzie mogła mu zaufać? W końcu jak mówi przysłowie niedaleko pada jabłko od jabłoni. O tym i o wielu innych sprawach będziecie musieli przekonać się sami.

     Wydanie „Endera” cechują znane nam już z poprzedniczki elementy, metaliczna okładka z wypukłymi elementami, przywodzącymi na myśl chip znajdujący się w głowach bohaterów powieści. Odwrotny układ kolorów sprawia, że książki ciekawie wyglądają razem na półce, jednak niebieskie napisy, na srebrnym tle tylnej części okładki przy złym oświetleniu, bywają nieczytelne. Wiele osób za to ucieszy czekająca wewnątrz książki zakładka z reklamą między innymi poprzedniego tomu.


      „Ender” uzupełnia i zamyka wszystkie wątki swojej poprzedniczki, jednak zakończenie daje nadzieję, że będziemy jeszcze mieli okazję spotkać jej bohaterów. I przyznam szczerze, że nie miałabym nic przeciwko temu. Lissa Price i stworzony przez nią świat, zdominowany przez starych i młodych ludzi, historia Callie i jej walka o lepsze jutro, wciągnęły mnie bez reszty. I choć autorka serwuje czytelnikowi zagrywki i elementy znane już z innych powieści opisujących nie najweselsze wizje przyszłości, robi to w sposób na tyle interesujący i oryginalny, że z pewności zadowoli nie tylko fanów antyutopii. Jeżeli więc nie czytaliście „Startera”, koniecznie nadróbcie zaległości i sięgnijcie od razu po kontynuację, by cieszyć się pełną historia, przy których spędzicie kilka udanych godzin.

Ocena: 8,5/10
Andromeda

Za możliwość przeczytania książki przed premiera serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz