Nie ukrywam, że uwielbiam historie o
superbohaterach niezależnie czy maja one formę komiksów, filmów czy książek. Jest
coś fascynującego w śledzeniu losów zwykłych ludzi, którzy za sprawą zbiegu okoliczności,
dziwnych wypadków czy tajemniczego pochodzenia otrzymują niezwykle moce i
dzięki nim walczą w słusznej sprawie przeciwko tym, którzy zagrażają pokojowi
na świecie. Tak wygląda większość historii, co jednak gdyby obdarzone mocami
jednostki zamiast wykorzystywać je w słusznej sprawie zwróciłyby się przeciwko
zwykłym obywatelom? Pytanie to zadał sobie znany i ceniony pisarz fantasy
Brandon Sanderson, a jego wynikiem jest książka „Stalowe Serce” rozpoczynająca
cykl „Mściciele”, do której lektury serdecznie Was zapraszam.
Dziesięć lat
temu, wraz z pojawieniem się na niebie Calamity niektórzy ludzie zaczęli się
zmieniać, zyskując niezwykłe moce. Świat okrzyknął ich Epikami. Niestety szybko
okazało się, że nowe umiejętności szły w parze z okrucieństwem i potrzebą
dominacji nad zwykłymi śmiertelnikami. Ludzkość szybko poddała się władzy
nowych Panów. Najpotężniejsi Epicy brali we władanie całe miasta czyniąc z nich
swoje królestwa. Nie inaczej było z Chicago, w którym niepodzielnie rządzi
Stalowe Serce. Epik zdawało by się niezniszczalny, zdolny latać, władający
żywiołami i potrafiący przemieniać otaczające go przedmioty w metal. Tylko
jedna osoba widziała jak Stalowe Serce krwawi. Cudem ocalały sprzed dziesięciu
laty, gdy Stalowe Serce ogłosił swoje imię światu, chłopiec. Dawid stracił tego
dnia ojca i każdy szczegół tamtych makabrycznych wydarzeń utkwił mu w pamięci.
Teraz gdy w mieście pojawili się Mściciele, jedyne osoby które odważyły się
rzucić wyzwanie Epikom, Dawid ma zamiar wykorzystać tą wiedzę, by zemścić się
na zabójcy swojego ojca.
Brandon
Sanderson w swojej książce zaskakuje nie tylko odmiennym od tradycyjnego
podejściem do tematu superbohaterów, ale i wykreowanym przez siebie światem.
Chicago w którym dzieje się akcja książki w dniu pojawienia się Stalowego Serca
zostało przez Epika w większej części zmienione w metal. Powierzchnie w
większości zamieszkują Epicy i Ci, którzy są w jakiś sposób dla nich użyteczni.
Porządku pilnuje wojsko podległe Stalowemu Sercu. Pod ziemią zaś ciągną się
wydrążone w warstwie stali tunele, zamieszkiwane przez zwykłych ludzi, ale i
szeroko rozumiany margines społeczeństwa, który również znalazł schronienie
głęboko pod ziemią, poza zasięgiem wzroku Epików.
Bohaterowie
zamieszkujący stworzony przez autora świat są równie barwni. Nie tylko za
sprawą różnorodności Epików i ich mocy – od tych najbardziej popularnych jak
władza nad żywiołami, latanie, niezwykła siła czy umiejętność uzdrawiania, po
te bardziej wymyślne jak oddziaływanie
na konkretny rodzaj materiału, zmianę konsystencji przedmiotów oraz tworzenie
skomplikowanych iluzji. Najciekawsze jednak są słabości, których odkrycie
umożliwia zabicie nawet najpotężniejszego Epika. Nie jest to jednak łatwa
sprawa, niektórzy są wrażliwy na konkretny rodzaj materiału bądź światła,
innych zranić może jedynie osoba o określonych przekonaniach bądź będąca w
danym wieku. Pomysłowość autora zaskakuje z każdej strony powieści również pod
względem charakterów bohaterów. Każda z przedstawionych postaci ma swoje
indywidualne cechy, historię i widać, że została wykreowana z dużą starannością. Moim faworytem jest główny
bohater, głównie ze względu na jego zamiłowanie do tworzenia absurdalnych
porównań, jak to poniżej:
„- Ja czuję się jak cegła zrobiona z owsianki.
Popatrzyła na mnie, marszcząc czoło. W
szoferce zapadła cisza. Potem Megan zaczęła się śmiać.
-Nie, nie – powiedziałem. – To ma sens! Posłuchaj.
Cegła powinna być twarda, prawda? Jeśli jednak jedną z nich zrobiono sekretnie
z owsianki, a reszta cegieł o tym nie wie, ona tkwi pośród nich, bojąc się, że
będzie słaba, a one twarde. Kiedy umieszczą ją w murze, zostanie spłaszczona, a
owsianka zmiesza się z zaprawą, która spaja cegły.”
Akcja powieść
pędzi w zawrotnym tempie, mieszając z sobą komiksowe i niezwykle barwne opisy
wydarzeń z nagłymi zwrotami akcji. Wszystko to zaś opiera się na solidnych
fundamentach, do których dokładane są kolejne cegły dzięki którym fabuła tworzy
spójną całość i dodaje wiarygodności przedstawionej historii. Uważny czytelnik
będzie również w stanie przewidzieć zakończenie książki, ale w żaden sposób nie
zepsuje mu to lektury, od której nie sposób się wręcz oderwać.
Choć powieść
docelowo kierowana była do nieco młodszych czytelników, również starsi
miłośnicy fantastyki nie będą zawiedzeni. Brandon Sanderson stworzył wspaniałą
powieść, w której plastyczne czy wręcz komiksowe opisy przeplatają się z
ogromem akcji, która niewątpliwie podnosi ciśnienie. Literacki świat już dawno nie był tak okrutny, superbohaterowie
tak źli, a zwykli ludzie tak odważni. Niesamowita lektura, która już od
pierwszych stron wciąga. Po przeczytaniu tej książki każdy zamarzy, by
przywdziać pelerynę i posiadając supermoce, stanąć po stronie uciśnionych
przeciwko tym, którzy wydają się niezniszczalni. Pozycja do której z pewnością
będę powracać w oczekiwaniu na kolejne tomy.
Ocena: 9,5/10
Andromeda
Za egzemplarz recenzencki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz