„Pod kloszem” autorstwa Meg Wolitzer to
kolejna pozycja dla młodzieży poruszająca ważne dla młodych ludzi problemy. W
tym wypadku autorka skupiła się na cierpieniu i tym jak na nie reagujemy. To,
co na jednych nie zrobi większego wrażenia, innych pozbawi chęci do życia i
sprawi, że stracą kontakt z rzeczywistością. Czy lekarstwem na cierpienie może
być lektura powieści, której autorka popełniła samobójstwo, nie będąc w stanie
samej poradzić sobie ze swoimi problemami? Serdecznie zapraszam do wspólnego
udziału w lekcjach „Specjalnych zagadnień z literatury angielskiej” gdzie
przekonacie się o tym na własnej skórze.
Jam Gallahue –
główną bohaterkę powieści poznajemy w dniu, gdy jej rodzina wysyła ją do Wooden
Barn, szkolnego ośrodka terapeutycznego w Vermoncie. Zmiana otoczenia oraz
specjalistyczna opieka na miejscu ma pomóc dziewczynie otrząsnąć się po śmierci
jej chłopaka – Reeve’a, Brytyjczyka z wymiany. Choć związek dwojga młodych
ludzi trwał nieco ponad miesiąc Jam wierzyła iż spotkała tego jedynego, a
śmierć Reeve’a sprawiła iż dziewczyna straciła zainteresowanie resztą świata. Przestała się uczyć, rozmawiać z przyjaciółmi i rodziną, odcinając się od
wszystkich i wszystkiego. Lekarstwem miała
się okazać zmiana otoczenia oraz zajęcia ze „Specjalnych zagadnień z literatury
angielskiej” prowadzonych dla niewielkiej, wybranych osobiście przez
nauczycielkę grupy uczniów. Kiedy uczestnicy owych zajęć otrzymują zadanie
prowadzenia pamiętników, okazuje się, że dzięki nim trafiają do innego świata,
w którym wszystko jest tak jak chcieli żeby było, zanim nastąpiły wydarzenia,
które odmieniły ich życia w najgorszy możliwy sposób. Nazywają to miejsce
Belzharem.
„Pod kloszem” łączy
w sobie kilka interesujących pomysłów, których nie sposób nie docenić.
Najważniejszymi z nich są oczywiście nietypowe zajęcia specjalne oraz sam
Belzharem. Pomysł, aby na zajęciach „dla nadwrażliwych osób” u których
występują „utrzymujące się skutki urazu psychicznego” omawiać depresyjną
autobiograficzną powieść autorki, która popełniła samobójstwo - Sylvii Plath,
mocno mną wstrząsnął. Z resztą nie tylko mną, ale i bohaterami książki. Równie
wielkim szokiem były wizyty w Belzharem, świecie w którym czas stanął w miejscu
i to dosłownie. Bohaterowie mogą tam spędzać czas z osobami, które utracili,
Jam znowu jest z Reeve’em, jednak nie może się z nim dzielić tym, co obecnie
przeżywa, chłopak jakby jej nie słyszał. Mogą jedynie na nowo przeżywać
czterdzieści jeden dni, które spędzili ze sobą. Czytelnik zaś powoli zatraca
jasność tego co dzieje się naprawdę, a co jest tylko wytworem wyobraźni
przebywających w ośrodku podopiecznych. Dodatkowo przeskoki miedzy wydarzeniami
teraźniejszymi, a wspomnieniami bohaterów pogłębiają uczucie dezorientacji
podczas lektury.
Zakończenie
historii z pewnością zasługuje na uwagę. Nie tylko ze względu na fakt, że
zaskakuje czytelnika, ale raczej dlatego, że wywraca całą opowieść do góry
nogami. Nie chce zbyt wiele zdradzać, ale osobiście czułam się mocno oszukana i
nie do końca spodobała mi się ścieżka jaką obrała autorka. Zmieniło się także
moje postrzeganie głównej bohaterki i jeżeli można tak powiedzieć straciłam
resztki szacunku do niej. Zaczęła mi się wydawać intruzem w Wooden Barn, który dostał się tam
może nie tyle, że niepotrzebnie, ale z pewnością odebrał miejsce komuś, kto
bardziej potrzebował i zasługiwał na pomoc jaką mógł tam otrzymać.
„Pod kloszem”
to z pewnością wartościowa historia o cierpieniu i sile, jaką wymaga pogodzenie
się z nie raz brutalną rzeczywistością, po to by po prostu żyć dalej. I choć
książka nie jest doskonała, a zakończenie może rozczarować, z pewnością
dostarczy czytelnikowi wielu wrażeń i powodów do rozmyślań. A przecież tego
właśnie oczekujemy sięgając po tego typu powieści.
Ocena: 7/10
Andromeda
Za egzemplarz recenzencki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Bukowy Las.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz