„Odkrycia
naukowe poprzedniego pokolenia zapewniły mojemu nieśmiertelność i
wieczną młodość. Ziemię zaludniają piękne, tryskające
zdrowiem i nieznające śmierci istoty. Lecz każda utopia ma swoje
cienie.” - tył okładki, a dokładniej ujmując opis znajdujący
się na niej, to prawdopodobnie pierwsza rzecz, która ma za zadanie
przyciągnąć czytelnika. Temat nieśmiertelności nie jest nowością
w literaturze, jednak sposób jej ukazania, radzenia sobie z jej
konsekwencjami, to zupełnie inna historia. Sam wielokrotnie
zastanawiałem się jakie życie czekałoby mieszkańców naszej
planety, gdyby udało się nam wynaleźć lek na najstraszliwszą
chorobę, czyli Śmierć. Na szczęście nie muszę już tego sobie
dłużej wizualizować, dzięki książce Dmitrija Glukhovskiego pt.
„Futu.re”,
do lektury której serdecznie zapraszam.
Nieśmiertelność
to nie tylko wymysł twórczości literackiej, lecz prawdopodobnie
wizja naszej niedalekiej przyszłości. Genialne rozwiązanie
wszelkich problemów ludzkości było poszukiwane od zarania dziejów
przez różnorakich badaczy, czy też szarlatanów. Pozostając
jednak przy literaturze, wspomniany złoty środek przychodzi z dużo
większą łatwością. Wszystko za sprawą tajemniczych mikstur
alchemicznych, potężnych zaklęć czarnoksięskich, czy też
niepozornych przedmiotów. Jednak czy krótkowzroczne spojrzenie na
ten dar może zmusić nas, istoty myślące do jakiejkolwiek
refleksji na temat zagrożenia jakie niesie za sobą „ta”
klątwa? Czy ludzkość kiedykolwiek dorośnie, aby taki dar był
racjonalnie wykorzystywany? Lektura Futu.re
udowodni wam, że tak się nie stanie.
Głównym
bohaterem tej przygody jest Jan, członek znienawidzonej, ale
elitarnej Falangi, jeden z Nieśmiertelnych. Rola naszego bohatera
nie jest zbyt skomplikowana, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wraz
z oddziałem sobie podobnych wyszukują „nielegalnych”
mieszkańców metropolii, po czym zgodnie z regulaminem i prawem
podają takiej osobie akcelerator starzenia się, a świeżo urodzone
dziecko zostaje odebrane do specjalnego internatu. Nie jest to zbyt
skomplikowany schemat, jednak cała otoczka stworzona wokół tego
jest w moim przekonaniu interesująca, oraz tajemnicza, co dodaje
całości sporo smaczku. Trzeba tutaj nadmienić, że nasz bohater
jest jednym z takich dzieci, o czym dowiadujemy się podczas lektury.
Poszczególne przygody są wymieszane z wydarzeniami z internatu,
dzięki czemu jesteśmy w stanie zrozumieć wszystkie przedstawione
akcje.
Jan
nie jest jedynym bohaterem tej książki, autor postarał się, aby
nie zabrakło tutaj wyrazistych postaci, które z całą pewnością
zainteresują czytelnika. Członkowie falangi, tajemnicza Annelie,
nietuzinkowa Helen, kłamliwy Rocamora, czy w końcu zwykłe numerki
z internatu. To oczywiście tylko część wszystkich postaci, jednak
każda stworzona jest z duszą i charakterem. Najciekawszy w tym
wszystkim dla mnie jest fakt, że postacie w jakiś sposób są ze
sobą połączone. Nie jest to oczywiście linia pokrewieństwa,
jednak jest między nimi coś tajemniczego.
Historia
przedstawiona przez autora jest naprawdę ciekawa, pomimo tego, że
tematyka nieśmiertelności nie jest zbytnią nowością w
literaturze. Widać, że autor w nowatorski sposób podszedł do
całości. Fabuła jest bardzo spójna, wątki uzupełniają się,
nic nie pozostaje bez odpowiedzi. Nie wszystkim może przypaść do
gustu ogólny charakter książki i wizja przedstawiona przez autora,
jednakowo trudno jest trafić w gusta wszystkich czytelników naraz.
To kawałek interesującej, nietuzinkowej, oraz oryginalnej historii
spiętej w całość.
Żeby
nie zostać osądzonym o zbytnie koloryzowanie fabuły z całą
stanowczością pragnę uświadomić, że tytuł ten wcale nie jest
taki optymistyczny.
Ukazane zostają tutaj problemy jakie niesie ze sobą
nieśmiertelność. Prawdziwy dar może okazać się klątwą
dostępną tylko dla nielicznych w już dawno przeludnionym świecie.
Pan Dmitrij twardo i doraźnie ukazuje aspekty wiecznego życia,
które po dokładnym przemyśleniu nie jest takie kolorowe.
Przedstawienie prawdziwego, surowego świata w otoczce dobrobytu jest
tylko zasłoną dymną, która zmusza czytelnika do refleksji. Mnie
przynajmniej zmusiła.
Zastrzeżeń
nie można mieć także do oprawy graficznej tytułu. Grafika okładki
jest bardzo wyrazista, przez swój minimalizm i specyfikę oddaje
naprawdę wiele i pasuje jak mało co. Strony są wykonane z papieru
o przyzwoitej jakości, tak samo jak oprawa. Nic nie ma prawa się
potargać przy normalnym czytaniu, co jest w dzisiejszych czasach
sporym plusem. Bardzo miłym bonusem są grafiki załączone w
środku. Ukazują one wydarzenia, które rozegrały się na łamach
stron.
W
moim przekonaniu Futu.re
jest dziełem bardzo dobrym, mogę się nawet pokusić, że „prawie”
doskonałym. Fabuła trzyma stale wysoki poziom, tak samo jak i
przedstawieni bohaterowie. Autor udowodnił, że potrafi stworzyć
coś więcej, niż tunele metra. Książkę z czystym sumieniem mogę
polecić każdemu czytelnikowi, a w szczególności fanom twórczości
autora. Na pewno się nie zawiedziecie, tak samo jak i ja. W tym
miejscu pragnę podziękować wydawnictwu
Insignis
za przekazanie książki do recenzji.
Moja ocena: 9/10
Artius
Futu.re - świetna powieść. Nie spodziewałem się po niej zbyt wiele i to pomimo że Głuchowskiego lubię i cenię. Porwała mnie bez reszty, a ostatnie rozdziały powieści... no, poruszyły mnie.
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńNie chciałem wspominać w recenzji o zakończeniu. Specjalny zabieg z mojej strony. Ono potrafi wgnieść w fotel i wycisnąć łzy. Osobiście nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.
To samo u mnie. Niby nie jestem jakoś specjalnie "wzruszającą się" osobą, ale przy tej książce autentycznie łezka czy nawet dwie mi poszły... I niech ktoś jeszcze spróbuje powiedzieć, że nie da się wzruszyć przy s-f. W ogóle, Głuchowski moim skromnym zdaniem zaliczył spory postęp literacki. Różnica pomiędzy poziomem Metra a Futu.re jest ogromna. Ciekawi mnie w jakim kierunku pójdzie jego dalsza twórczość.
UsuńDla mnie ta książka jest dobrym przykładem, że autor nie musi być więźniem tylko jednego tytułu, czy też serii. Udowodnił, że potrafi tworzyć poza tunelami metra, co wyszło bardzo dobrze. Osobiście Futu.re to książka bez kontynuacji, jednak inne propozycje autora mogą być ciekawe.
UsuńTo już udowodnił jakiś jakiś czas temu choćby zbiorem opowiadań "Witajcie w Rosji", ale nie w taki sposób. Też się zgodzę z tym, że kontynuacji Futu.re nie będzie, bo nie miałoby to żadnego sensu. Jest to zamknięta historia i całe szczęście, bo dalsze jej poszerzanie zwyczajnie by ją zabiło.
UsuńTytuł podany powyżej posiadam w kolekcji, jednak jeszcze nie miałem czasu, żeby go przeczytać. W każdym bądź razie na pewno książka mi nie ucieknie.
UsuńKsiążka nie jest po prostu przepakowana, jest w niej to co powinno i widać, że postawiono tutaj na jakość, a nie ilość.