czwartek, 4 czerwca 2015

Futu.re - Skończona nieskończoność

     „Odkrycia naukowe poprzedniego pokolenia zapewniły mojemu nieśmiertelność i wieczną młodość. Ziemię zaludniają piękne, tryskające zdrowiem i nieznające śmierci istoty. Lecz każda utopia ma swoje cienie.” - tył okładki, a dokładniej ujmując opis znajdujący się na niej, to prawdopodobnie pierwsza rzecz, która ma za zadanie przyciągnąć czytelnika. Temat nieśmiertelności nie jest nowością w literaturze, jednak sposób jej ukazania, radzenia sobie z jej konsekwencjami, to zupełnie inna historia. Sam wielokrotnie zastanawiałem się jakie życie czekałoby mieszkańców naszej planety, gdyby udało się nam wynaleźć lek na najstraszliwszą chorobę, czyli Śmierć. Na szczęście nie muszę już tego sobie dłużej wizualizować, dzięki książce Dmitrija Glukhovskiego pt. „Futu.re”, do lektury której serdecznie zapraszam.

     Nieśmiertelność to nie tylko wymysł twórczości literackiej, lecz prawdopodobnie wizja naszej niedalekiej przyszłości. Genialne rozwiązanie wszelkich problemów ludzkości było poszukiwane od zarania dziejów przez różnorakich badaczy, czy też szarlatanów. Pozostając jednak przy literaturze, wspomniany złoty środek przychodzi z dużo większą łatwością. Wszystko za sprawą tajemniczych mikstur alchemicznych, potężnych zaklęć czarnoksięskich, czy też niepozornych przedmiotów. Jednak czy krótkowzroczne spojrzenie na ten dar może zmusić nas, istoty myślące do jakiejkolwiek refleksji na temat zagrożenia jakie niesie za sobą „ta” klątwa? Czy ludzkość kiedykolwiek dorośnie, aby taki dar był racjonalnie wykorzystywany? Lektura Futu.re udowodni wam, że tak się nie stanie.

     Głównym bohaterem tej przygody jest Jan, członek znienawidzonej, ale elitarnej Falangi, jeden z Nieśmiertelnych. Rola naszego bohatera nie jest zbyt skomplikowana, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wraz z oddziałem sobie podobnych wyszukują „nielegalnych” mieszkańców metropolii, po czym zgodnie z regulaminem i prawem podają takiej osobie akcelerator starzenia się, a świeżo urodzone dziecko zostaje odebrane do specjalnego internatu. Nie jest to zbyt skomplikowany schemat, jednak cała otoczka stworzona wokół tego jest w moim przekonaniu interesująca, oraz tajemnicza, co dodaje całości sporo smaczku. Trzeba tutaj nadmienić, że nasz bohater jest jednym z takich dzieci, o czym dowiadujemy się podczas lektury. Poszczególne przygody są wymieszane z wydarzeniami z internatu, dzięki czemu jesteśmy w stanie zrozumieć wszystkie przedstawione akcje.

     Jan nie jest jedynym bohaterem tej książki, autor postarał się, aby nie zabrakło tutaj wyrazistych postaci, które z całą pewnością zainteresują czytelnika. Członkowie falangi, tajemnicza Annelie, nietuzinkowa Helen, kłamliwy Rocamora, czy w końcu zwykłe numerki z internatu. To oczywiście tylko część wszystkich postaci, jednak każda stworzona jest z duszą i charakterem. Najciekawszy w tym wszystkim dla mnie jest fakt, że postacie w jakiś sposób są ze sobą połączone. Nie jest to oczywiście linia pokrewieństwa, jednak jest między nimi coś tajemniczego.
     Historia przedstawiona przez autora jest naprawdę ciekawa, pomimo tego, że tematyka nieśmiertelności nie jest zbytnią nowością w literaturze. Widać, że autor w nowatorski sposób podszedł do całości. Fabuła jest bardzo spójna, wątki uzupełniają się, nic nie pozostaje bez odpowiedzi. Nie wszystkim może przypaść do gustu ogólny charakter książki i wizja przedstawiona przez autora, jednakowo trudno jest trafić w gusta wszystkich czytelników naraz. To kawałek interesującej, nietuzinkowej, oraz oryginalnej historii spiętej w całość.

     Żeby nie zostać osądzonym o zbytnie koloryzowanie fabuły z całą stanowczością pragnę uświadomić, że tytuł ten wcale nie jest taki optymistyczny. Ukazane zostają tutaj problemy jakie niesie ze sobą nieśmiertelność. Prawdziwy dar może okazać się klątwą dostępną tylko dla nielicznych w już dawno przeludnionym świecie. Pan Dmitrij twardo i doraźnie ukazuje aspekty wiecznego życia, które po dokładnym przemyśleniu nie jest takie kolorowe. Przedstawienie prawdziwego, surowego świata w otoczce dobrobytu jest tylko zasłoną dymną, która zmusza czytelnika do refleksji. Mnie przynajmniej zmusiła.

     Zastrzeżeń nie można mieć także do oprawy graficznej tytułu. Grafika okładki jest bardzo wyrazista, przez swój minimalizm i specyfikę oddaje naprawdę wiele i pasuje jak mało co. Strony są wykonane z papieru o przyzwoitej jakości, tak samo jak oprawa. Nic nie ma prawa się potargać przy normalnym czytaniu, co jest w dzisiejszych czasach sporym plusem. Bardzo miłym bonusem są grafiki załączone w środku. Ukazują one wydarzenia, które rozegrały się na łamach stron.
     W moim przekonaniu Futu.re jest dziełem bardzo dobrym, mogę się nawet pokusić, że „prawie” doskonałym. Fabuła trzyma stale wysoki poziom, tak samo jak i przedstawieni bohaterowie. Autor udowodnił, że potrafi stworzyć coś więcej, niż tunele metra. Książkę z czystym sumieniem mogę polecić każdemu czytelnikowi, a w szczególności fanom twórczości autora. Na pewno się nie zawiedziecie, tak samo jak i ja. W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Insignis za przekazanie książki do recenzji.

Moja ocena: 9/10

Artius

6 komentarzy:

  1. Futu.re - świetna powieść. Nie spodziewałem się po niej zbyt wiele i to pomimo że Głuchowskiego lubię i cenię. Porwała mnie bez reszty, a ostatnie rozdziały powieści... no, poruszyły mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.
    Nie chciałem wspominać w recenzji o zakończeniu. Specjalny zabieg z mojej strony. Ono potrafi wgnieść w fotel i wycisnąć łzy. Osobiście nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo u mnie. Niby nie jestem jakoś specjalnie "wzruszającą się" osobą, ale przy tej książce autentycznie łezka czy nawet dwie mi poszły... I niech ktoś jeszcze spróbuje powiedzieć, że nie da się wzruszyć przy s-f. W ogóle, Głuchowski moim skromnym zdaniem zaliczył spory postęp literacki. Różnica pomiędzy poziomem Metra a Futu.re jest ogromna. Ciekawi mnie w jakim kierunku pójdzie jego dalsza twórczość.

      Usuń
    2. Dla mnie ta książka jest dobrym przykładem, że autor nie musi być więźniem tylko jednego tytułu, czy też serii. Udowodnił, że potrafi tworzyć poza tunelami metra, co wyszło bardzo dobrze. Osobiście Futu.re to książka bez kontynuacji, jednak inne propozycje autora mogą być ciekawe.

      Usuń
    3. To już udowodnił jakiś jakiś czas temu choćby zbiorem opowiadań "Witajcie w Rosji", ale nie w taki sposób. Też się zgodzę z tym, że kontynuacji Futu.re nie będzie, bo nie miałoby to żadnego sensu. Jest to zamknięta historia i całe szczęście, bo dalsze jej poszerzanie zwyczajnie by ją zabiło.

      Usuń
    4. Tytuł podany powyżej posiadam w kolekcji, jednak jeszcze nie miałem czasu, żeby go przeczytać. W każdym bądź razie na pewno książka mi nie ucieknie.
      Książka nie jest po prostu przepakowana, jest w niej to co powinno i widać, że postawiono tutaj na jakość, a nie ilość.

      Usuń