„Obowiązkowa lektura dla
każdego, kto ceni sobie fabułę wciągającą od pierwszego zdania,
plastyczny styl, zaskakujące pomysły, słowem – dobrą
literaturę.” - przechwalanie się ma swoje plusy i minusy,
jednakowo może to bardzo zniechęcić czytelnika. Sam z nutą
ciekawości podchodzę do każdego zbioru opowiadań, gdyż są one
naprawdę intrygujące. W tym przypadku przechwałki zapisane na
okładce nie są tylko słowami rzuconymi na wiatr, a obiecujący
debiut jest naprawdę czymś głębszym. Czy zbiór tekstów jest w
stanie przekazać nam jakieś emocje, zmusić nas do jakiegokolwiek
namysłu nad otaczającym światem? Gdzie w tym wszystkim mają
miejsce tajemnicza „Wieża” oraz nadnaturalne zjawiska? Jeżeli
chcecie się tego dowiedzieć tak samo jak ja, to serdecznie
zapraszam do lektury książki Ahsana Ridha Hassana pt. „Wieża”.
„Wieża” jest zbiorem
pięciu wciągających opowiadań, które przesiąknięte są grozą.
Ten charakterystyczny element jest widoczny na każdej stronie,
bardzo dobrze komponuje się z przedstawionymi tutaj historiami.
Wspomniana groza nie jest objawiona przy pomocy śmierci, rozlewu
krwi z ciał bohaterów, czy innych tego typu elementów. To raczej
wysublimowany czynnik, który ma zachęcić czytelnika do lektury, a
także oddziaływać na jego psychikę. Na zbiór opowiadań składają
się: „Wieża”, „Pożerany 4.0”, „Robaczywy Księżyc”,
„Doppelgänger”, oraz „Sądny dzień”. Trudno jest przypisać
tą zbieraninę do jakiegokolwiek gatunku literackiego, jednak
odnoszę wrażenie, że takie sparowanie nie jest tylko i wyłącznie
czystym przypadkiem.
Pierwsze opowiadanie nosi taki
sam tytuł jak książka. Jego głównym, a raczej kluczowym
bohaterem jest Michał, który wraz z małżonką wprowadzili się do
nowego, wymarzonego domku. Nieodpartym pragnieniem bohatera jest
napisanie własnej książki, jednak jego styl życia nie pozwala mu
na to. Po wielu planach, przemyśleniach i wyrzeczeniach postanawia
spełnić to marzenie. Jak się później okazuje „zabawa” w
pisarza nie jest wcale łatwą i bezpieczną sprawą, szczególnie
gdy w ogrodzie wyrasta potężna i zagadkowa wieża. Początek tej
historii jest dosyć błahy. Kochające się i szczęśliwe
małżeństwo wprowadza się do nowego domu, gdzie postanawia
spełniać swoje marzenia. Życie nie ułatwia tego założenia, na
każdym kroku stawiając coraz to nowe kłopoty. Problemy z pracą,
brak gotówki, kredyt do spłacenia, obrażony teść, oraz ten
przeklęty kot. To wszystko w połączeniu z licznymi opisami wieży
doprowadza do obłędu.
Autor w tym opowiadaniu
przedstawia kruchość planów, oraz ludzkiego umysłu zaślepionego
szaleństwem. Wątki grozy w połączeniu z opisami wieży stanowią
kluczowe elementy tego dzieła. Dobrym pomysłem było ukazanie życia
głównego bohatera z perspektywy kota, co osobiście czasami mnie
bawiło. Całość trzyma w ogromnym napięciu, a zakończenie jest
tylko kwintesencją ogółu, które powinno zaskoczyć większość
czytelników.
Drugie opowiadanie nosi dość
dziwny tytuł, przypominający nazwę jakiegoś programu
komputerowego, bądź serwisu społecznościowego. Pożerany 4.0, bo
o nim mowa przedstawia nam historię 16 – letniego Mateusza,
nazywanego przez nieliczne grono Oskarem. Główny bohater mieszka w
domu z rodzicami, którzy są „idealistami”, wołami roboczymi,
których prawie nigdy nie ma w domu. Historia przedstawiona w tym
dziele jest bardziej skomplikowana i złożona niż mogło by się
wydawać na początku. Tajemnicze zarobkowe zadanie, którego
podejmuje się Mateusz jest tylko „przykrywką” dla głębi
fabularnej. W międzyczasie nasz bohater doznaje zawodu miłosnego,
zostaje wystawiony przez szkolną piękność, by potem znowu
zakochać się w tajemniczej dziewczynie poznanej w sieci.
Autor w tym opowiadaniu
przedstawia życie naszego bohatera, opisując jego wszystkie
aspekty, miejsca w których przebywa, a także nawyki i
zainteresowania. Zostało to oddane bardzo wiernie, dzieło spodoba
się nastolatkom o tych samych upodobaniach, co jest niewątpliwym
plusem. Jak już wcześniej wspomniałem pan Ahsan bardzo sprytnie
wkręca tutaj niezwykłą intrygę, ukazując przy okazji moc jaką
niosą portale społecznościowe i odpowiednio przeprowadzone
badania. Szczególnie polecam wszystkim badaczom intryg, które tutaj
stoją na najwyższym poziomie.
„Robaczywy Księżyc”
będący trzecią historyjką, na naszej drodze przedstawia nam losy
Oliwera, który jest sztampowym pracownikiem, a także członkiem
tajemniczego klubu Kpiarza. Jak to bywa w zbiorze opowiadań,
niektóre z nich muszą być słabsze, tak właśnie jest w tym
przypadku. Liniowa fabuła ukazuje nam bolączki bohatera, jego
życie, problemy, a także jak radzi sobie z wyzwaniem, którego
podjął się we wspomnianym już klubie. Jedyna rzecz, która mogła
poderwać to opowiadanie została zdeptana i niewykorzystana, przez
co jakość całego dzieła ucierpiała. W moim przekonaniu autor
zbytnio rozpisuje się nad poczynaniami bohatera, całkowicie
porzucając wątek likantropii, który mógł poderwać tą historie
do góry.
Czytanie tej historii nie było
przyjemnością, raczej koniecznością przewracania kolejnych stron.
Fabuła nie zaskakuje na żadnym etapie, a sama akcja płynie bardzo
powoli. Dla mnie Robaczywy Księżyc jest najgorszym elementem tego
zbioru, jednakowo można go przeczytać dla „zabicia” czasu.
„Doppelgänger” to
przedostatnia opowieść, którą uraczył nas autor tego zbioru. Na
pierwszy rzut oka fabuła może wydawać się strasznie statyczna,
jednak w miarę czytania nabiera większego rozmachu. Tym razem
przedstawione zostało spotkanie dwojga starych znajomych, a cała
akcja rozgrywa się wyłącznie w barze. Ukazani bohaterowie są
swoimi całkowitymi przeciwieństwami, a historia krąży wokół ich
odmiennych stylów życia. Czytając kolejne strony tej powieści
można stracić rachubę, co jest rzeczywistością, a co fikcją w
opisywanych wydarzeniach. Całość przedstawia się bardzo
interesująco, pomimo braku zwrotów akcji czy większej dynamiki.
Autor postarał się, aby zrekompensować te braki zajmującą
historią, której finał zaskoczy niejednego czytelnika.
Ostatnim i kończącym
ten zbiór jest opowiadanie o nietuzinkowym tytule „Sądny dzień”.
Bohaterem tej historii jest satyryk i rysownik Andrzej, który jest
nazywany przez wszystkich „sędzią”. Początkowo można uznać
to za jakiś masowy żart, jednak jak się później okazuje wcale
tak nie jest. Andrzej popadając we wściekłość szczątkowo
dowiaduje się, o co chodzi w tym niecodziennym kawale, który
okazuje się bardzo traumatycznym przeżyciem. To tylko zasłona
dymna dla drugiego dna tej interesującej historii, która wciągnie
niejednego czytelnika. Zwrot akcji na sali rozpraw będzie
zaskoczeniem dla większości, przy okazji rozwiąże się wiele
kwestii zawartych w tym opowiadaniu, na powierzchnie wypłyną brudy
przeszłości. Dla mnie osobiście to jedna z lepszych historii
zawartych w tym zbiorze, którego zakończenie po prostu wgniata w
fotel.
W moim skromnym przekonaniu
„Wieża” jako zbiór opowiadań jest naprawdę dobrym debiutem, a
zarazem szalenie interesującą pozycją. Jak to bywa w takich
zbiorach, niektóre jej elementy są gorsze, niektóre lepsze, jednak
zawsze ocenia się całość. Dla mnie taki różnorodny miks jest
naprawdę czymś zaskakującym, a autor wywiązał się z obietnicy
zawartej w opisie na okładce. O samej oprawie graficznej książki
tez nie mogę powiedzieć złego słowa. Stoi na wysokim poziomie,
przy okazji oddaje tajemniczy i nieco zwariowany ton tytułu. Polecam
wszystkim czytelnikom. To bardzo dobry przykład na to, że
debiutujący tytuł może być naprawdę czymś wartościowym. W tym
miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Novae Res za
egzemplarz recenzencki.
Moja ocena: 8/10
Artius
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz