środa, 29 kwietnia 2015

Między życiem, a życiem - fragment



     Najnowsza pozycja od wydawnictwa DREAMS trafiła już do księgarni, z tej okazji, poza zapowiadanym konkursem, prezentujemy drugi fragment książki. Gorąco zapraszamy do lektury ;)



„…Mam dwa życia, a mimo to czuję się jak duch.
Za niespełna dwie godziny znajdę się w drugim świecie i zmierzę się z trzema naprawdę poważnymi problemami. Po pierwsze, nie powinnam mieć złamanej ręki, skoro nie miałam okazji jej złamać. Po drugie, gips się tam ze mną nie przeniesie; jest rzeczą materialną. I po trzecie, jutro wieczorem wyprawiam spóźnioną osiemnastkę, a złamana ręka nie pasuje mi do sukienki. Ani trochę.
Leżałam, gapiąc się na odłażącą od sufitu farbę i usiłowałam wymyślić jakieś rozwiązanie. Jedyne, które miałoby sens w zaistniałej sytuacji, będzie bolesne. Tylko rzucenie się ze schodów tuż po wstaniu z łóżka bez wątpienia pozwoliłoby mi przekonująco zasymulować kontuzję nadgarstka.
Pół godziny przed przeskokiem przebrałam się, jedną ręką ściągnęłam dopasowaną mini i włożyłam luźny T-shirt do spania. Pozbyłam się temblaka; bardziej przeszkadzał niż pomagał. Na koniec zostawiłam czarne martensy, krzywiąc się przy poluzowywaniu sznurowadeł, aż wreszcie strząsnęłam buty z nóg.
Polegałam na rytuałach. Znajdowałam pocieszenie w schematach, które wypracowałam przez lata. Ułożyłam się w łóżku, nie zważając na połyskujący na czole pot oraz mdłości. Poprawiłam, jak zwykle, poduszki, by mieć pewność, że następnego wieczoru zastanę tu to, co zawsze.
I prawie się udało.
Mając jeszcze kilka minut, poczułam charakterystyczny napływ śliny do ust. Musiałam pognać do łazienki i zwymiotować, a następnie wrócić w te pędy do łóżka, nim wybije północ.
Ostatnie myśli, jakie mi się nasunęły, wyznaczały początek zmiany w moich światach. „Jak mogło do tego dojść? Jakim cudem nic podobnego nie przytrafiło mi się wcześniej?”.

Rozdział drugi
Wellesley, piątek

Wiedziałam, że już jest po przeskoku.
W tym życiu spałam, więc rozbudzenie ciała zajęło mi dobrą chwilę, mimo że umysł pozostawał czujny. Zmuszanie się do otwarcia oczu to istny koszmar.
Gdy tylko odzyskałam klarowność myślenia, usiadłam w łóżku prosto jak świeca
i poczułam falę paniki. Trzeba było wykazać się zdrowym rozsądkiem. Po osiemnastu latach przechodzenia z jednej rzeczywistości do drugiej nie powinnam być tak przerażona… tymczasem byłam. Za każdym razem paraliżował mnie strach.
Skupiłam się na spokojnym, głębokim oddychaniu. Zdrową ręką przesunęłam po ciepłej jedwabnej pościeli. Nic nie wskazywało na to, że przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny przebywałam zupełnie gdzie indziej. Ten świat był całkowicie nieświadomy, że oszukuję, mam inne życie. Nie potrzebowałam się rozglądać, by wiedzieć, że znalazłam się tu w tym samym momencie, w którym to miejsce opuściłam.
Mój odwieczny wróg… północ.
Robiłam, co mogłam, by dowieść prawdy, by ją udokumentować. Kiedy miałam piętnaście lat, sfilmowałam siebie około północy. Do Blair Witch się to nie umywało. W jednej sekundzie byłam tam, a po chwili leżałam z niewyraźną miną. Od razu wiedziałam, że zaszła jakaś zmiana, ale nie było widać nic, co by ją potwierdzało.
Innym razem zapaliłam zapałkę kilka sekund przed północą, bo chciałam zobaczyć, co się stanie. To nie był dobry pomysł. Łóżko – wraz ze mną – niemal poszło
z dymem. Nie dość szybko się pozbierałam. Zdmuchnęłam ogień, zanim dosięgnął moich palców. No cóż, człowiek uczy się przez całe życie…”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz