Najnowsza pozycja od wydawnictwa DREAMS trafiła już do
księgarni, z tej okazji, poza zapowiadanym konkursem, prezentujemy drugi
fragment książki. Gorąco zapraszamy do lektury ;)
Za niespełna dwie godziny znajdę się w drugim świecie i
zmierzę się z trzema naprawdę poważnymi problemami. Po pierwsze, nie powinnam
mieć złamanej ręki, skoro nie miałam okazji jej złamać. Po drugie, gips się tam
ze mną nie przeniesie; jest rzeczą materialną. I po trzecie, jutro wieczorem
wyprawiam spóźnioną osiemnastkę, a złamana ręka nie pasuje mi do sukienki. Ani
trochę.
Leżałam, gapiąc się na odłażącą od sufitu farbę i usiłowałam
wymyślić jakieś rozwiązanie. Jedyne, które miałoby sens w zaistniałej sytuacji,
będzie bolesne. Tylko rzucenie się ze schodów tuż po wstaniu z łóżka bez
wątpienia pozwoliłoby mi przekonująco zasymulować kontuzję nadgarstka.
Pół godziny przed przeskokiem przebrałam się, jedną ręką
ściągnęłam dopasowaną mini i włożyłam luźny T-shirt do spania. Pozbyłam się
temblaka; bardziej przeszkadzał niż pomagał. Na koniec zostawiłam czarne
martensy, krzywiąc się przy poluzowywaniu sznurowadeł, aż wreszcie strząsnęłam
buty z nóg.
Polegałam na rytuałach. Znajdowałam pocieszenie w
schematach, które wypracowałam przez lata. Ułożyłam się w łóżku, nie zważając
na połyskujący na czole pot oraz mdłości. Poprawiłam, jak zwykle, poduszki, by
mieć pewność, że następnego wieczoru zastanę tu to, co zawsze.
I prawie się udało.
Mając jeszcze kilka minut, poczułam charakterystyczny napływ
śliny do ust. Musiałam pognać do łazienki i zwymiotować, a następnie wrócić w
te pędy do łóżka, nim wybije północ.
Ostatnie myśli, jakie mi się nasunęły, wyznaczały początek zmiany
w moich światach. „Jak mogło do tego dojść? Jakim cudem nic podobnego nie
przytrafiło mi się wcześniej?”.
Rozdział drugi
Wellesley, piątek
Wiedziałam, że już jest po przeskoku.
W tym życiu spałam, więc rozbudzenie ciała zajęło mi dobrą
chwilę, mimo że umysł pozostawał czujny. Zmuszanie się do otwarcia oczu to
istny koszmar.
Gdy tylko odzyskałam klarowność myślenia, usiadłam w łóżku
prosto jak świeca
i poczułam falę paniki. Trzeba było wykazać się zdrowym
rozsądkiem. Po osiemnastu latach przechodzenia z jednej rzeczywistości do
drugiej nie powinnam być tak przerażona… tymczasem byłam. Za każdym razem
paraliżował mnie strach.
Skupiłam się na spokojnym, głębokim oddychaniu. Zdrową ręką
przesunęłam po ciepłej jedwabnej pościeli. Nic nie wskazywało na to, że przez
ostatnie dwadzieścia cztery godziny przebywałam zupełnie gdzie indziej. Ten
świat był całkowicie nieświadomy, że oszukuję, mam inne życie. Nie
potrzebowałam się rozglądać, by wiedzieć, że znalazłam się tu w tym samym
momencie, w którym to miejsce opuściłam.
Mój odwieczny wróg… północ.
Robiłam, co mogłam, by dowieść prawdy, by ją udokumentować.
Kiedy miałam piętnaście lat, sfilmowałam siebie około północy. Do Blair Witch
się to nie umywało. W jednej sekundzie byłam tam, a po chwili leżałam z niewyraźną
miną. Od razu wiedziałam, że zaszła jakaś zmiana, ale nie było widać nic, co by
ją potwierdzało.
Innym razem zapaliłam zapałkę kilka sekund przed północą, bo
chciałam zobaczyć, co się stanie. To nie był dobry pomysł. Łóżko – wraz ze mną
– niemal poszło
z dymem. Nie dość szybko się pozbierałam. Zdmuchnęłam ogień,
zanim dosięgnął moich palców. No cóż, człowiek uczy się przez całe życie…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz