„Na
odległej wyspie, w tajemnicy przed resztą świata, mieszkają
Vartiomis. Czuwają nad bezpieczeństwem ludzkiej rasy – całkowicie
nieświadomej zagrożeń ze strony Obcych Gatunków Kilka lat temu na
zamku Vartiomis wydarzyła się jednak niewyjaśniona tragedia, a nad
przyszłością samych strażników zawisło groźne fatum...” -
któż po przeczytaniu takiej zapowiedzi na okładce nie skusiłby
się i nie sięgnął po nią? Też nie wytrzymałem, bo intrygujący
opis zmieszany z bardzo ciekawym założeniem przykuł moją uwagę.
A może nad naszym losem naprawdę czuwają niewidzialni strażnicy,
którzy mają swoje kodeksy, sprawy i problemy? Jakie skutki może
nieść międzygatunkowy romans? Tego wszystkiego, a nawet więcej
dowiecie się z książki Aleksandry Wesołowskiej pt. „Vartiomis”
do której lektury serdecznie zapraszam.
Bohaterami tej książki w
głównej mierze są tajemniczy Vartiomis, obrońcy ludzkiego
gatunku. Historia przedstawiona w książce opisuje poczynania
Vertiego – jednego z tajemniczych strażników, który w
niewyjaśnionych okolicznościach stracił pamięć. Jak na głównego
bohatera jest to postać troszkę oklepana, jednakowo jej charakter
jest barwny, rozkręca się w miarę czytania kolejnych stron. W moim
przekonaniu autorka mogła trochę bardziej postarać się podczas
kreacji Vertiego, szczególnie chodzi tutaj o motyw z utraconą
pamięcią. Na swojej długiej i krętej drodze do odzyskania pamięci
nasz bohater spotyka różne osobowości, które są naprawdę
oryginalne i pasują tutaj jak nikt inny. Wilkołaki, Wampiry,
demony, Anna, inni Vartiomis, czy w końcu Lawrence – moja ulubiona
postać tej książki. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i nie
będzie narzekał na brak oryginalności.
Pozorna płytkość fabuły jest
tylko zasłoną dymną, która idealnie zakrywa naprawdę złożoną,
wielowątkową opowieść. Historia jest przedstawiona na zasadzie
zestawienia wydarzeń z przeszłości i z teraźniejszości. Jest to
sprawdzone rozwiązanie, które bardzo odnajduje się także w tej
książce. Zastosowanie takiego miksu w moim przekonaniu jest bardzo
dobrym ruchem ze strony autorki. Czytelnik dzięki temu nie gubi się
w akcji, a przemienność wydarzeń pozwala nakreślić cały zarys
fabularny, bez niepotrzebnego cofania się w lekturze. Fabule nie
brakuje także tempa. Akcja jest wartka, a samą książkę czyta się
naprawdę szybko i przyjemnie.
Nie chcąc zdradzić zbyt wiele
chciałbym wszystkim ostrzec przed zakończeniem tego tytułu. Pani
Aleksandra w bardzo sprytny sposób zakończyła przygody głównego
bohatera, jednocześnie nie zamknęła sobie drogi do napisania
kontynuacji, na którą szczerze czekam. Z pozoru błahe połączenie
fantastyki z istotami paranormalnymi sprawdza się tutaj po prostu
genialnie. Z ogromną radością chciałbym przeczytać kolejny tom,
który wyjaśniłby wszystkie wątki do końca, oraz być może
rozpoczął nowe.
W moim przekonaniu Vartiomis
jest naprawdę przemyślanym i udanym tytułem. Autorka w mojej
ocenie bardzo dokładnie przemyślała wszystkie założenia oraz
koncept fabularny. Tytuł wyraźnie odzwierciedla zamiłowanie pani
Aleksandry do świata fantasy i wszystkiego co z nim związane. Co do
samej oprawy graficznej mogę jedynie powiedzieć, że jej tajemniczy
minimalizm ma w sobie coś przyciągającego i znakomicie pasuje do
całej książki, odzwierciedlając jej charakter. Ta niepozorna
okładka kryje za sobą naprawdę ciekawą i interesującą opowieść.
Jedyną rzeczą, która osobiście mnie nie porwała, jest płytki do
bólu wątek romantyczny. Niby nie gra on aż tak wielkiego
znaczenia, lecz w moim przekonaniu jest wciśnięty na siłę,
ukazuję swoją sztuczność.Na szczęście wykreowany świat,
bohaterowie, oraz fascynująca fabuła sprawiają, że można
przemilczeć to małe niedociągnięcie. Książkę polecam wszystkim
fanom niecodziennego fantasy, oraz osobom, które mają dosyć
„głośnych” tytułów. Autorce natomiast życzę samych sukcesów
podczas pisania kolejnych dzieł.
Moja ocena: 8/10
Artius
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz