Sięgając po
książkę Adama Rexa zaintrygował mnie jej dziwny tytuł. „Prawdziwe znaczenie Smekodnia”?
Ale o co chodzi? Zaglądam na tylnią cześć okładki, gdzie w opisie uderza mnie
duża liczba równie dziwacznych słów i ogólny zarys fabuły zapowiadający ciekawą
historię z udziałem kosmitów. Jednak dopiero informacja o tym, że książka
zainspirowała DreamWorks do nakręcenia animowanej bajki „Dom” sprawiła, że w
głowie zaświeciła mi się zielona lampa i od razu skojarzyłam, czego mogę się
spodziewać. Nie miałam, co prawda okazji oglądać wspomnianej bajki, ale nie
ukrywam, że mam do nich słabość, a w dodatku ciekawie zapowiadające się
zwiastuny utwierdziły mnie w przekonaniu, że przy najbliższej okazji z
pewnością nadrobię zaległości. Tymczasem jednak w ręce wpadło mi „Prawdziwe
znaczenie Smekodnia”, po lekturze, którego tym bardziej mam ochotę wybrać się
do kina. Przekonajcie się dlaczego.
Dwunastoletnia
Gratity Tucci – zwana w skrócie Tip, nie ma łatwego życia. Nie tylko ze względu
na dziwne imię i to, że gdy się przedstawia wiele osób myśli, że się z nich
naśmiewa lub że ma nie po kolei w głowie. Fakt iż wychowywana przez nieco
zdziwaczałą matkę, musiała wziąć na siebie większość obowiązków i dopilnować,
żeby miały wszystko, co niezbędne do przeżycia, też nie był najgorszy. Problemy
zaczęły się dopiero wtedy, gdy na karku jej mamy pojawił się dziwny pieprzyk, a
ona sama zaczęła opowiadać, że kosmici porwali ją, by składała im pranie. Najgorsze
jednak wydarzyło się, gdy w Wigilie kosmici naprawdę zstąpili na Ziemię,
porwali jej matkę i uznali całą planetę za jedną ze swoich kolonii i zmienili
nazwę na Smeklandię – na cześć swojego Kapitana. W dodatku uznali, że wszystkim
mieszkańcom Ameryki wystarczy w zupełności jeden stan i mają się oni
niezwłocznie udać na Florydę. W trakcie wyprawy, starym, ale wciąż sprawnym
autem zwanym Pychotkiem, mając za towarzyszkę kotkę Świnkę, Tip napotyka
boovijskiego mechanika J.Lo. Przerobienie Pychotka na latający samochód, będzie
początkiem wspólnej wyprawy, podczas której nawiąże się niezwykła przyjaźń
między przedstawicielami tak różnych ras.
Zapewne czytając ten krótki wstęp pomyślicie,
ze książka jest mocno zwariowana i będziecie mieli rację. Przygody Tip i J.Lo
są tak niezwykłe i nieprawdopodobne, jak to tylko możliwe. Ale czego innego
można się spodziewać wysyłając mała dziewczynkę na samotną wyprawę w
towarzystwie kotki i kosmity pachnącego rybą, zjadającego odświeżacze w
toaletach myśląc, że to ciasteczka i niekiedy naiwnego niczym dziecko?
Autor
zaskakuje czytelników nie tylko nietypowymi pomysłami, czy zwariowanymi
kreacjami kosmitów, w tym miejscu zdradzę, że Boovowie nie są jedynymi obcymi,
z jakimi będziemy mieli styczność. Zdecydował się także na nietypową formę,
cała historia została bowiem spisana jako zdanie domowe Tip, która miała
napisać wypracowanie zatytułowane, tak jak książka: „Prawdziwe znaczenie
Smekodnia”. Czytając słuchamy jakby wspomnień bohaterki, która opisuje wszystko
rok po odejściu obcych z Ziemi. Dodatkowo punkt widzenia niektórych spraw, przez
główną bohaterkę, jest naprawdę niezwykły i sprawia, że cała książka jest
naprawdę inteligenta i porusza w lekki sposób ważne tematy.
Poza spora
dozą humoru autor poprzez kreacje swoich bohaterów i ich wzajemne relacje
pokazuje jak dwie zupełnie odmienne osoby, od początkowej nienawiści i
niechęci, zupełnie zrozumiałej, gdy ktoś kradnie Ci rodzinna planetę (sprawa
widziana oczami Tip), lub wtedy, gdy rasa uważająca się za wyżej rozwiniętą nie
rozumie niewdzięczności ze strony dzikusów, którym stara się pomóc (punkt
widzenia J.Lo), powoli przełamują się i chcą poznać siebie nawzajem. Dwie tak
różne kultury zderzają się w osobach ludzkiej dziewczynki i boovijskiego
mechanika, czego wynikiem jest nietypowa, aczkolwiek piękna przyjaźń.
Na koniec
tradycyjnie przejdę do wydania książki, które stoi na naprawdę wysokim
poziomie. I nie chodzi tutaj o usztywnianą okładkę, czy dobry jakościowo
papier, a o nietypową stronę wizualną książki. W środku znajdziemy, bowiem
liczne ilustracje stylizowane na zdjęcia, rysunki, wycinki z gazet czy nawet
komiksy! Wszystko zaś świetnie wpasowuje się w opowiadaną historie dopełniając
ją i czyniąc jeszcze ciekawszą.
O książce „Prawdziwe
znaczenie Smekodnia” mogę powiedzieć tylko jedno: jest to jedna z
najciekawszych pozycji o kosmitach, jakie zdarzyło mi się czytać. Być może
stało się tak za sprawą nietypowego, ale za to wyjątkowo ciekawego podejścia do
tematu kosmitów, a być może przeważyli o tym ciekawi bohaterowie i wnikliwe
postrzeganie świata przez Tip. Pewne jest jedno, nie mogę się doczekać
kontynuacji zatytułowanej „Smek na prezydenta”.
Ocena: 9/10
Andromeda
Ze egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję
wydawnictwu Galeria Książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz