Przekonajcie się, co się stanie,
gdy role zostaną odwrócone! Zamiast mężnego księcia na białym koniu, spotkajcie
dzielną wojowniczkę Airę, która nie zawaha się walczyć w obronie następcy tronu
Orelianu. Jednak czy obowiązek można pogodzić z rodzącym się między bohaterami
uczuciem?
Strażniczka Orelianu ukazała
się w czerwcu 2013 roku i był to pierwszy tytuł wydany przez wydawnictwo Taiga.
Tych wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z tą jednotomową,
miłosną historią, gorąco zapraszam do lektury poniższej recenzji.
Historia Strażniczki Orelianu rozpoczyna się w momencie,
gdy nastoletnia Aira, pochodząca z arystokratycznej rodziny, zostaje wezwana do
królewskiego pałacu, gdzie otrzymuje zadanie ochrony następcy tronu, księcia
Rudilisa. Książę ma na dworze opinię kobieciarza, jednak jak szybko się okazuje
plotki rzadko, kiedy mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Między bohaterami
zaczyna rodzić się uczucie, kolidujące z obowiązkami Airy. Bohaterka rozdarta
między obowiązkiem a głosem serca, będzie musiała uchronić ukochanego, którego
zawistna macocha, spróbuje wyeliminować, by utorować drogę do tronu dla swojego
własnego syna.
Choć fabuła zapowiada się interesująco, wszyscy Ci,
którzy spodziewają się dramatycznych zwrotów akcji mocno się rozczarują. Główny
wątek skupia się na uczuciu Airy i księcia Rudiego. Wszelkie intrygi na dworze
są tylko ogólnie zarysowane, tak jak i pozostałe watki poboczne. Nie
dowiadujemy się również zbyt wiele o królestwie, w którym dzieje się akcja,
można się jednak domyślić, że rządzą nim takie same zasady jak w większości
państw i związek następcy tronu, choćby z wysoko urodzoną córką arystokraty,
nie jest miel widziany. Nic więcej czytelnikowi tak naprawdę, nie jest
potrzebne by zrozumieć niezbyt zawiłą fabułę.
Mocno zdziwiłam się widząc, że na niektórych stronach
manga zaliczana jest do gatunku Josei. Nieważne,
z jakiej by strony nie spojrzeć Strażniczkę Orelianu trudno zakwalifikować do
pozycji przeznaczonych dla dojrzałych kobiet. Tytuł zdecydowanie bardziej
pasuje do mang typu Shoujo. I choć
autorka bawi się utartymi schematami, zamieniając role
bohaterów, sprawiając, że to kobieta walczy i broni księcia, poza tą
niewielką zmianą jest to słodki, niezbyt skomplikowany romans w czystej
postaci.
Manga, jak można domyślić się po okładce, również pod
względem kreski, nie wychodzi poza ramy gatunku. Jak w większość przedstawicieli
Shoujo mamy tutaj do czynienia z
drobną, wielkooką i słodką bohaterką, która przyjdzie Nam oglądać zarówno w
męskich jak i kobiecych strojach. Jednak niezależnie od tego, co w danej
chwili, autorka ubrała główną bohaterkę, ta nie straci ani grama ze swojego
dziewczęcego uroku. Również przedstawiciele płci męskiej bez chwili wahania
mogą zostać zakwalifikowani do grupy typowych bishounenów. Większość rysunków skupia się oczywiście
na głównych bohaterach, tła występują tu sporadycznie. Nie można bynajmniej
zarzucić autorce, że nie są one dopracowane. Stylem zaś idealnie pasują do
całości, dopełniając klimatu i choć trochę pozwalają wczuć się w charakter
klasycznego pałacowego romansu.
Osobiście uważam, że Strażniczka
Orelianu to najsłabsza wydana, przez Taiga pozycja. Nie wynika to z faktu, że
nie przepadam za romansami, czy charakterystycznymi cechami mang, Shoujo, bo
jest wręcz przeciwnie. Dla mnie historia Airy była po prostu zbyt naiwna i
przesłodzona. Nie potrafiłam przejąć się losami bohaterki, ani zżyć się z
jakąkolwiek ze stworzonych przez panią Kouduki postaci. Być może jestem nieco
zbyt krytyczna, jednak mając, jako porównanie inne, dużo lepsze pozycje, jak
chociażby uwielbiany przeze mnie Pet Shop of Horrors, trudno o inne podejście. Myślę
jednak, że wszystkim tym, którzy nie mają dość standardowych romansów i są
gotowi przymknąć oko na pewne uproszczenia w fabule, bądź po prostu chcą
nacieszyć oczy dużą dawką słodkości pozycja jak najbardziej przypadnie do gustu
i z chęcią umieszczą ją na swojej mangowej półce.
Ocena: 6,5/10
Andromeda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz