Po niezwykłej lekturze, jaką okazała się Hera moja miłość z radością sięgnęłam po drugi tom trylogii Anny
Onichimowskiej Lot Komety. Tym razem autorka porusza problem manipulacji i
wykorzystywania ludzi przez sekty. Zapraszam do zapoznania się z dalszymi
losami rodziny Niwickich oraz Komety.
Lot Komety
„Komety zawsze spadają nie w porę.”
Czytając Lot
komety poznajemy dalsze losy rodziny Niwickich oraz Komety. Bohaterowie po
tragicznych wydarzeniach z pierwszej części starają się na nowo ułożyć sobie
życie.
Jacek od ponad roku nie bierze. Studiuje psychologię.
Kamil i Grażyna są w separacji. Niwiccy wiedzą, że przeszłości nie można
zmienić, starają się jednak z nią pogodzić i nie popełniać więcej tych samych
błędów, a przynajmniej taką drogę obrali Jacek i Kamil. Obaj starają się
walczyć ze swoimi demonami oraz odbudować relacje, na nowo stać się rodziną,
gdy jednak spotykają się z Grażyną dowiadują się, że ta ma zupełnie inne plany
i inną Rodzinę, z którą pragnie związać resztę swojego życia. Kobieta za sprawą
Komety została wciągnięta w szeregi groźnej sekty, zwanej Rodziną. Gdzie wśród
jej członków stara się znaleźć oparcie, którego zabrakło jej ze strony męża i
syna, według niej winnych śmierci Michała i rozpadu wszystkiego, co kochała.
Kometa, której cień po raz kolejny pada na losy rodziny Niwickich, również się
zmieniła. Jest teraz „małym żołnierzem” Rodziny. Za maską miłej i zadbanej
dziewczyny, kryje się wiele sekretów, które Jacek będzie musiał odkryć by ją
uratować.
Anna Onichimowska
tym razem zagłębia się w problematykę sekt, ukazując krok po kroku mechanizm ich
działania. Jak ich członkowie wyszukują ludzi słabych i w trudnej sytuacji
życiowej ofiarując swoją pomoc, drobnymi krokami uzależniając ich od siebie.
Manipulując i zmieniając światopogląd swoich ofiar tak by wierzyły w każde
słowo wypowiedziane z ust ich duchowego przewodnika. Bo tylko, gdy całkowicie
się oddasz sprawie, poświęcisz swój majątek, dom, swoją wolność, dopiero wtedy
będziesz mógł wyzwolić swoją dusze i ciało.
Nie ukrywam, że
podczas lektury byłam nieco rozczarowana. Moje oczekiwania, gdy sięgałam po Lot Komety były ogromne. Problematyka poruszana w książce pokrywała się z
moimi zainteresowaniami, a pozytywne wrażenia po poprzedniej części miały być
gwarancją dobrze spędzonego czasu. Jednak, choć autorka nadal potrafi wciągnąć
w opowiadaną historię, to niektóre decyzje mocno ostudziły mój zapał do dalszej
lektury. Nie potrafiłam zrozumieć jak z silnej, twardo stąpającej po ziemi i
wiedzącej, czego oczekuje od życia, siebie samej i bliskich kobiety (jaką była
w pierwszej części) Grażyna nagle zmieniła się naiwną dająca sobą manipulować i
wykorzystywać się przez innych osobę. Nie zmienia to jednak faktu, że tak samo
jak Hera, moja miłość, Lot komety jest wartościową lekturą, obok której nie
można przejść obojętnie.
Ocena: 7/10
Zapraszam także do lektury recenzji finałowego już tomu trylogii Anny
Onichimowskiej „Demony na smyczy!”
Andromeda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz