poniedziałek, 16 marca 2015

Kroniki Klary Schulz. Sprawa pechowca – Sprawa I



     Tak jak zapowiadałam, pełna nadziei rozpoczynam swoją przygodę z młodą detektyw Klarą Schulz. Tytułowa Sprawa pechowca to pierwsze poważne zlecenie, przed którym staje główna bohaterka kronik. Czy po jej lekturze emocje związane z niedawnym spotkaniem z autorką opadły? A być może zaostrzyły mój apetyt na kolejne tomy? Przekonajcie się sami!
  

     Akcja powieści przenosi czytelników do Breslau z roku 1910, gdzie poznajemy młodą, dwudziestopięcioletnią Klarę Schulz. Żonę sławnego kardiologa, szczęśliwą matkę i uzdolnioną rysowniczką-amatorkę w jednym. Wiodąc zamożne i dostatnie życie zdawałoby się, że nic jej do szczęścia nie brakuje. Jednak traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa, a także wsparcie ojca bohaterki - byłego policjanta, sprawiają, że Klara wbrew woli męża stara wybić się, jako prywatny detektyw, lub jak to niekiedy określa „pomoc w trudnych sprawach”. Biorąc pod uwagę czasy, w których żyje, nie jest to łatwe zadanie, otoczona niechęcią i pogardą ze strony pracujących w fachu mężczyzn, Klara nie raz będzie starała się udowodnić, że stać ją na coś więcej niż śledztwa w sprawie zdrad, zagubionych przedmiotów, czy odnajdowania zaginionych zwierząt. Do dnia, gdy podczas wizyty w operze będzie świadkiem, na pierwszy rzut oka, zdawałoby się nieszczęśliwego wypadku, który jak się szybko okaże, był skrzętnie zaplanowanym morderstwem. Pierwsza śmierć niedługo pociągnie za sobą kolejne, niczym przewracające się klocki domina, ujawniając mroczne sekrety i brudy, które miały nigdy nie ujrzeć światła dnia.

     Moja przygoda z kryminałami zaczęła się od śledzenia przygód Sherlocka Holmesa, którego do tej pory wręcz ubóstwiam i choć Klara Schulz nie jest w stanie mu dorównać, nie mogę powiedzieć, iż obserwowanie prowadzonej przez nią Sprawy pechowca nie pochłonęło mnie bez reszty, na minione dwa dni. Książkę czyta się lekko, a co ważniejsze historia naprawdę wciąga, sprawiając, że z każdą kolejną stroną mocniej kibicujemy młodej pani detektyw. Czytając Kroniki Klary Schulz od razu widać, że autorka jest artystką. Nadia Szagdaj będąca nie tylko pisarką, ale także muzykiem, śpiewaczką operową i fotografką zręcznie wprowadza czytelnika za kulisy opery i świata, w którym obracają się pracujący tam artyści. Także zamiłowanie do fotografii, w tym wypadku przedstawiających Wrocław, z 1910, których w książce nie zabraknie, pogłębia klimat powieści. Dla mnie, jako rodowitej wrocławianki odkrywanie rodzinnego miasta, takim jakie było kiedyś, było wyjątkowo miłym doświadczeniem.


     Historia niestety nie jest pozbawiona wad i uproszczeń, jak chociażby nieroztropne pakowanie się w kłopoty, czy nad wyraz wyostrzona intuicja podpowiadająca, gdzie szukać kolejnego tropu do rozwiązania zagadki. I choć to zabiegi stare jak świat, nie umniejszają one przyjemności, jaka płynie z lektury. Czytając Kroniki Klary Schulz wiele osób może mieć zarzuty do autorki, że cofając się do Breslau z 1910 nie skupiła się na wiarygodności historycznej, poświęcając ją na rzecz klimatu powieści i zdawałoby się odstającej od tamtejszych czasów bohaterki. Zachowanie Klary nie raz i nie dwa wzbudziłoby zgorszenie w mieszkańcach Breslau, zaś sam pomysł trenowania córki do pracy w policji, wydaje się być absurdalny. Jednak czy to nie postacie wyprzedzające swoje czasu przyczyniają się do zmiany świata, który je otacza, oraz znajdują się w centrum wydarzeń godnych zapamiętania? Dla mnie Klara jak najbardziej pasuje do tej roli. Inteligentna kobieta,o ciętym języku, dzięki które poza wątkiem samego śledztwa książka zyskuje elementy literatury kobiecej. Rozterki głównej bohaterki, próba pogodzenia bycia dobrą żona i matką, z trudną pracą oraz skłonność do flirtu z innymi mężczyznami urozmaicają historię i czynią bogatszą. Nie można też zapomnieć o innych barwnych postaciach, w które obfituje Sprawa pechowca. Każdy ze stworzonych przez autorkę bohaterów posiada swój indywidualny charakter i wyróżnia się na tle innych, sądzę więc, że niezależnie od tego, kto sięgnie po książkę, odnajdzie w niej postać bliską swemu sercu. Mnie zdecydowanie urzekł Dieter Aangus, psychiatra i były kochanek Klary.


     Lekturę Sprawy pechowca mogę uznać za jak najbardziej udaną i z pewnością sięgnę po kolejne tomy Kroniki Klary Schulz oczekując, że autorka nie raz i nie dwa mnie zaskoczy. Tym bardziej, że choć tytułowa sprawa doczekała się rozwiązania, nie wszystkie wątki zostały zakończone.

Ocena: 7,5/10

Andromeda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz