„Zabraniam!
Nie możesz pozwolić, aby Doktor przekroczył własny strumień
czasu i spotkał swe wcześniejsze Ja. Pierwsze Prawo Czasu
jednoznacznie tego zabrania.” - takie ostrzeżenie wita nas z tyłu
okładki na dzień dobry. Czy rzeczywiście zagrożenie jest tak
wielkie, że trzeba zaryzykować i złamać ustanowione prawa? Czy
podjęte decyzje nie będą zbyt pochopne, a ich skutki
katastrofalne? Tego wszystkiego dowiecie się z nowelizacji „Doctor
Who:Władcy czasu” - Terrance'a Dicks'a.
Głównym bohaterem tej książki
jest tytułowy Doktor, występujący w trzech osobach, co zdradza nam
już okładka tytułu. Należy on do dumnej rasy Władców Czasu,
którzy pełnią niezwykłą rolę we wszechświecie. Jest to postać
niezwykła, barwna, nie mieszcząca się w żadnych dotychczasowych
ramach, co tylko podkreśla jej unikatowy charakter. Po prostu jest
idealnym odzwierciedleniem serialowej postaci. Nieodłączną
towarzyszką przygód Doktora jest Jo Grant, która wspiera uczonego
i pomaga mu jak tylko może.
Fabuła tego wolumenu nie jest
zbytnio zawiła, wręcz bardzo oklepana i wykorzystywana w
literaturze, czy też kinematografii wielokrotnie. Ziemi jak i całemu
światu grozi ogromne niebezpieczeństwo ze strony tajemniczego
Omegi, który pragnie dokonać srogiej zemsty na rasie Władców
Czasu. Aby jego tajemniczy plan się powiódł, potrzebny jest mu
żywy Władca Czasu, którego upatruje sobie w naszym bohaterze.
Pomimo skrajnie beznadziejnej sytuacji bohaterowie postanawiają
przeciwstawić się planom Omegi i przeszkodzić mu w zniszczeniu
wszechświata.
Muszę szczerze przyznać, że
przedstawiona fabuła nie jest zbyt zawiła, ani wielowątkowa, jest
wręcz strasznie płaska i przewidywalna. Już od pierwszego zwrotu
akcji spodziewałem się, co bohaterowie będą musieli zrobić,a
także w miarę czytania kolejnych stron spodziewałem się
zakończenia. To tylko „przepisany” odcinek na karty czystego
papieru. Pomimo wątłej objętości książkę czyta się mało
przyjemnie. Gdyby nie fakt, że oglądałem serial nie zdecydowałbym
się na doczytanie tej pozycji do końca.
W moim przekonaniu Doctor Who:
Władcy Czasu jako samodzielna pozycja nie ma racji bytu dla zwykłego
czytelnika. Zbyt krótka, obejmująca wydarzenia z jednego odcinka
serialu, o hermetycznej zawartości pozycja jest jak dla mnie jedynie
ciekawostką, nawet dla fanów genialnego serialu. Nie mówię
stanowczego nie dla takich pozycji. Jako wspomniana
ciekawostka, czy też uzupełnienie kolekcji dla fana jest to bardzo
interesującą pozycją. Sama okładka powinna przyciągnąć oczy
nie tylko osób wtajemniczonych. Osobiście wygląd okładki
przypomina mi stare komiksy, które zebrane w całość prezentują
się wyśmienicie. Tak czy inaczej najpierw polecam zapoznanie się z
serialem, lub konkretnym odcinkiem, na którym opiera się dana
pozycja, a potem skonfrontowanie tego z wersją papierową. W każdym
bądź razie polecam tą książkę jedynie fanom serialu, ale to też
zależy jedynie od gustu danego czytelnika.
Ocena: 5/10 < + 2 jeżeli
oglądałeś serial >
Artius
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz