poniedziałek, 25 lipca 2016

Wyniki konkursu: Adria

    Dziękujemy wszystkim za udział w naszym kolejnym konkursie. Mamy nadzieję, że dobrze się przy nim bawiliście. Poniżej przedstawiamy zwycięzców konkursu i mamy nadzieję, że lektura "Adrii" będzie dla Was stanowiła równie emocjonująca przygodę.


Miejsce I: Anna Kałcz

Poniedziałek, 21 listopada 2016r., północ

    Nie mogę spać. Nie chcę spać. Kiedy tylko zasypiam, mam koszmary o paskudnych upiorach i ogromnych insektach ścigających mnie, plujących śmiercionośnym jadem… Nigdy nie wybaczę mojemu ojcu tego, że mnie tu przysłał. Mam twardy charakter i nadaję się na pełnienie profesji zabójcy – co do tego nie mam wątpliwości. Jednak to, co się tutaj dzieje powoli zaczyna przerastać mnie i moją psychikę. Każdego dnia o godzinie 6:30 budzą nas w bardzo nietypowy sposób. Z głośników umieszczonych w każdym pomieszczeniu słychać krzyki i szloch dziecka, które za moment ma zginąć. Tłumaczą nam, że taki zabieg jest konieczny w celu znieczulenia naszego mózgu po to, aby być twardszym i bezwzględnym. Nienawidzę tych pobudek, ale nie mogę wyrazić głośno swojego zdania na ten temat. O 7:00 przychodzi pora na śniadanie. Posiłki to moje ulubione części dnia, bo tylko wtedy atmosfera jest w miarę sympatyczna. Posiłki zawsze są przygotowane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, solidne i wyśmienite! Jednak już po śniadaniu udajemy się na trening do wielkiej sali. Obiekt Numer Osiem jest wyposażony we wszystkie wielkie, niezbędne pomieszczenia do treningów przyszłych zabójców. Jednak mnie wszystkie treningowe pomieszczenia kojarzą się z potem i powstrzymywanymi łzami… Trening obejmuje siłę mięśni, szybkość, skoczność i równowagę – wszystkie elementy potrzebne do bycia zabójcą. Tutaj nie można okazać słabości…

    Po długim i wyczerpującym treningu przychodzi czas na chwilę dla siebie, co wcale nie oznacza odpoczynku. Adepci przebywają w bibliotece, której zdecydowanie przydałby się remont. Stare półki mocno uginają się pod ciężarem przestarzałych książek o zabójcach i technikach walki. To tutaj zgłębiamy wiedzę o trikach, jakich możemy użyć np. na treningach. Po dwugodzinnym czytaniu mamy obiad. Jak zwykle złożony z dwóch dań i deseru, jak zwykle przygotowany z gustem i wykwintnością.

    Po obiedzie jest niby-odpoczynek. Nazywam tak tę część dnia, ponieważ niby mamy wolne i niby możemy robić co chcemy. W rzeczywistości wszyscy wychodzą na plac główny otoczony wielkim murem obronnym. Dobieramy się w kilkuosobowe grupki i zaczynamy między sobą walkę do pierwszej krwi. Osoba, która zwycięży pojedynek walczy dalej. Natomiast przegrany jest zmuszony zrobić serię ćwiczeń wyznaczoną przez kapitana grupy, wcześniej wybranego przez Mistrza Obiektu.

    Po takim niby-odpoczynku musimy sprzątać i zajmować się zwykłymi obowiązkami, które każdy musi wypełniać. W międzyczasie zjadamy kolację i oglądamy wieczorny „Informator”.

    Jutro wtorek. W każdy wtorek zmuszają nas do odwiedzania pokoju numer 85. Jest to najgorszy rodzaj treningu, podczas którego każdy z nas musi zmierzać się z jego indywidualnymi strachami. Jeżeli najbardziej boisz się myszy – w pokoju będą właśnie one, jeżeli boisz się ciemności – pokój będzie wypełniony tajemniczą czernią. Ciągle udaję, że mnie to nie rusza, ale nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. Dzisiaj próbowałem porozmawiać z moim znajomym L. Jednak okazało się, że jest taką samą paskudną osobowością jak inni. To nie jest miejsce na szukanie sobie przyjaciół. Ludzie tutaj są równie bezwzględni jak prawdziwi zabójcy. Będę naprawdę szczęśliwy, jeżeli w końcu uda mi się skończyć edukację w Obiekcie Numer Osiem.

Miejsce II: Zuzanna Boruch

    Aya to trzynastoletnia dziewczyna, która kilka lat temu została przeniesiona ze szpitala psychiatrycznego do 'ośrodka zdrowotnego', którego prawdziwe cele znają tylko Ci, którzy tam byli. Jest to Organizacja szkoląca młodych ludzi na płatnych morderców. Aya odziedziczyła chorobę psychiczną po matce, która podobnie jak ona, była członkinią organizacji. Miała trudne dzieciństwo, ojciec prowadził na niej eksperymenty, nigdy jednak nie obchodziło go dobro córki. Dziewczyna jest nadzwyczajnie silna i marzy o przeniesieniu do 'Obiektu numer osiem' jest to ostatni Obiekt szkoleniowy, po którym będzie miała pełne prawo do podjęcia własnej decyzji o swoich przyszłych losach. Trzynastolatka zabrała ze szpitala jedną rzecz, mianowicie dzienniczek (a raczej pamiętnik), przez który (jak sądzi) kontaktuje się ze swoją matką - najbliższą jej osobą.

~25 grudnia 2022r.
Piątek

3:56

    Droga mamo...

    Dziś mamy piątek, a co za tym idzie ktoś z nas wyruszy, do Obiektu numer Osiem. Nie zostało to jeszcze oficjalnie zgłoszone, ale wiem, że to będę ja! Mark mi powiedział. Jestem zbyt podekscytowana, by jakkolwiek funkcjonować! Obiekt numer Osiem... Ah.. Ostatnie co muszę przejść, by stać się kimś. By stać się najlepszą zabójczynią w obozie... No dobra odleciałam, ale już pierwszego dnia awansowany zostaje wysłany na misję. I to taką prawdziwą! Nie mogę się doczekać! To będzie męczący dzień więc może jednak spróbuję się przespać.

5.05

    Droga mamo...

    Jak zwykle zbudził mnie budzik. Wzięłam poranny prysznic i uczesałam swoje miętowe włosy w wysoki kucyk. Ubrałam się w czarny odstający golf i rurkowate szare jeansy (luksusów to tu nie ma, opiekunowie kupują nam najpotrzebniejsze - i swoją drogą najtańsze - rzeczy)... Dziś gwiazdka. Gwiazdka - zima, wolny czas, prezenty. Czyli nudy, nie jestem standardową 13-latką. Przeznaczę ten czas wolny na lepszą siłownie w Obiekcie numer Osiem. Nie, nie zapomniałam! Już pora, by wyruszyć na stołówkę...

7.20

    Droga mamo...

    Właśnie wróciłam z co tygodniowej zbiórki i zgadnij! Tak wybrali mnie i tylko mnie! Tak jak Ci kiedyś obiecałam. Mam nadzieję tylko, że jesteś ze mnie dumna, bo ja tak! Kocham Cię mamo, ale teraz muszę zacząć się pakować. To będzie wielki dzień! Z tego co słyszałam na misję wyruszam o 17. Muszę się przygotować, to będzie test sprawdzający czy się nadaję, bo jak nie... Z resztą sama dobrze o tym wiesz, ale nie popełnię Twojego błędu. Ja będę walczyła do końca.

8.15

    Droga mamo...

    Mark wyjaśnił mi zasady oraz z kim będę miała do czynienia. Będzie to jeden z członków grupy mafijnej Grand Line czy coś takiego... Dostałam współrzędne i namiary na tego gościa, zapowiada się ciekawie. Teraz idę na zwiedzanie, muszę się tu trochę ogarnąć czyli poszukać kilku sal (pójdę na strzelnice, potem na siłownię) więc prędko nie napiszę, wybacz mamo!

13.29

    Droga mamo...

  Trochę się denerwuję. Nadal jestem w świetnej formie, ale to uczucie mi przeszkadza... Obiekt numer Osiem jest świetny! Wszystko jest tu takie nowoczesne i wygodne, dostałam kluczyk do własnego pokoju, ale teraz tylko czekam na 17... Chcę mieć pierwszą misję za sobą, bo nawet z Twoich opowieści wynikało, że była ona dla Ciebie najtrudniejsza. Byłaś najlepsza, ale byłaś, a nie jesteś. W takich chwilach chciałabym mieć Cię przy sobie, powtarzam to sobie od pięciu lat, że "Zawsze będziesz przy mnie.", że "Zawsze będziesz mi pomagać"... Ale... Ale ty nie zrobiłaś nic... Nigdy. Jak 'oni mnie krzywdzili... Nawet jak krzywdził mnie ojciec. To... Ty jedynie stałaś i patrzyłaś na mnie zaciekawionym wzrokiem, kątem oka, stojąc spokojnie w drzwiach. Czasami naprawdę myślę, że Cię nienawidzę, ale tylko Ty trzymasz mnie jeszcze przy zdrowej psychice. Hah.. Ty. Tylko Ty... Czemu wmawiałaś mi w dzieciństwie, że nie jestem nic warta? Na pewno więcej warta od Ciebie. Byłaś okropną matką, ale ja Ci wybaczam. Wcale nie wybaczyłam kiedyś, robię to teraz. Zawsze miałam Ci za złe, że pozwalałaś im bym byłam królikiem doświadczalnym przy badaniach na serum siły. Ale ty jako jedyna... Wiem, że... Mnie wysłuchasz.

15.52

    Droga mamo...

    To już ostatnie minuty przed wyruszeniem na moją pierwszą misję, życz mi powodzenia, bo nie mam więcej czasu. Żegnaj mamo...

20.27

    Droga mamo...

    To było proste, zbyt proste... Nawet manekiny na strzelnicy szybciej się ruszały niż on uciekał... Od szefa dostałam jedynie scyzoryk. Było ciemno, a jednak zauważyłam charakterystyczny tatuaż smoka na szyi mojej ofiary... Podeszłam do niego mówiąc "Ciekawy tatuaż." on jedynie odparł "Może zaciekawi Cię też to.." i pocałował mnie, ale nie sądziłam, że będzie na tyle głupi, by zaprowadzić mnie do ciemnej uliczki. Już miał się za mnie 'zabrać', gdy powiedziałam "Może jednak przed tym, coś Ci pokażę?" tylko przytaknął, a ja się odwróciłam. Wyjęłam scyzoryk, okazało się jednak, że to tylko zabawka. Nie było tam nic ostrego... Byłam zdana na gołe pięści na co dobrze się składało... Poprosiłam, by ten zamknął oczy, posłusznie wykonał moje polecenie. Z całej siły uderzyłam go w gardło, zaczął tracić przytomność, dławiąc się krwią - biedaczek. By tak się nie zamęczał dobiłam go. Nie było to zbyt delikatne jednak lepsze niż duszenie się. Kopnęłam leżącego w plecy - cóż za ironia... - gdy już się nie ruszał, wykręciłam mu głowę (tak dla pewności) i coś chrupnęło. Jeszcze tylko sprawdziłam czy oddycha - nie oddychał od momentu kopnięcia w plecy. Jeszcze tylko zabrałam mu portfel, by policji było trudniej odkryć jedno tożsamość - trochę okrutne, nawet jak na mnie. Wyszłam z uliczki i zaczął padać śnieg, przeszłam dwie przecznice, potem zrobiło mi się zimno więc wyjęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Miałam dosyć sporo pieniędzy więc bez problemu zapłaciłam. I to tyle. Tak wyglądało moje pierwsze zlecenie. Poszłam do kawiarni Obiektu numer Osiem, by spotkać się ze znajomymi. Nie trwało to długo, bo jedna z moich przyjaciółek oddała mi kopertę z listą zadań dziennych, które mam wykonywać od dziś do przyszłego miesiąca. Ledwo uwinęłam się przed 20... Na liście jest kilka punktów:

"1. Pozmywać naczynia po kolacji, przy zlewie nr 4.
2. Umyć podłogę w sali konferencyjnej.
3. Umyć kurze na siłowni.
4. Zmieść podłogę na korytarzu nr 4.
5. Umyć podłogę na korytarzu nr 4."

    Tak... Mój nr to 4. Każdy dostaje takie zadania. Niby jest ich tylko kilka, a jednak okropnie męczące. Nie mogę się doczekać kolejnego zlecenia... Kocham Cię mamo, dziękuję że jeszcze jesteś przy mnie, ale teraz idę spać, jestem padnięta jak nigdy. Żegnaj.~

Miejsce III: Klaudia Aleksandra Grabowska


    Dziś zakończył się mój trzeci dzień pobytu w Obiekcie nr 8. Myślałam, że wczorajsze wprowadzenie do zajęć było wyczerpujące, ale to pestka w porównaniu z dzisiejszym dniem. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, przyłączając się do tej sekretnej Organizacji, zrzeszającej młodych wojowników. Dziwnie się czuję, ćwicząc z 10-latkami, które okazują się silniejsze ode mnie, ale nie mogę się poddać. Muszę odnaleźć mężczyznę, który zabił mojego młodszego brata — Kale'a, a ta Organizacja to moja jedyna szansa. Wiem, że ten potwór zasiada w dowództwie. Jestem już blisko, ale na razie muszę sprawiać wrażenie bezmyślnej adeptki, która straciła rodzinę w wieku 16 lat i Organizacja jest jej jedyną szansą, by nie trafić do Parnaliz, gdzie osieroceni nastolatkowie są przygotowywani do Aukcji, w której zostaną kupieni przez jakąś bogatą rodzinę i staną się ich niewolnikami. Wiem, że wolałabym umrzeć niż tam trafić. Sądzę, że nie ma nic gorszego od Aukcji. Choć nie. Dzisiejszy dzień chyba ją przebił. O 4:05 do pokoju, który dzielę z pewną tajemniczą dziewczynką o imieniu Daise (swoją drogą, ta mała mnie przeraża) wpadł cały pokryty tatuażami mężczyzna i swoimi krzykami wypędził nas z pokoju. Miałam dziesięć minut na umycie się oraz przebranie. Natychmiastowo po tym trafiłam do sali H, w której zaczęły się zajęcia mające na celu nauczyć nas walki wręcz z napastnikiem. Nigdy nie zmęczyłam się w ten sposób. Pot spływał mi po plecach, ale mimo to poczułam dreszcz adrenaliny. Spędziłam tam dwie godziny i zostałam pokierowana do pana LaRoux, który wsadził mi broń do ręki i kazał trafić w środek tarczy. To było okropne. Każdy wystrzał sprawiał, że moje serce zatrzymywało się na chwilę. Powróciły do mnie wspomnienia, kiedy moi rodzice zostali zamordowani. To stało się tak szybko. Pamiętam, że mama schowała mnie do szafy, a chwilę później rodzice zostali rozstrzelani. Słyszałam czyjeś podniesione głosy a później wystrzał oraz krzyk rodziców... Nie mogę o tym pisać. Wywołuje to zbyt wielki ból. Wracając do dzisiejszego dnia — dopiero o 9:00 miałam krótką przerwę na posiłek. Później znów czekały na mnie szkolenia. Następną osobą, która prowadziła zajęcia, była kruczowłosa kobieta o zimnych, stalowych oczach. Uczyła mnie technik szpiegowskich związanych z nowoczesną technologią. Trochę to trwało, ale w końcu zdołałam stworzyć kyriz, czyli małe urządzenie szpiegowskie pozwalające podsłuchiwać rozmowy. Już wtedy byłam wykończona, a minęło dopiero osiem godzin. Czekało mnie kolejne dziewięć. Następnie moja grupa miała się udać do sali F, w której uczyłam się o działaniu różnych trucizn. Sądzę, że kiedyś mi się to przyda. Nim się obejrzałam, minęła 18 i nadszedł czas kolacji. Kleik zawsze dobry — tak mawiał mój dziadek, który był żołnierzem. O 19 czekały na mnie ostatnie zajęcia, czyli sztuka kamuflażu. Całkiem nieźle mi tam poszło. O 21 mogłam wrócić do pokoju. Minęły już dwie godziny, a ja nadal nie śpię. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień nie będzie tak wykańczający...

    Jeszcze raz serdecznie gratulujemy zwycięzcom i zachęcamy do dalszej wspólnej zabawy, w kolejnym konkursie, który wystartuje jeszcze w tym tygodniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz