środa, 6 lipca 2016

Magisterium. Próba Żelaza – Hogwart już nie tak przyjazny…

   Magiczne światy w dalszym stopniu cieszą się ogromną popularnością. W końcu kto nie chciałby zostać czarodziejem, magiem czy inną osobą, która poznała arkana sztuki magicznej? Kto z nas nie czekał na swój własny list do Hogwartu? Nazwa owej magicznej szkoły nie pojawia się tutaj przypadkowo, bowiem za sprawą wyobraźni dwóch świetnych autorek: Holly Black i Cassandry Clare przyjdzie nam udać się do równie niezwykłej szkoły, gdzie kształcą się młode pokolenia obdarzonych mocą dzieci. Co jednak gdy głównym bohaterem zostanie osoba, która za wszelką cenę pragnie uciec z powrotem do swojego normalnego, cudownie zwyczajnego życia? Serdecznie zapraszam do lektury recenzji pierwszego tomu „Magisterium”.


„Ogień chce płonąć,
Woda chce płynąc,
Powietrze chce się unosić,
Ziemia chce wiązać,
Chaos chce pożerać.”

    Callum Hunt od dziecka wychowywany był w strachu przed magią. Opiekujący się chłopcem ojciec, który panicznie bał się, że jego obdarzone magicznymi mocami dziecko, tak jak on niegdyś, trafi do podziemi Magisterium – szkoły, gdzie młode pokolenia uczono władać i kontrować pięć żywiołów: ogień, wodę, powietrze, ziemię i chaos, robił wszystko by wpoić ten strach również swojemu synowi. Gdy nadszedł dzień Próby Żelaza, magicznego testu, na podstawie, którego wybierano nieliczną grupkę dzieci, która miała zacząć pobierać naukę tajników magii, Call robił wszystko by go oblać. A jednak mimo najszczerszych chęci i najgorszego wyniku trafia tam, gdzie nie chciał być. Co zwycięży w chłopcu: chęć ucieczki do normalnego życia, czy może nowo odkryte umiejętności i możliwości jakie daje magia? Czy Magisterium okaże się miejscem z koszmarów, czy wręcz przeciwnie chłopak zacznie wątpić w rzekome prawdy wpajane mu od małego? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi czekają w podziemnych korytarzach szkoły czarów.

    Poza Callem największa uwaga została skupiona na jego „kompanach” i przyjaciołach: Aaronie i Tamarze - choć nie dorównują oni głównemu bohaterowi, stanowiącemu najciekawszą postać w całej książce. Odrzucony przez rówieśników, kaleki chłopak, pragnący za wszelką cenę odrzucić magię ze swojego życia stanowi trzon historii, ale i postać, której po prostu nie da się nie lubić. Cała reszta bohaterów stanowi do niego dodatek, bądź determinuje w jakimś stopniu jego akcje. Niestety co za tym idzie, choć każdy ma do opowiedzenia swoja historię, wypadają one bladziej, niż pełen tajemnic chłopak.

    Magisterium to szkoła magii, o której nie dowiadujemy się zbyt wiele. Położona pod ziemią, stanowiąca istny labirynt korytarzy i niezwykłych wydrążonych w skałach i ziemi sal, z pewnością jest miejscem równie niesamowitym co magicznym. Niestety wraz z bohaterami historii nie poznamy zbyt wielkiego obszaru szkoły. Praktycznie większość akcji zamyka się w tym samych korytarzach, pokoju trójki bohaterów i jednej sali lekcyjnej. Autorki nie wykorzystały w pełni potencjału jaki dawała im magiczna szkoła, jednak wynika to również ze sporych ograniczeń nałożonych na pierwszorocznych czarodziejów i pozostaje mieć nadzieję, że przyjdzie nam poznać Magisterium lepiej w kolejnych tomach.


   Ten sam problem tyczy się nauczycieli i lekcji jakie pobierają uczniowie. Ci pierwsi pojawiają się epizodycznie i mimo wszystko nie grają aż tak wielkiej roli. Owszem ich cień ciąży nad bohaterami, przypominając o tym iż powinni się właściwie zachowywać i wspierać siebie nawzajem inaczej czeka ich zasłużona kara, jednak z biegiem lektury staje się to nieco mniej widoczne. Z powodu owej epizodyczności cierpią również zajęcia, w jakich teoretycznie biorą udział uczniowie. Niewielka liczba podopiecznych, jeden mentor-opiekun na grupkę liczącą między 3-5 uczniów i zajęcia odbywające się wyłącznie z jego udziałem, nie są zbyt różnorodne. Mimo wszystko po szkole czarów każdy spodziewałby się czegoś niezwykłego, a tymczasem największą uwagę poświęcono lekcji segregowania ziaren piasku, która owszem była pouczającym wstępem, jednak szkoda, że dalszym praktykom magicznym nie poświęcono równie dużo uwagi.

   Biorąc pod uwagę te wszystkie elementy wyraźnie widać nawiązania do książek J.K.Rowling i nie sposób wyzbyć się skojarzeń do przygód Harry’ego Pottera podczas lektury. Otrzymujemy bohatera z tragiczna przeszłością, odludka, nielubianego przez rówieśników. Magiczną szkołę, niestety nie tak intrygująca jak Hogwart, choć ze sporym potencjałem. Dwójkę najlepszych przyjaciół, szereg tajemnic i nieuchronnie zbliżające się przeznaczenie. Podczas lektury wyłania się tego o wiele więcej, niestety widać też, że elementy inspirowane Hogwartem są znacznie uboższe. Najbardziej brakowało mi jakiegoś konkretnego planu zajęć, systemu oceniania czy głębszego osadzenia historii szkoły i czarodziejów, która została jedynie liźnięta.

   Dużą zaletą książki jest styl w jakim prowadzona jest historia. Nawet gdy akcja nieco zwalania, skupiając się bardziej na bohaterach i ich odczuciach, czyta się ją równie przyjemnie i szybko. Historia ma w sobie to coś co popycha nas do przerzucania kolejnych stron, pomimo pewnych niedociągnięć. Na uwagę zasługuje także wydanie książki, które stoi na naprawdę wysokim poziomie i tomik cieszy oczy. Nie tylko za sprawą wypukłych i połyskujących metalicznie zdobień na okładce, ale także dzięki drobnym ozdobom w postaci symboli żywiołów na kartach powieści i małych ilustracji otwierających każdy z rozdziałów.


   „Magisterium. Próba Żelaza” to dobry tytuł, który przyniesie czytelnikowi kilka godzin rozrywki. Sięgając po książkę, nie należy jednak spodziewać się „fajerwerków”. Owszem autorki pokusiły się o pewną dozę oryginalności, głównie za sprawą początkowego nastawienia głównego bohatera, jednak w większości korzystają ze sprawdzonych już wczesnej schematów, a liczne skojarzenia z popularną serią o Harrym Potterze, jakie nasuną się czytelnikowi podczas lektury nikogo nie powinny dziwić. Dla niektórych będzie to zaleta, dla innych wada, warto jednak dać serii szansę, tym bardziej, że to dopiero pierwszy z pięciu tomów, z których ma się składać Magisterium. Z każdym kolejnym powinno być wiec ciekawiej, mroczniej i mam nadzieję lepiej, tym bardziej, że zakończenie zaskakuje i zaostrza apetyt na kolejny tom. I za to mocno trzymam kciuki.

Ocena: 6,5/10

Sara Glanc

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz