wtorek, 17 maja 2016

Ziemia niczyja - Zatracony sens istnienia

     „Ta zatruta, krwawiąca ziemia jest ojczyzną dla wielu, którzy przeżyli katastrofę. Ojczyzną, której są gotowi bronić do ostatniego tchu. Jedyny dom odważnych ludzi, dawno umarłych dla całego pozostałego świata. Ich ziemia. Ziemia Niczyja”. - specjalnie przytoczyłem końcówkę opisu, gdyż idealnie oddaje ona charakter książki. Coś, gdzieś i po coś, jednak wszystko zostało zatracone po drodze. Czy tytułowe „Ziemie Niczyje” okażą się puste i bezlitosne nawet dla czytelników? Gdzie w tym wszystkim są mutanty, oraz anomalie? Co tak naprawdę doprowadziło do wspomnianej katastrofy? Jeżeli chcecie się o tym przekonać, to zapraszam do lektury „Ziemi Niczyjej”.



     Jednym z najważniejszych bohaterów jest tutaj Michaił Siergiejew, z którym przeżyjemy praktycznie większą część przygód. To wyrachowana osoba, która potrafi sobie radzić w życiu, nawet pomimo słusznego wieku. Po drodze zapoznamy się także z okresem jego dojrzewania, co jest ważne dla rozgrywających się wydarzeń. Prosty, tajemniczy, oraz wyszkolony agent, który nie ma sobie równych. Nie polubiłem go, jednak w książce jest to jedna z najsensowniejszych postaci. Brak szczęśliwego dzieciństwa oraz życie zaplanowane przez dziadka widocznie odbiły się na jego zachowaniu, co czuje się podczas lektury. Z jednej strony ma to wiele plusów, dzięki temu udało mu się przeżyć największą katastrofę ludzkości. Pomimo szorstkości, okazuje on ludzkie uczucia, zarówno na Ziemiach niczyich, jak i w cywilizowanym świecie. Ciężko go rozgryźć, co dodaje mu dodatkowego uroku.

     Oprócz Michaiła Siergiejewa na naszej drodze napotkamy wiele postaci. Milczek, Rabbi, Placek, czy Wika, to tylko część z nich. Autorowi nie można odmówić różnorodności w ich toku myślenia. Każdy z nich posiada skomplikowaną osobowość, jednak odnoszą się one w cywilizowanym świecie, nijak mając się do prawdziwego miejsca akcji. Gdyby włożyć w ich kreację jeszcze trochę wysiłku, książka zyskała by naprawdę wiele, a tak jest jedynie przeciętnie.

     Świat przedstawiony jest podzielony na dwie odmienne strefy. Cywilizowany świat, oraz Ziemie niczyje. Pomiędzy nimi widać ogromną przepaść. Od starego świata, któremu udało się przetrwać katastrofę, po strefę buforową, jakimi są właśnie opuszczone tereny. Ten drugi świat przykuł moją uwagę od razu, jednak po dłuższej chwili okazał się pusty, niewygodnie wręcz ograniczony. Brak w nim mutantów, jakichkolwiek anomalii, interesujących miejsc, czegoś, co przyciągnie na dłuższą chwilę. Nie tego spodziewałem się po tym tytule.

     Historia przedstawiona na kartach tej książki jest prosta jak budowa cepa. Brakuje tutaj czegoś pozytywnego. Autor chciał dobrze jednak zagubił się po drodze tak samo jak linie fabularne. Coś miało gdzieś być, jednak po przeczytaniu tego tytułu niewiele z niego zapamiętałem. Historia kręci się przeważnie przy głównym bohaterze i jego kompanach, lecz bywają momenty odmienne od tego. Nie będę zdradzał o co chodzi, przekonacie się, jak sięgniecie po ten tytuł.

     „Ziemie Niczyje” w moim przekonaniu jedna ze słabszych pozycji Fabryczne Zony. Po przeczytaniu żałuję czasu poświęconego lekturze. Bardzo się zawiodłem, naprawdę nie wiem komu mogę polecić ten tytuł. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie zranicie się tak bardzo, może po prostu miałem zbyt wygórowane oczekiwania, co do tego tytułu. *W tym przypadku powstrzymam się od wystawienia oceny, gdyż zależeć ona będzie od każdego z was. Wolicie ilość, czy jakość drodzy mieszkańcy Ziem Niczyich ?

Moja ocena: */10

Chodara Krzysztof


W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Fabryka Słów za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz