sobota, 31 października 2015

Paranoia – wśród szkieletów pierwszego świata

     Nie powinno wybierać się książek na podstawie okładki, gdyż jak wiadomo nie szata decyduje o treści i wartości dzieła. Nie ulega jednak wątpliwości, że często sięgamy po tytuły, które zaintrygowały nas ciekawą ilustracją, bądź jakimś wyróżniającym się elementem wydania. Tak było w moim przypadku z „Paranoią”. Okładka mnie urzekła, tytuł zaintrygował, a po przeczytaniu informacji na tylnej stronie okładki byłam pewna że muszę książkę przeczytać. Czy słusznie dałam się skusić? Zapraszam do lektury recenzji.


     Tytułowa Paranoia jest pierwszym światem wykreowanym przez Stwórcę. Niedoskonała, pełna dziwnych istot, rządząca się tylko sobie znanymi prawami była próbą zanim przystąpił do pracy nad kolejnymi światami. Odizolowana od innych, jakże odmienna od wszystkiego co znamy Paranoia zamieszkiwana jest przez dwa rodzaje istot. Pierwszym z nich są istoty eteryczne - lud Ankharów, tworzące swoje ciała z kości, drugim organiczne byty, dzieci Organicznej Dżungli, toczone przez nieustający głód kości. Dwa oddzielne światy skłócone w nieustającym konflikcie, gdzie zabijanie siebie nawzajem jest jedyną metodą na przeżycie tych drugich.

     Tym co zaskakuje czytelnika od pierwszych stron jest niezwykle oryginalny świat, niepodobny do tego co zazwyczaj serwują czytelnikowi pisarze fantasy. Szkielety z czaszkami zwierząt podzielone na trzy plemiona, szlachetne Jelenie, będące wyśmienitymi łowcami, potężne Słonie i krwiożercze Wilki będą musiały stawić czoła Organicznej Dżungli i jej dzieciom, które nie raz zaskoczą czytelnika nie tylko swoją formą. Makabryczne istoty składające się z obdartego ze skóry mięsa, fragmentów ciał nieustannie ociekających krwią istoty, których jedynym celem istnienia jest próba zaspokojenia wiecznego głodu. A gdzieś między tym wszystkim pojawia się tajemniczy człowiek bez twarzy napędzający rosnący między dwoma stronami konflikt.


     Fabuła opiera się na tradycyjnym schemacie, światu grozi zagłada i z pozoru nie wyróżniający się niczym bohater zostaje wybrany by zapobiec katastrofie. Uginając się pod ciężarem spoczywającej na jego barkach odpowiedzialności rusza w świat by zdobyć sojuszników którzy wesprą jego i jego lud w walce ze wspólnym wrogiem. W powieści Piotra Adacha takim Wybrańcem zostaje młody myśliwy z plemienia Jeleni – Scout. To wraz z nim przemierzać będziemy Paranoię i poznawać jej mieszkańców. A pod tym względem nie można narzekać na nudę, autor bardzo dokładnie przedstawia nam historie i kulturę poszczególnych plemion. W trakcie wyprawy poznamy wiele legend, a także usłyszymy o innych istotach zamieszkujących ten niezwykły świat, jak dla przykładu siedmiu potężnych smokach, czy nieumarłych Humanoidach. Podczas lektury widać liczne inspiracje kulturą chrześcijańską. Duże znaczenie dla historii będzie miał chociażby wątek Adama i Ewy oraz wygnania z Raju. Bóg jednak nie będzie tym dobrym i miłościwym, a wręcz przeciwnie często w tylko sobie znanej logice będzie nad wyraz okrutny.

     Choć Scout jest głównym bohaterem powieści, nie będzie on jedynym, które oczami przyjdzie nam oglądać Paranoię. Jest to duży plus, ponieważ pozwala nam poznać większy kawałek tego niezwykłego miejsca. Niestety jednak o ile sama Paranoia zachwyca, to sami bohaterowie nie są już tak idealni. Bohaterowie mają irytujący zwyczaj przyjmowania słów innych postaci bez najmniejszego cienia zastanowienia nad ich słowami. Przyjmują je bezkrytycznie, uznając za najświętszą prawdę, nie myśląc czy ktoś może kłamać, bądź najzwyczajniej w świecie się mylić. Często też dana postać twierdzi, że nie wie nic na dany temat, by po chwili zacząć snuć historie pełną domysłów w stylu „w sumie gdy tak o tym myślę to jednak rzeczywiście coś tam kiedyś słyszałem”. Gdyby nie to, że w moim uczuciu zbyt często autor pisze w ten sposób, nie raz powielając już wcześniej przekazane czytelnikowi informacje nie byłby to wielki błąd.


     Kolejnym minusem jest niewątpliwie język, a w szczególności dialogi. O ile opisy świata i jego mieszkańców bardzo mi się podobały, to rozmowy mocno kulały. W wypowiedziach bohaterów dominował patos i górnolotność, a co gorsza niespodziewanie potrafił się on przeplatać z językiem potocznym i wulgaryzmami, co mocno psuło lekturę. Zdarzały się także powiedzenia, zupełnie nie pasujące do świata. Tak samo jak liczne powtórzenia oraz błędy w interpunkcji, choć te akurat można zrzucić na złą korektę tekstu.

     Jak już wspomniałam na początku, „Paranoia” w pierwszej chwili skradła me serce właśnie za sprawą wydania. Okładka bardzo przypadła mi do gustu. Zaczynając od ilustracji głównego bohatera na granatowym tle, kończąc na przykuwającym uwagę tytule. W środku książka prezentuje się równie dobrze, poza mapą świata i pojedynczą ilustracją, każdy rozdział otwiera czaszka jednego z mieszkańców Paranoi.


     „Paranoia” mimo iż niepozbawiona wad urzekła mnie i z pewnością przez długi czas nie będę mogła wyrzucić ze swoich myśli wizji niezwykłego świata wykreowanego przez Piotra Adacha. Liczę także, że niedługo trafi się okazja by autor ponownie puścił wodze swojej bogatej wyobraźni i zachwycił mnie kolejną historią. Niezależnie czy będzie to kontynuacja losów znanych mi już bohaterów i dokończenie niektórych wciąż otwartych wątków „Paranoi” , czy opowieść o zupełnie nowych światach i ich mieszkańcach z pewnością po nią sięgnę. Tymczasem gorąco was zachęcam byście dali porwać się nietypowemu urokowi i magii „Paranoi”.

Ocena: 8/10
 Andromeda

      Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Nowy Świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz