niedziela, 4 października 2015

Mroczna Wieża - Gdy wiatr wieje dziurką od klucza

     Spotkania ze starymi przyjaciółmi mają to do siebie, że wyzwalają w nas emocje, których normalnie za nic w świecie byśmy nie okazali. Doskonałą okazją, aby zamienić parę słów z nimi może być napotkana na drodze przeszkoda, którą trzeba po prostu przeczekać. Czy tajemniczy Lododmuch ujawni swoim istnieniem jakieś skrywane tajemnice? Czy Roland uraczy nas kolejną, fascynującą opowieścią ze swojej młodości? Gdzie w tym wszystkim swoją rolę ma Billy Bumbler? Jeżeli pragniecie poznać odpowiedzi na powyższe pytania, to zachęcam was do lektury kolejnego tomu „Mrocznej Wieży” zatytułowanego „Wiatr przez dziurkę od klucza”. 


     „Wiatr przez dziurkę od klucza” to według chronologii dzieło znajdujące się między czwartym ,a piątym tomem całego cyklu. Dzięki pomysłowości autora mogliśmy znowu spotkać się z rewolwerowcem i jego Ka-Tet. Ponowne wejście do Świata Pośredniego dla niektórych czytelników może być zbyt oderwane od całości, jednak takie dopowiedzenie istotnych kwestii jest niezwykle ważnym elementem.

     Akcja tego tomu rozpoczyna się od poszukiwania bezpiecznego schronu, przed niebezpiecznym Lododmuchem. Ten śmiertelnie groźny wicher na początku został niezauważony przez drużynę, chociaż objawy jego nadejścia były widoczne gołym okiem. Zignorowanie tych znaków mogło kosztować życie wszystkich bohaterów, jednak szczęśliwie udało się odnaleźć ostoję w budynku wiejskiej świetlicy. Tak naprawdę dopiero tutaj zaczyna się właściwa akcja tego dzieła, gdyż podczas postoju Roland uraczył nas kolejną opowieścią ze swojej młodości.

     Opowieść rewolwerowca ujawnia nam kilka ciekawych tajemnic, przez co pewne sprawy rysują się w zupełnie innym świetle. Wszystko za sprawą misji w miasteczku Debaria i szalejącym w nim zmiennokształtnym skóroczłekiem. Ten potwór mordujący całe rodziny musi zostać odkryty i wyeliminowany. Aby nie czynić z Rolanda niepokonanego herosa, do tej misji zostaje przydzielony mu towarzysz z Gilead.



     Podczas obławy na nieznanego potwora młody rewolwerowiec poznaje ocalałego chłopca. Ten jedyny świadek nieprzyjemnych wydarzeń jest kluczowym elementem tej powieści. W tym momencie następuje ostatni punkt zwrotny w całym dziele. Przemyślany plan pochwycenia skóroczłeka jest gotowy, ale zanim to wszystko się wydarzy, poznamy kolejną opowieść. Aby uspokoić młodzieńca Roland postanawia opowiedzieć mu swoją ukochaną historię z dzieciństwa o Timie Dzielne Serce, czyli tytułowy „Wiatr przez dziurkę od klucza”.

     Osobiście historia o przygodach Tima Rossa porwała mnie bez reszty, być może była bardziej fascynująca niż reszta tej książki. Autor pozostawił najlepsze na sam koniec, bowiem ta opowieść to wisienka wieńcząca ogromny tort. Wiele faktów, z pozostałych tomów sagi, jest tutaj widocznych gołym okiem.

     Według mnie ten uzupełniający tom jest niezwykle porywającą książką. „Wiatr przez dziurkę od klucza” to gratka dla każdego fana „Mrocznej Wieży”. Kilka wątków zostało tutaj wyjaśnionych, a sami zyskujemy lepszy obraz całości. Gorąco polecam każdemu czytelnikowi, w szczególności fanom twórczości Kinga. Podczas lektury bawiłem się przednio i nie żałuje żadnej minuty poświęconej tej lekturze.

Moja ocena: 7/10 

Artius

W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza do recenzji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz