Na samym początku tej recenzji pragnę przedstawić ogólny zarys tego nietypowego dzieła. Nie jest to żadna rozprawka, czy też bezsensowne rozmyślania autora przelane "ciurkiem" na papier. To trzy osobne opowiadania, które w swojej treści skrywają przemyślenia autora. Każda opowieść jest odrębnym bytem, w którym znajdziemy ukryte, bądź jawne rozważania pana Wojciecha. Jest to pozycja bardzo odmienna od tych dostępnych na rynku, nie tylko ze względu na nietypową formę, ale również ze względu na fakt, że porusza poważne tematy w czytelny i przystępny sposób. Niektórych trzeba się doszukiwać w sprytnie skonstruowanych dialogach, inne same wypływają po przeczytaniu tekstu. Co prawda stwierdzenie z okładki, iż to „Literatura dla ludzi o mocnych nerwach!” jest nieco przekoloryzowane , bynajmniej warto dać tytułowi szansę.
„Nigdy i nigdzie” to pierwsze i przy okazji najdłuższe opowiadanie, z jakim przyjdzie nam mieć do czynienia, w tej książce. Poprzedzone jest ono cytatem z „History of Eternity” i jego tłumaczeniem wykonanym przez autora . Rozważania zawarte na jego łamach dotyczą bezpośrednio wiary, Boga, Śmierci, a także teatru. Takie niespodziewane połączenie jest naprawdę udane, gdyż scena, na jakiej rozgrywają się te wydarzenia, pasuje jak ulał. Zniszczony globalnym kataklizmem świat, w także i Polska, pozwalają nam snuć rozważania na temat kruchości naszego istnienia, a także jego sensu.
To wszystko nie jest nawet w części tak zawiłe, jak zadanie postawione przed głównym bohaterem. Autor sprytnie operuje językiem, zmuszając czytelnika do podjęcia głębszej refleksji, pokazując iż to co na samym początku jest, w naszym mniemaniu, genialnym pomysłem może okazać się prawdziwą tragedią. Los jest naprawdę kapryśny, a najmniejszy szczegół może zmienić pojmowanie sztuki zwanej życiem. Teatralna rozgrywka pana Wojciecha to istny majstersztyk sceny nie tylko materialnej, ale i duchowej.
„Ty jesteś noc” to druga w kolejności historia poprzedzona, tym razem, fragmentem z tomu „Ocalenie” autorstwa Czesława Miłosza. To istna gratka dla umysłów ścisłych, gdyż w tej konwencji utrzymywana jest cała przygoda. Zawarte w niej są głębokie rozważania na różne tematy, jednak podane w takiej formie, iż niejeden umysł „połamie sobie na niej zęby”. Muszę przyznać, że właśnie ta historia najbardziej przypadła mi do gustu, właśnie ze względu na swój nietypowy charakter. Pomimo małej objętości jej treść wdziera się do głowy czytelnika niczym matematyczny wzór. Przedstawiony zostaje tutaj problem, którego największą bolączką jest fakt, że jego rozwiązaniem jest brak rozwiązania. Może zabrzmieć to dziwnie, jednak podczas lektury wszystko układa się w spójną i logiczną całość. Autor i tym razem mnie nie zawiódł. Niewiarygodna treść pozostanie w mojej głowie na długi czas.
Tytułowe „A jeszcze nic nie załatwione” to opowiadanie zamykające książkę, a zarazem najkrótsza z przedstawionych historii. Poprzedzona została fragmentem z tomu „Marmur i róża” autorstwa Jana Lechonia. Szczerze powiedziawszy nie za bardzo wiem jak zinterpretować ten utwór. Jest to naprawdę krótki tekst poświęcony istocie życia i jego ulotności. „Diabeł tkwi w szczegółach” - to porzekadło idealnie pasuje do tej opowieści. To właśnie detale odgrywają najważniejszą rolę w codzienności. One tworzą wszystko i mogą też to zniszczyć. Wszystko zależy od punktu widzenia i tego „Kto” wydaje opinie. Autor uwidacznia tutaj tematykę z życia wziętą, o której jednak mało kto mówi na głos. Pomimo swojej wątłej objętości, to najdojrzalsze i najtrudniejsze opowiadanie w całym zestawieniu.
W mojej opinii „A jeszcze nic nie załatwione” to dzieło nad wyraz innowacyjne i nietypowe. Podejmując taką tematykę autor niejako spycha się w swoistą niszę, która swoją powszechnością skutecznie wypełnia istniejącą lukę w literaturze. Dzieło zmusza do refleksji, czasami jest bardzo trudna w odbiorze, jednak nie ma nic wspólnego z ludźmi o mocnych nerwach. Książka posiada też swoje wady. Autor jak dla mnie niepotrzebnie używa wulgaryzmów. Wiadomo, że są one czasami potrzebne, jednak w niektórych przypadkach są one wciśnięte z czystego lenistwa. To także pozycja nie dla każdego czytelnika. Jeżeli interesujesz się matematyką, fizyką, teatrem, a zarazem rozważasz nad sensem istnienia itd., wtedy możesz czytać w ciemno. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że recenzja została stworzona na podstawie egzemplarze recenzenckiego. Wszelkie uchybienia mogą być skutkiem finalnej korekty tekstu.
Moja ocena: 6/10
Artius
W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Novae Res za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz