sobota, 18 kwietnia 2015

Łzy Śmierci - droga przez ludzkie grzechy oczami upadłego



     Śmierci nikt nie oszuka. Umieramy od momentu swych narodzin, każdy kolejny oddech przybliża nieunikniony koniec. Często jednak zapominamy o tym fakcie, bądź wręcz go ignorujemy nie dopuszczając do siebie myśli, że kiedyś przyjdzie nam opuścić ten świat. Jest jednak ktoś kto nigdy nie zapomina i upomni się o nas, gdy nadejdzie nasz czas -  mowa oczywiście o tytułowej Śmierci. Zobaczcie jak autor wykreował pracę tego, który przeprowadzi nas na drugą stronę oraz przekonajcie się co się wydarzy gdy niespodziewanie dołączy do niego mała dziewczyna, nieświadoma tego, że umarła.



     Śmierć od wieków zbiera krwawe żniwa, wykonując powierzone mu przez Boga zadanie przeprowadzania ludzi na drugą stronę. Zawieszony między Światłem i Mrokiem, nie należąc ani jednego ani do drugiego wysyła ludzi tam gdzie ich miejsce. Dobrych ku wiecznemu szczęściu, Złych na wieczne potępienie. Sam jednak nie może stanąć na brzegu za którym rozpościera się kraina Boga, widzi szczęście odchodzących tam osób i zazdrości im, a przejmująca tęsknota i smutek rozdzierają jego duszę. Ciemność zaś nie ustaje w swych próbach ściągnięcia go na swoją stronę, szydząc i kusząc. Czy smutny los przewoźnika po zaświatach może odmienić mała dziewczynka? Agata nieświadoma tego, że jest martwa towarzyszy Śmierci w jego wyprawach po kolejne dusze.

     "Łzy Śmierci" przypominają swoją konstrukcją zbiór opowiadań. Towarzysząc Śmierci i Agacie poznajemy losy ludzi, którym przyszło pożegnać się ze swoim doczesnym życiem. Poznajemy historie zarówno tych dobrych jak i złych, tych którzy zbłądzili, jednak w obliczu końca odnaleźli drogę do Świata jak i takich, którzy w zaparte podążali ku własnej zgubie.  Każda historia ma znaczenie i niesie ze sobą przesłanie dla czytelnika, zaś zebrane wszystkie razem są jak cegły ustawione jedna na drugiej, aż połączą się w spójną i dopracowaną całość. Na uwagę zasługuje także samo zakończenie, które choć dość przewidywalne sprawia czytelnikowi nie lada satysfakcję. Po prostu idealnie wkomponowuje się do opowiedzianej przez Marcina Słonieca historii.

     Książkę można podzielić na dwie części, jedną z nich stanowią historia Śmierci i towarzyszącej mu dziewczynki. Jest to główny trzon fabuły. Równie ważne dla historii są także, krótkie wspomnienia rozpoczynające każdy rozdział i opowiadające o powstaniu aniołów, ludzi i świata takiego jakim bohaterowie obserwują go obecnie. Także wykreowany przez autora świat cechuje wyraźny podział na Dobro i Zło, Światło będące odpowiednikiem Nieba i Mrok będące Piekłem, jest niezwykle wyraźny. Rzeka po której podróżuje Śmierć to z kolei swoista wizja Czyśćca, gdzie oczyszczane są dusze tych którzy grzeszyli. Fakt iż autor konsekwentnie, od pierwszej do ostatniej strony, przedstawia świat podzielony na dwie części, z pewnością można zaliczyć na plus, jednak nie każdemu taka konstrukcja przypadnie do gustu. Między innymi ze względu na przewidywalność jaka wkrada się w książkę i niekiedy zbyt uproszczone podejście do niektórych problemów. Choć jesteśmy świadomi celowości tego zabiegu ze strony autora, to jednak znacznie wpływa on na przyjemność lektury i sprawił, że niestety sporo musiałam odjąć z końcowej oceny.

     Kilka słów należy się także samym bohaterom powieści. Śmierć mimo iż żyje od wieków i równie długo wykonuje swoje obowiązki nie zobojętniał na losy tych, których przyszło mu przewozić. Cieszy się z każdej przeprowadzonej ku światłu dobrej duszy, a każdy grzesznik wywołuje w nim gniew i gorycz, gdy widzi w jaką stronę zmierza świat ludzi. Jego osąd wydaje się jasny i prosty niczym cios miecza. Dopiero gdy dołącza do niego mała dziewczynka, zadająca wiele pytań, próbująca zrozumieć to co widzi towarzysząc Śmierci, główny bohater zaczyna nieco inaczej patrzeć na niektóre sprawy. Sam pomysł umieszczenia pięcioletniego dziecka w historii o Śmierci z pewnością był ciekawy. Agata jako dziecko, czyste i pozbawione grzechu nie rozumie zła i zepsucia jakie toczy świat, jednak z całych sił stara się je pojąc. Ustami dziecka autor zadaje wiele ważnych pytań, które możliwe iż na zawsze zostaną bez odpowiedzi. A jednak z biegiem historii rola Agaty zaczyna traci na znaczeniu. Dziecko okazuje się zbyt małe by zrozumieć niektóre sprawy i osobiście  mam wrażenie, że bohaterka schodzi na drugi plan. Niby jest cały czas obecna, nie ma to jednak już większego znaczenia.


     Ostatecznie "Łzy Śmierci" wywołują u mnie dość mieszane emocje. Z jednej strony historia posiada ogromny potencjał i gdyby autor poszedł nieco inną drogą można by ją nazwać nawet wybitną. Niestety zbyt duża liczba uproszczeń, zejście głównej bohaterki na drugi plan i niekiedy męczące wpajanie czytelnikowi ponadczasowych wartości i pokazywanie co dobre i złe w zbyt oczywisty sposób potrafią zmęczyć. Mimo tych wad muszę jednak powiedzieć, że Marcin Słoniec ofiarował czytnikom niezwykłą powieść o życiu i śmierci, która z jednej strony w nietypowy, z drugiej w dość oczywisty, sposób mówi o cierpieniu i radości, o tym co w życiu najważniejsze i o tym co ulotne. Z pewnością warto sięgnąć i ocenić powieść samemu.

Ocena 7,5/10
Andromeda
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz