niedziela, 8 marca 2015

Królowa Tearlingu – klasyka w dobrej formie



     Sięganie po debiutancką książkę nieznanego autora jest jak odkrywanie nowych lądów. Jest w tym dreszczyk ekscytacji przed odkryciem czegoś wspaniałego, jak i obawa przed rozczarowaniem. Jak się jednak ma sprawa z Królową Tearlingu Eriki Johansen? Czy autorka porwie Was historią młodej księżniczki, która musi upomnieć się o swoje dziedzictwo i stanąć na czele uciskanego ludu? Gorąco zapraszam do lektury recenzji.

 


Młoda księżniczka musi upomnieć się o tron i stoczyć bój z potężną czarownicą w decydującej rozgrywce między światłością a mrokiem.

      Najnowsza pozycja Wydawnictwa Galeria Książki opowiada historię młodej dziewczyny imieniem Kelsea, prawowitej następczyni Królestwa Tearlingu. Nie dostaniemy tutaj jednak rozkapryszonej księżniczki przechadzającej się po zamku w otoczeniu służby, lecz dziewczynę wychowywaną w odosobnieniu, nieznającą swoich rodziców, ani sytuacji w kraju, którego królową ma zostać. Przygoda zaczyna się w dniu dziewiętnastych urodzin Kelsea, gdy dziewczyna opuszcza dotychczasowe schronienie, by objąć należyte jej miejsce na tronie. Otoczona przez niewielką liczbę wiernych jej matce Strażników, szybko musi nauczyć się jak przeżyć w nowej rzeczywistości, gdzie każdy czyha na jej życie. Musi poznać historię swego kraju, by wyciągnąć z niej wnioski i nie popełniać błędów swoich przodków, którzy sprowadzili na Teraling głód i ucisk ze strony Szkarłatnej Królowej, władczyni sąsiedniego królestwa.

    Fani gatunku fantasy po przeczytaniu tego krótkiego opisu od razu zauważą, że debiutancka książka Eriki Johansen czerpie z dość klasycznych schematów. Mamy bohaterkę, która musi dorosnąć i dopasować do nowej roli, w której każdy jej czyn niesie ze sobą ogromne konsekwencje, gdyż, jako królowa odpowiada już nie tylko za swoje życia, a także za losy całego kraju. Wśród dworskich intryg i politycznych rozgrywek wkradają się także elementy fantasy, w postaci tajemniczych medalionów otrzymanych w spadku po matce, których moce nie raz pomogą młodej królowej, czy chociażby mrocznych mocy i magii używanej przez Szkarłatną Królową. Jednak nie magia, a rozum będą stanowiły największy atut młodej bohaterki.

  
    Erika Johansen jawnie dzieli swoich na czarne i białe charaktery. Nie ma u niej czegoś takiego jak szarość. Ani razu czytając książkę czytelnik nie będzie miał wątpliwości czy dana postać jest dobra czy zła. Owszem zdarzają się przypadki, gdy dobry bohater zmuszony jest do popełnienia czynów niezgodnych z jego wartościami i sumieniem, jednak zawsze jesteśmy świadomi pobudek i rozterek, jakie pchnęły go do tego. Nie każdemu taki zabieg może przypaść do gustu, nie zmienia to jednak faktu, że Królowa Tearlingu obfituje w wiele barwnych, godnych uwagi postaci. I bynajmniej to nie główna bohaterka będzie skupiała na sobie całą uwagę czytającego. Lazarus zwany Buławą, Duch będący kimś na kształt Króla Złodziei, Ojciec Tyler to tylko nieliczne z postaci, które z pewnością zapadną Wam w pamięć podczas lektury.

     Świat Królowej Tearlingu na pierwszy rzut oka mógłby się zdawać uniwersum wykreowanym na kształt średniowiecza, autorka posunęła się jednak o krok dalej wplatając w stworzoną przez siebie rzeczywistość rzeczy znane Nam z codzienności. Utracona technologia z wieków sprzed panowania potomków Kelsea, zachowania i wzorce pochodzące z czasów zanim ludzie przybyli na ziemie, w których toczy się akcja powieści, nadal wywierają ważny wpływ na historię Tearlingu i sąsiednich królestw. Sam język, jakim posługuje się autorka jest prosty i stanowi mieszankę zwrotów średniowiecznych z teraźniejszymi, co potęguje tylko efekt, iż znaleźliśmy się w na pograniczu dwóch różnych epok, które choć tak odmienne przeplatają się ze sobą. Osobiście uważam, że jest to jeden z największych atutów książki.

     Na koniec wypadałoby powiedzieć kilka słów o samym wydaniu książki, które zdecydowanie zasługuje na uwagę. Zaletą Królowej Tearlingu jest twarda oprawa i okładka wyróżniająca się na tle zagranicznych wydań - nie tylko złotymi zdobieniami, ale także ładną, prostą grafiką utrzymaną w ciemnych kolorach, która zdecydowanie przyciąga uwagę.

  
     Osobiście jedyne co mogę książce zarzucić to to, że akcja momentami toczy się zbyt wolno. Mimo tego najnowszą pozycję od Galerii Książki czyta się szybko i przyjemnie i z pewnością będę wypatrywać kolejnego tomu, ciekawa jak potoczą się dalsze losy młodej królowej Tearlingu i jej świty. Tym bardziej, że najciekawsze wydarzenia dopiero przed nami i autorka może Nas jeszcze niejednym zaskoczyć.

Ocena: 7,5/10
Andromeda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz