poniedziałek, 5 września 2016

Wedle zasług - nowa książka w Fabrycznej Zonie

    Wedle zasług najnowsza książka w serii Fabryczna Zona, zagości na półkach księgarni już 9 września. Szykujcie się stalkerzy.


Wiosną 2006 roku Czarnobylska Strefa Wykluczenia przypomina rezerwat dzikiej przyrody. W istocie jednak jest ogromnym poligonem badawczym. W wyniku błędu dochodzi do katastrofy.Teren wokół elektrowni przekształca się w najeżone anomaliami piekło – Zonę. To w niej właśnie schronienie znajdują przypuszczalni sprawcy katastrofy.

Dwudziestka kontraktowych łowczych, włączona w strukturę ośrodka weterynaryjnego opłacana ze specjalnego funduszu przez zarząd elektrowni.
Zadanie: czyścić strefę z niebezpiecznych zwierząt.
Jedna z najgorszych bestii to Szary czarnobylski. Niektóre osobniki dorastają do metra w kłębie, osiągając przy tym wagę siedemdziesięciu i więcej kilogramów.
Nie tracą przy tym nic z szybkości i zwinności mniejszych pobratymców.
Za takie okazy naukowcy płacą najwięcej.
Dwóch doświadczonych myśliwych wyrusza by przeczesać opuszczone wsie i pełne dzikiej zmutowanej zwierzyny bezdroża zony.
Standardowa wyprawa myśliwska wysłużonym radzieckim traktorem zmienia się w dramatyczną walkę o życie.
Najpierw w zagrodzie Hawryłów, niemal giną zaskoczeni przez byłych mieszkańców nie będący już ludźmi, a potem wezwani na pomoc swoi obdzielają ich ołowiem- każdego wedle zasług.


FRAGMENT

Impas przerwał Jusupow, wykorzystując sztuczkę, którą wielokrotnie stosowali w sytuacji, gdy osaczona zwierzyna przyczaiła się w gęstwinie, a oni nie byli w stanie jej nijak zlokalizować: podniósł leżącą pod ścianą połówkę cegły i cisnął w kierunku wejścia. Trafił idealnie; cegłówka uderzyła w górny narożnik ościeżnicy, a rozpadając na drobne kawałki, zasypała nimi wnętrze szopy. Reakcja była natychmiastowa: potężna, szponiasta kończyna uderzyła w miejsce, gdzie trafiła cegła, wyrywając i rozbijając w drzazgi część framugi. Ze środka wyskoczyła wysoka, przygarbiona postać, machając na oślep monstrualnie rozrośniętą ręką. Rybin natychmiast wypalił z obu luf.

Śrut trafił istotę w szczupły tułów, dziurawiąc go jak rzeszoto. Pchnięty siłą uderzenia, pokiereszowany stwór grzmotnął torsem o ścianę szopy, aż zatrzeszczały grube, calowe deski, po czym osunął z wolna na kolana, znacząc drewno smugami ciemnej krwi. Spróbował wstać,używając przerośniętej kończyny jako podpory, ale w tej samej chwili oberwał od Jusupowa, który w międzyczasie zdążył podnieść z ziemi dubeltówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz