"Uszkodzona dusza" to kolejny debiut literacki polskiej autorki - tym razem Ada Katarzyna Szewczyk zabiera czytelnika w głąb historii pełnej istot nadprzyrodzonych, w tym wilkołaków. Tytuł zapowiadał się bardzo dobrze, tym bardziej, że zazwyczaj wspomniane wilkołaki zwykle potraktowane są przez pisarzy jako tło lub są przedstawione bardzo schematycznie. Była więc to szansa nie tylko dla autorki, na wybicie się swoim debiutem, ale i zaserwowanie czytelnikom czegoś oryginalnego w tym temacie. Czy autorce udało się to osiągnąć? Zapraszam do lektury recenzji.
Prolog dawał wielkie nadzieję. Zapowiadały ciekawą rodzinną tajemnicę, w której główną rolę gra nasza bohaterka Leah. Akcja dzieje się w Polsce na jednym z typowych, szarych blokowisk. Gdy poznajemy dziewczynę jest ona szesnastolatką na etapie izolacji społecznej. Odstaje od swoich rówieśników zamykając sie w świecie książek i słuchając Black Sabbath. Jej główne towarzystwo to wataha wilków, w której jej koledzy nadali sobie ksywki pochodzące od grupy wilkołaków ze "Zmierzchu", by pasowały do imienia głównej bohaterki. Bohaterowie o spokojnym czasie w szkole mogą zapomnieć za sprawą tajemniczej postaci – London’a. I tym sposobem widzimy, że autorka poszła utartym schematem serwując czytelnikowi zderzenie zwykłych nastoletnich problemów introwertyka z nadnaturalną przypadłością bohaterów.
Niestety mimo ciekawego motywu i możliwości, nie zostały one dobrze wykorzystane. Pierwszym zgrzytem jest bardzo absurdalnie brzmiące, obce imię głównej bohaterki, które brzmi szczególnie źle w zestawieniu z innymi, typowo polskimi, które noszą pozostali bohaterowie. Dodatkowo porównanie ze "Zmierzchem" nie jest najlepszym sposobem na wybicie się, a wielu może wręcz zniechęcić. Kolejnym minusem jest niestabilny podział informacji i zbytnia idealizacja sytuacji. Trudno sobie wyobrazić odwzorowanie scen z książki w rzeczywistości - nawet dla nastolatka będą one zbyt nierealne. Oszustwa rodzinne i próba zabójstwa przyjaciół znanych od szczenięcych lat idą w zapomnienie w ciągu kilku sekund, przechodząc ponownie w przyjacielskie relacje. Zdaje się to bardzo nienaturalne nawet w warunkach książkowych i negatywnie wpływa na odbiór całości. Dodatkowym zaskoczeniem było dla mnie błyskawiczne opanowanie strzelania z łuku przez główną bohaterkę, chociaż można by przymknąć na to jeszcze oko, gdyby nie fakt chodzenia z nim po mieście. Co więcej ma to miejsce w momencie, gdy jej rodzina ukrywa się. Brzmi absurdalnie? Dla mnie na pewno. I z przykrością muszę stwierdzić że niektóre fragmenty bardzo ciężko mi się czytało - sposób pisania pozostawał niestety toporny. Przy książce trzymała mnie jedynie chęć poznania zakończenia i ukończenia wątku rodziny i tajemniczego jegomościa, niestety zamiast odpowiedzi dostałam tylko mdłe zakończenie z zapowiedzią drugiej części.
Książka miała potencjał i sięgałam po nią ze sporymi nadziejami, mając na uwadze moje dotychczasowe dobre wrażenia po lekturze dzieł polskich autorów, a w dodatku poruszała jeden z moich ulubionych tematów – wilkołaki. Niestety powieści nie udało się sprostać chociażby minimalnym oczekiwaniom i nawet jak na literaturę młodzieżową naprawdę pozostawia ona wiele do życzenia. Mam nadzieję ze autorka poprawi się w drugiej części, ponieważ ta niestety wypada naprawdę słabo i niewiele osób odłoży ją będąc zadowolonym z lektury.
Niestety mimo ciekawego motywu i możliwości, nie zostały one dobrze wykorzystane. Pierwszym zgrzytem jest bardzo absurdalnie brzmiące, obce imię głównej bohaterki, które brzmi szczególnie źle w zestawieniu z innymi, typowo polskimi, które noszą pozostali bohaterowie. Dodatkowo porównanie ze "Zmierzchem" nie jest najlepszym sposobem na wybicie się, a wielu może wręcz zniechęcić. Kolejnym minusem jest niestabilny podział informacji i zbytnia idealizacja sytuacji. Trudno sobie wyobrazić odwzorowanie scen z książki w rzeczywistości - nawet dla nastolatka będą one zbyt nierealne. Oszustwa rodzinne i próba zabójstwa przyjaciół znanych od szczenięcych lat idą w zapomnienie w ciągu kilku sekund, przechodząc ponownie w przyjacielskie relacje. Zdaje się to bardzo nienaturalne nawet w warunkach książkowych i negatywnie wpływa na odbiór całości. Dodatkowym zaskoczeniem było dla mnie błyskawiczne opanowanie strzelania z łuku przez główną bohaterkę, chociaż można by przymknąć na to jeszcze oko, gdyby nie fakt chodzenia z nim po mieście. Co więcej ma to miejsce w momencie, gdy jej rodzina ukrywa się. Brzmi absurdalnie? Dla mnie na pewno. I z przykrością muszę stwierdzić że niektóre fragmenty bardzo ciężko mi się czytało - sposób pisania pozostawał niestety toporny. Przy książce trzymała mnie jedynie chęć poznania zakończenia i ukończenia wątku rodziny i tajemniczego jegomościa, niestety zamiast odpowiedzi dostałam tylko mdłe zakończenie z zapowiedzią drugiej części.
Książka miała potencjał i sięgałam po nią ze sporymi nadziejami, mając na uwadze moje dotychczasowe dobre wrażenia po lekturze dzieł polskich autorów, a w dodatku poruszała jeden z moich ulubionych tematów – wilkołaki. Niestety powieści nie udało się sprostać chociażby minimalnym oczekiwaniom i nawet jak na literaturę młodzieżową naprawdę pozostawia ona wiele do życzenia. Mam nadzieję ze autorka poprawi się w drugiej części, ponieważ ta niestety wypada naprawdę słabo i niewiele osób odłoży ją będąc zadowolonym z lektury.
Ocena: 3/10
Paulina Lus Borkiewicz
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz