piątek, 16 września 2016

"Niepowszedni: W Potrzasku" - kontynuacja genialnego debiutu

     Gorąco zapraszamy do lektury "Niepowszednich", autorstwa Justyny Drzewickiej, która zabiera czytelnika w fascynujący świat fantazji. Porywająca fabuła wciąga odbiorcę już od pierwszych stron, a świetnie nakreślone postaci głównych bohaterów sprawiają, że każdy utożsamia się z bohaterami i pragnie wraz z nimi przeżywać pasjonujące przygody.



Nila i jej młodsza siostra Alla obdarzone są niezwykłymi mocami: Nila posiada zdolność leczenia wszelkich chorób, Alla natomiast potrafi zapanować nad każdym zwierzęciem, a ponadto jest Gwarkiem – wystarczy, aby usłyszała jedno zdanie w obcym języku, a już potrafi płynnie się nim posługiwać. Dzieci obdarzone tak niespotykanym darem nazywano Niepowszednimi. Rodzili się bardzo rzadko, więc stanowili cenny łup dla handlarzy ludźmi.

Podczas konnej przejażdżki Nila i jej siostra zostały schwytane przez Okrutnych Złotników, bezwzględnych łowców, zamierzających doprowadzić Niepowszednich na Targ Niewolników w Łajdackim Krańcu. Wraz z Samborem – Unikiem posiadającym wybitną zdolność walki, ŹrenicznikiemDalko, dostrzegającym najmniejszy szczegół z dużej odległości oraz Wodniczką, wytrzymującą pod wodą przez wiele minut, próbują wyrwać się z łap handlarzy zanim dotrą do miejsca, w którym prawdopodobnie czeka ich śmierć. 



Drugi tom serii „Niepowszedni”.

Okrutni Złotnicy nie dają za wygraną i za wszelką cenę próbują dopaść Niepowszednich. Weles, w

przebraniu posła cesarstwa Gospar, przybywa wraz ze swymi zausznikami do Ferretum. Przedstawiając sędziemu Angusowi fałszywe oskarżenia, stara się doprowadzić do wydania Niepowszednich i przekazania ich pod osąd władzy w Łajdackim Krańcu. Młodzi przyjaciele po raz kolejny muszą zjednoczyć siły, by stawić czoło bezwzględnym łowcom. W najbliższym otoczeniu mają zdrajcę, który informuje Welesa o ich planach, ale na szczęście natrafiają też na nieoczekiwanych sprzymierzeńców i zawierają nowe przyjaźnie.

Z recenzji pierwszego tomu:


Niepowszednich. Porwanie czyta się błyskawicznie, z zapartym tchem śledząc kolejne wydarzenia. (…) to świetny - chociaż trudno w to uwierzyć - debiut Justyny Drzewickiej. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wypatrywać kontynuacji przygód młodych Niepowszednich.

Magdalena Galiczek-Krempa,

http://www.granice.pl/logowanie.php?content=redakcja

Niepowszedni. Porwanie to ogromna niespodzianka literacka, wielka gratka dla miłośników młodzieżowego fantasy.

Łukasz Radecki,

http://www.dzikabanda.pl/literatura/ksiazki/niepowszedni-porwanie-swietne-i-swojskie-mlodziezowe-fantasy-recenzja 



Absolwentka filologii polskiej, której fascynacjadekadencjąfin de siecle nie przeszkodziła w ukończeniurównież studiów MBA i odnalezieniu się w korporacji.

Upodobania do literaturyjednak nie porzuciła. Z czasem zaczęła marzyć o napisaniu własnej książki. Świadomie czekała na właściwy moment, bo wierzy, że człowiek sam dociera do chwili, kiedy wie, że teraz albo nigdy.

Jest szczęśliwą mamą dwóch córek.

WYWIAD Z JUSTYNĄ DRZEWICKĄ

Co Pani najbardziej lubi?


Proste życie, bez presji i nadmiernych wymagań. Szukam pozytywów w czym się da. Nie mam już w sobie młodzieńczej buty i arogancji. Cieszę się każdym dniem.

Moje zwierzęta. Nasz dom tętni życiem, mamy dwa psy i dwie kotki.Śmieję się, że pisarz powinien mieć solidne biurko i komfort pracy, a ja stukam w klawiaturę na kuchennym stole, pod nogami mając dwa owczarki, na kolanach kota, podczas gdy drugi mruczek łapie za kabel komputera, by zwrócić na siebie uwagę.

W takich warunkach powstają Niepowszedni. Biada mi, gdy rozłożę notatki, bo natychmiast któryś zwierzak się na nich kładzie i nie pozwala do nich zajrzeć. Z tego powodu w I tomie przez jakiś czas pojawiała się postać, którą już wcześniej uśmierciłam. Cóż mogę rzec, kot leżał na papierach :)

Wędrówki po Bieszczadach. Uwielbiam je, mogę nie schodzić z połonin. Wszystko mi jedno czy pada, czy wieje. To moje miejsce na ziemi. Raz do roku zmieniam szpilki na solidne buty i idę przed siebie, nabierając dystansu do świata, bo góry uczą właściwego spojrzenia na życie.

Książki. Kupuję je w hurtowych ilościach i nigdy się ich nie pozbywam, nawet tych, na których się zawiodłam. Wynoszę je na strych, ale zawsze jakimś dziwnym sposobem wracają na półkę. Jestem staroświecka - lubię tradycyjne, papierowe wydania, szelest kartek, zapach obwoluty. Jest w tym magia, której nie znajdę w elektronicznych nośnikach.

Czego nie lubi?

Nadmiernego hałasu (jak każdy introwertyk), agresji, wiary w jeden słuszny model życia i spadków ciśnienia atmosferycznego. Wolę nie mówić, ile kawy wówczas wypijam.

Czas wolny?

Spacery z psami o świcie. Zwykłe nadwiślańskie łąki wyglądają o tej porze cudownie.

Czytam, czytam, czytam… wszystko, co mi wpadnie w ręce: fantasy, klasyków literatury, pisma filozofów, prace popularnonaukowe, aktualnych laureatów nagrody Bookera, a czasami podkradam nastoletniej córce książki z jej biblioteczki…

Skąd pomysł na Niepowszednich?

Impulsem do napisania Niepowszednich była rozmowa z moim mężem. Siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy o książkach. Wspomniałam, że mam pomysł na historię dla młodzieży, którą noszę w sobie już bardzo długo, ale nie wiem, czy fajnie brzmi, a boję się wypowiedzieć ją na głos, żeby się nie rozczarować. Spróbuj – zaproponował. Opowiedziałam, a on usiadł przy komputerze, pozakładał mi pliki, sformatował szablon do maszynopisu i kazał brać się do pracy.Tak to poszło. Niepowszedni są ze mną chyba od dzieciństwa, bo każdy z tych bohaterów jest odpowiedzią na jakieś moje marzenia i strachy z tamtego okresu. Długa historia…

RECENZJE NIEPOWSZEDNI

Jerzy Niemczuk

"Autorka miała dużo więcej szczęścia od Joanne Rowlings, bo od razu trafiła na wydawcę, który docenił jej talent. Stworzyła, co się debiutantom rzadko zdarza, sugestywną wizję niezwykłego świata i postaci, za którymi czytelnik podąża z niekłamaną ciekawością. Obdarzona jest darem narracji i korzysta z niego obficie, pomysłowo nawiązując do najlepszych wzorów. Czytelnicy znajdą tam nie tylko baśniowe toposy i archetypy bohaterów, ale i delikatne nawiązania do dzieł Sienkiewicza. Akcja toczy się szybko od przygody do przygody, nie szczędząc czytającemu zaskakujących zwrotów akcji.

Justynie Drzewickiej wróżę dużą karierę w tym gatunku literatury popularnej i będę z ciekawością kibicował jej dalszym pisarskim losom."

Recenzja dla portalu Dzikabanda.pl

Łukasz Radecki

Polski rynek coraz szerzej otwiera się na literaturę młodzieżową, skutecznie wypełniając lukę, jak przez lata zrodziła się w świadomości czytelników. Dziś dzieci i młodzież bez problemu mogą przebierać w zachodnich utworach, doskonale skrojonych pod ich gusta. Jeszcze lepiej, że coraz śmielej w tej dziedzinie poczynają sobie polscy autorzy.

Żeby odnieść sukces, powieść młodzieżowa musi spełniać kilka warunków. Przede wszystkim, musi prezentować wiarygodnych i sympatycznych bohaterów, w końcu będziemy musieli spędzić z nimi trochę czasu, dobrze więc zadbać, by były to postacie, za które trzymać będziemy kciuki. Oczywiście bohaterowie muszą być młodzi, a jeszcze lepiej w wieku mieszczącym się w przedziale między dziesięć a szesnaście, siedemnaście lat. Jak mówił też w wywiadzie dla nas John Flanagan, ważna jest płeć, a konkretnie, by znalazły się tu i postacie wzorcowe dla chłopców, jak i dziewczynek. Przeciwstawić naszym bohaterom trzeba niesprawiedliwość i zło, najlepiej pod postacią okrutnego dorosłego, a całość przyprawić wartką akcją i mnóstwem przygód. Obowiązkowo trzeba też poświęcić trochę czasu na konstrukcję świata przedstawionego, tak by znana w gruncie rzeczy opowieść o walce dobra ze złem rozgrywała się w rzeczywistości dotąd nie spotykanej, albo przynajmniej odrobinę oryginalnej. Powieść Justyny Drzewickiej spełnia wszystkie te warunki i serwuje młodzieżową rozrywkę najwyższych lotów.

Tytułowi Niepowszedni to ludzie obdarzeni niezwykłymi darami. Jedni potrafią oddychać pod wodą, inni uzdrawiać siłą woli, jeszcze inni rozmawiać wszystkimi językami świata. Niestety, ich talenty najczęściej przyczyniają się do porwań nieszczęśników, którzy zostają sprzedani w niewolę bogatym panom w dalekich, obcych krajach. Pozornie mało oryginalną krzyżówkę X-men z wieloma klasycznymi powieściami fantasy udało się autorce doprawić szczyptą polskości, która wyniosła utwór na wyżyny. Pokusiłbym się nawet o sformułowanie, że mamy tu do czynienia ze słowiańską nutą młodzieżowego fantasy, ale mamy do czynienia jedynie z niektórymi imionami i nazewnictwem. Nie jest tajemnicą, jak bliska jest mi tematyka naszych przodków, dlatego z wielką radością czytałem o prawym Samborze i niecnych Izborze i Welesie. Największe brawa należą się jednak za pomysł i nazwy samych Niepowszednich. Jakże przyjemnie czyta się o Pogodniku potrafiącym przepowiadać pogodę, Gwarku, potrafiącym w mig nauczyć się każdego języka, a szczególnie o Źreniczniku, który potrafi widzieć na dalekie odległości? Nazwy są genialne w swojej prostocie, a jednocześnie perfekcyjnie wpisują się w słowiański folklor.

Kim więc są owi Niepowszedni? Dzielą się na kilka grup. Niepowszedni Trudu dzielą się na Abakusów (potrafiących fenomenalnie rachować), Bestiarzy błyskawicznie oswajających każde zwierzę oraz wspomnianych Gwarków i Pogodników. Niepowszedni Domu to Obraźnicy (genialni malarze) i Nutki (znakomici muzycy). I wreszcie, najważniejsi, najbardziej cenni dla łowców – Niepowszedni Boju: wspomniani Źrenicznicy, Unicy (obdarzeni zdolnością przewidywania ciosów przeciwnika), Wodnicy (potrafiący wytrzymywać bardzo długo pod wodą) i Żniwiarze, potrafiący leczyć dotykiem, ale również i w ten sam sposób przynosić śmierć. Głównymi bohaterami utworu jest pięcioro dzieci we wspomnianym wcześniej wieku, które zostały porwane przez bezlitosnego łowcę – Welesa. Każde z nich dysponuje wyjątkowym darem, stanowią więc łakomy kąsek dla handlarzy niewolnikami. Nie trudno się domyślić, że cała fabuła rozegra się wokół próby ucieczki bohaterów. Nie jest to może całkiem oryginalne rozwiązanie, ale zdecydowanie powiew świeżości wobec klasycznego schematu powieści fantasy, gdzie protagonista musi udać się na wyprawę w celu wykonania trudnej misji, a w międzyczasie przechodzi (lub nie) przemianę duchową. Tu też jest wyprawa, też zachodzi przemiana, grupa dzieci zżywa się wspaniale, uświadamiając sobie, że tylko razem mają szansę na pokonanie oprawców i wydostanie się z niewoli. Doskonale to widać w pięknej scenie, gdy jedna z bohaterek na pytanie, czy są rodziną, odpowiada: teraz już tak. Autorce sprytnie udało się więc połączyć powieść drogi, z młodzieżowym fantasy, słowiańskim folklorem i pełną akcji rozrywką, a przy okazji zakreślić całkiem spory obraz nowatorskiego uniwersum, do którego będzie się chciało wracać. Nie zabrakło, oczywiście, treści głębszych i nauk płynących z opisywanych zdarzeń, ale udało się uniknąć łopatologii i banału, zarówno rozwój postaci, jak ich kwitnąca przyjaźń (a nawet i młodzieńcza miłość) zostały przedstawione bardzo wiarygodnie. „Niepowszedni. Porwanie” to ogromna niespodzianka literacka, wielka gratka dla miłośników młodzieżowego fantasy.

Na koniec jednak mała łyżka dziegciu. Przy tak starannym obmyślaniu imion, nazw i postaci, szkoda, że jedna z nich nosi imię Flawia. Nie chodzi o to, że odbiega ono od słowiańskich standardów, rozumiem, że nosiły je dwie rzymskie cesarzowe. Nieodparcie kojarzy się ono jednak z bohaterką detektywistycznego cyklu „Flawia De Luce” i tym samym niepotrzebnie zwraca uwagę na inne tory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz