Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z ,,Upiorem w Operze'' w formie musicalu, od razu się w nim zakochałam. Od tamtego momentu starałam się poznać jak najwięcej wersji tej historii, jednak nie dane mi było przeczytać oryginalnej powieści Gastona Leroux, od której przecież wszystko się zaczęło - ze względu na trudności ze zdobyciem książki nigdy nie miałam ku temu okazji... aż do teraz. Jednak czy zachwyciła mnie w równym stopniu co późniejsze, powstałe na jej podstawie, dzieła? Zapraszam do lektury recenzji!
W paryskiej operze aż huczy od historii o rzekomo mieszkającym w jej podziemiach duchu, który nawiedza gmach. Historie szczególnie nasilają się po odnalezieniu martwego Josepha Buquet - według niektórych zamordowanego przez tajemniczą zjawę. Jednak przejmujący w tym samym czasie kierownictwo nad operą nowi właściciele odmawiają przyjęcia do wiadomości takich bredni i traktują całą sprawę jako żart, stanowczo odrzucając wszelkie pogłoski, a także żądania, które otrzymują od Upiora. Te wydarzenia pokrywają się także w czasie z nieoczekiwanym debiutem młodej Christine, której głos zachwycił wszystkich, łącznie z Wicehrabią Raulem de Chagny - jej dawnym przyjacielem z dzieciństwa. Jednak uwagę młodego arystokraty przyciąga także jeszcze jedna rzecz - niecodzienne zachowanie dziewczyny, szczególnie gdy ten próbuje z nią porozmawiać, a także dziwny obcy głos dobiegający z jej garderoby, gdy nikogo nie ma w pobliżu. To sprawia, że młodzieniec zaczyna szukać odpowiedzi... Co z tego wyniknie? O tym musicie przekonać się już sami.
Najważniejszymi bohaterami historii są niewątpliwie Raoul, Christine i sam tytułowy Upiór. Pierwszej dwójce można zarzucić pewną szablonowości: on zakochany i gotowy zrobić wszystko dla ukochanej, ona piękną i wrażliwa, a do tego oboje młodzi i nieraz lekko naiwni. O dziwo jednak taka, a nie inna kreacja bohaterów nie irytuje jak można by się tego spodziewać - wręcz przeciwnie, w jakiś przedziwny sposób pasuje do nich i tworzy ciekawy kontrast dla postaci samego Upiora, która jest rzecz jasna całkowicie odmienna. Jest to bohater zarówno mroczny jak i niezwykle tragiczny, który został wręcz mistrzowsko wykreowany przez autora. Moim zdaniem jego osoba jest niewątpliwie jednym z najlepszych elementów powieści. Oczywiście ta trójka to nie jedyni bohaterowie, których przyjdzie nam spotkać - na kartach książki pojawia się całe morze postaci takich jak brat Raoula, Philippe, Pani Valerius czy tajemniczy Pers, który, jak się okazuje, już wcześniej znała Upiora. Najwięcej postaci pojawia się przede wszystkim w samej operze - nowi właściciele nie chcący w żaden sposób uwierzyć, że budynek jest nawiedzony, kapryśna diva, przerażone plotkami o duchu baleriny, stajenni... Niektóre osoby poznajemy lepiej, inne wypowiadają jedynie kilka zdań, a jednak wszyscy wpasowują się w przeznaczone im przez autora role i współgrają ze sobą tworząc fascynujący świat opery.
Jednak tym co najważniejsze w całej książce i co przede wszystkim zwraca uwagę, jest sposób w jaki ta została napisana... ponieważ już na wstępie autor informuje nas, że jest to prawdziwa historia, a Upiór rzeczywiście istniał. Cały prolog został poświęcony wyjaśnieniom skąd ta pewności - opisom żmudnego szukania informacji, spotkań z osobami, które ponoć były częścią tej historii... Wszystko by przekonać nas, że to, co za chwilę będziemy czytać, nie jest w żadnym razie fikcją, lecz czymś co rzeczywiście miało miejsce, a autorowi przyszło jedynie spisanie tych wydarzeń. Tego typu zapewnienia nie są bynajmniej czymś co spotkamy jedynie w prologu - wręcz przeciwnie, w trakcie lektury wielokrotnie spotykamy się z wyjaśnieniami skąd pochodzi dana informacja bądź z fragmentami tekstu, które rzekomo pochodzą z notatek czy korespondencji niektórych bohaterów. Żeby było jeszcze ciekawiej, wiele wydarzeń przedstawionych w powieści, jak choćby słynny żyrandol spadający na zgromadzoną w operze widownię, pokrywa się z rzeczywistymi sytuacjami i jest źródłem wieku, niekiedy fascynujących, teorii. Jednakże bez względu na nasze osobiste podejście do sprawy, trzeba przyznać, że to wszystko robi wrażanie... a także nadaje książce niezwykłej i niepowtarzalnej atmosfery, która w połączeniu pięknym, obrazowy językiem jakiego używa autor, wspomnianymi już bohaterami, szczegółowymi opisami gmachu opery, a także wspaniałą, dopracowaną w każdym szczególe fabułą tworzą nadzwyczajne dzieło.
Krótko mówiąc, ,,Upiór w Operze'' to zachwycająca, ponadczasowa powieść, z którym każdy powinien się zapoznać. I chociaż owszem, zdobycie egzemplarza bywa trudne, to zapewniam, że z całą pewnością warto zadać sobie ten kłopot.
Krótko mówiąc, ,,Upiór w Operze'' to zachwycająca, ponadczasowa powieść, z którym każdy powinien się zapoznać. I chociaż owszem, zdobycie egzemplarza bywa trudne, to zapewniam, że z całą pewnością warto zadać sobie ten kłopot.
Ocena: 10/10
Kinga Glanc
Byłam kiedyś w teatrze na sztuce "Upiora w operze". Bardzo podobałam mi się przedstawiona historia i z chęcią sięgnę po pierwowzór w postaci książki. :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! :) Bardzo spodobał mi się ten upiór złożony z tych karteczek. ^^