„KONIEC ŚWIATA to zadziwiająca miejscowość leżąca na styku PIERWSZEGO I DRUGIEGO ŚWIATA, okryta Całunem. Tylko tu Maria Antonina może kłócić się z Izaakiem Newtonem, Abraham Lincoln rozmawiać z Emilią Plater, a Elżbieta Batory nadal popełniać straszliwe zbrodnie. Nie trafiają tu turyści, trudno znaleźć nocleg, a w powietrzu czuć magię” – ten fragment opisu bardzo mocno podziałał na moją wyobraźnię. Już wtedy wiedziałem, że będę musiał zaspokoić moją ciekawość. Tak właśnie się stało, gdyż pytań rodzących się w mojej głowie była aż za wiele. Czy nieśmiertelność powinna być dostępna dla wszystkich ludzi? Jaki wpływ na nasz świat mają potwory, w które przecież i tak nie wierzymy? Odpowiedzi na te, oraz inne pytania znajdziecie w książce „Wszyscy jesteśmy martwi” autorstwa Katarzyny Grzędowskiej.
Pierwsze skrzypce w książce gra para bohaterów: tajemnicze rodzeństwo Dan i Alice. I choć niewątpliwie są oni najważniejszymi bohaterami, to nie zaskarbili sobie mojej uwagi. Już od początku biło od nich niesmaczną powtarzalnością, jednak z rozwojem fabuł to złudzenie minęło. Pomimo pokrewieństwa to całkowicie różne osoby, które zatracają się coraz bardziej w swoich nowych rolach. Zmiany są widoczne gołym okiem. Od typowego zera, do niesamowitego wybrańca. To trochę wyświechtana droga i tutaj bynajmniej nie pozbawiona większości wad. Trudno polubić to rodzeństwo. Tak naprawdę ich rozważania nie są zbyt błyskotliwe, a ich działania motywowane są czynami pozostałych osób.
Oprócz wspomnianej powyżej dwójki na naszej drodze stanie wiele ciekawszych postaci. Maria Antonina, Abraham Lincoln, Elżbieta Batory, Izaak Newton. To tylko niektóre z przykładów, bowiem w samym tytule znajdziemy dużo więcej postaci. Wiele z nich pomimo swojego wieku i pochodzenia z zupełnie innej epoki jest przedstawionych w zaskakująco nowoczesny, ale w tym pozytywnym znaczeniu, sposób. Komizm wpleciony przez autorkę idealnie pasuje do tytułu. Z wszystkich dostępnych postaci moim ulubieńcem został Czarny Dave. Wierzę, że każdy znajdzie tutaj swojego ulubieńca, bowiem jest w czym wybierać. Autorka zatarła niesmak pozostawiony po głównych bohaterach.
Świat przedstawiony w książce nie jest zbyt rozległy, mogę śmiało stwierdzić, że jest nieprzyzwoicie mały i sterylny. Pasuje to do tego tytułu, jednak czytelnicy lubujący się w rozbudowanych opisach nie mają tutaj czego szukać . Koniec Świata, oraz przyległe tereny to jedyne okolice jakie przyjdzie nam zwiedzać. Drugi świat przedstawiony jest raczej opisowo, a w samej książce nie zagłębiamy się w jego czeluściach. Czuć tutaj zmarnowany potencjał świata istot nadprzyrodzonych, nie wiem czemu nie został on wykorzystany w większym stopniu na przykład do urozmaicenia fabuły.
Fabuła stanowi kluczowy element tej książki. Nie jest genialna, lecz przyzwoita i spójna. Brak galopującego tempa jest sporą zaletą. Czytelnik jest wprowadzany stopniowo, co świetnie współgra z leniwym światem. Nie ma do czego przyczepić się w tej kwestii. Autorka stworzyła koncepcję trzymającą się w przyjętych założeniach. Trudno mówić też o czymś oryginalnym, lecz widać w tym wszystkim nutkę świeżości.
„Wszyscy jesteśmy martwi” to typowy średniak, który z pozoru powinien wybić się spośród innych tytułów, jednak niestety zmarnowano jego potencjał. Nie oczekiwałem cudów po tej książce, jednak nie zawiodłem się na niej. Miło spędziłem czas na lekturze tego tytułu. Polecam każdemu czytelnikowi jako niezobowiązująca odskocznie od dłuższego cyklu, czy serii.
Ocena: 6/10
Pierwsze skrzypce w książce gra para bohaterów: tajemnicze rodzeństwo Dan i Alice. I choć niewątpliwie są oni najważniejszymi bohaterami, to nie zaskarbili sobie mojej uwagi. Już od początku biło od nich niesmaczną powtarzalnością, jednak z rozwojem fabuł to złudzenie minęło. Pomimo pokrewieństwa to całkowicie różne osoby, które zatracają się coraz bardziej w swoich nowych rolach. Zmiany są widoczne gołym okiem. Od typowego zera, do niesamowitego wybrańca. To trochę wyświechtana droga i tutaj bynajmniej nie pozbawiona większości wad. Trudno polubić to rodzeństwo. Tak naprawdę ich rozważania nie są zbyt błyskotliwe, a ich działania motywowane są czynami pozostałych osób.
Oprócz wspomnianej powyżej dwójki na naszej drodze stanie wiele ciekawszych postaci. Maria Antonina, Abraham Lincoln, Elżbieta Batory, Izaak Newton. To tylko niektóre z przykładów, bowiem w samym tytule znajdziemy dużo więcej postaci. Wiele z nich pomimo swojego wieku i pochodzenia z zupełnie innej epoki jest przedstawionych w zaskakująco nowoczesny, ale w tym pozytywnym znaczeniu, sposób. Komizm wpleciony przez autorkę idealnie pasuje do tytułu. Z wszystkich dostępnych postaci moim ulubieńcem został Czarny Dave. Wierzę, że każdy znajdzie tutaj swojego ulubieńca, bowiem jest w czym wybierać. Autorka zatarła niesmak pozostawiony po głównych bohaterach.
Świat przedstawiony w książce nie jest zbyt rozległy, mogę śmiało stwierdzić, że jest nieprzyzwoicie mały i sterylny. Pasuje to do tego tytułu, jednak czytelnicy lubujący się w rozbudowanych opisach nie mają tutaj czego szukać . Koniec Świata, oraz przyległe tereny to jedyne okolice jakie przyjdzie nam zwiedzać. Drugi świat przedstawiony jest raczej opisowo, a w samej książce nie zagłębiamy się w jego czeluściach. Czuć tutaj zmarnowany potencjał świata istot nadprzyrodzonych, nie wiem czemu nie został on wykorzystany w większym stopniu na przykład do urozmaicenia fabuły.
Fabuła stanowi kluczowy element tej książki. Nie jest genialna, lecz przyzwoita i spójna. Brak galopującego tempa jest sporą zaletą. Czytelnik jest wprowadzany stopniowo, co świetnie współgra z leniwym światem. Nie ma do czego przyczepić się w tej kwestii. Autorka stworzyła koncepcję trzymającą się w przyjętych założeniach. Trudno mówić też o czymś oryginalnym, lecz widać w tym wszystkim nutkę świeżości.
„Wszyscy jesteśmy martwi” to typowy średniak, który z pozoru powinien wybić się spośród innych tytułów, jednak niestety zmarnowano jego potencjał. Nie oczekiwałem cudów po tej książce, jednak nie zawiodłem się na niej. Miło spędziłem czas na lekturze tego tytułu. Polecam każdemu czytelnikowi jako niezobowiązująca odskocznie od dłuższego cyklu, czy serii.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz