piątek, 4 marca 2016

Johny Stargazer. Tajemnice Anturgii - Kosmiczna ekspansja

     „Po latach kosmicznej tułaczki statek M12 dociera do nieznanej planety – Anturgii – zamieszkałej przez roślino podobne organizmy zwane florytami.”- ten krótki fragment opisu w wystarczający sposób przytacza najważniejsze założenia fabularne tytułu. Tajemnice kosmosu, oraz nieodkrytych planet są bardzo popularne w literaturze. „Johny Stargazer. Tajemnice Anturgii” nie jest wyjątkiem od reguły, tylko kolejnym dziełem z owego gatunku. Czy lekkość, oraz interesujący pomysł wystarczą, aby ten tytuł wybił się ponad inne? Jak ludzkość zareaguje na dramatyczne wiadomości o swoich losach? Czy mieszkańcy Anturgii mają jakiś ukryty cel w swojej dobroczynności? Serdecznie zapraszamy do lektury dzieła Michała Łuczyńskiego. 

Johny Stargazer. Tajemnice Anturgii - Kosmiczna ekspansja

    Głównym bohaterem tej powieści jest tytułowy Johny Stargazer, mieszkaniec statku M12, zwanego żartobliwie Rdzewiakiem. To nastolatek, który nie wyróżnia się niczym od swoich rówieśników. To bardzo zamknięta osoba, przynajmniej takiego go poznajemy na początku. Brak przyjaciół, ciągle zapracowany ojciec, czy też specyficzne upodobania tworzą z niego typowego odludka. jednak, jak nietrudno się domyślić, w miarę rozwoju fabuł dowiadujemy się, że Johny jest wyjątkową osobą, mogę śmiało zaryzykować stwierdzenie, że jest on wybrańcem. Potwierdzeniem tych słów jest już jego imię, pisane przez jedno „n”. Jako główny bohater sprawdza się znakomicie, lecz czasami jest zbyt przemądrzały i wszechmogący. Uwidacznia się to już po lądowaniu na nieznanej planecie. Zniesmaczyło mnie to trochę, lecz powolnymi krokami odpracował on swoje grzechy.

     Pozostałe postacie są po prostu bezpłciowe i nijakie. Brak im głębszego charakteru, poczucia misji, czy wewnętrznego życia. Wszyscy zostali podzieleni na niepewnych, złych, oraz tych „dobrych”. To klasyczny podział, lecz w tym wydaniu jest on wręcz okropny. Niemniej z tego kręgu wybija się Erg i Nerfa. Zostaną oni docenieni przede wszystkim przez buntownicze, młodociane rodzeństwa.
     

     Świat przedstawiony jest bardzo ograniczony pomimo rozpiętości przestrzeni kosmicznej. Całość rozgrywa się na pokładzie statku M12, by potem przenieść się na niezbadaną planetę – Anturgię. Pomimo mikroskopijnych rozmiarów, jest co zwiedzać, jednak jesteśmy sztywnie przypisani do bohaterów. Takie zagranie skutecznie minimalizuje nasze możliwości eksploracyjne. Bardzo mnie to zabolało, spodziewałem się większej ilości opisów, co wydłużyło by niesamowicie krótką powieść.
 

     Fabuła zawarta na karach książki jest w miarę spójna, wątki wyjaśniają się, chociaż widać pewne niespójności fabularne. Autor nie przyłożył się przy opracowaniu swoich założeń, albo coś nie wyszło podczas pisania, trudno to określić. Nie twierdzę, że wszystko jest złe, jednak nie spodziewałem się takiego wyeksploatowania tematu. Olbrzymia szkoda, gdyż całkiem interesujący pomysł został skutecznie przygnieciony powtarzalnością. Niemniej mam nadzieję, że uda się go jeszcze uratować. Pozytywem jest tempo akcji, które nie pozwala się nudzić, pędzi do przodu niczym statek kosmiczny. 

Johny Stargazer. Tajemnice Anturgii - Kosmiczna ekspansja

     W moim przekonaniu „Johny Stargazer. Tajemnice Anturgii” to typowy "średniak", jeden z wielu przedstawicieli gatunku. Plusy i minusy równoważą się, jednak wszechobecna powtarzalność psuje wszystko. Z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł młodym fanom science fiction, gdyż jest to znakomity wstęp do tego gatunku. Lekki odbiór w połączeniu z niewielką objętością dodają całości skrzydeł.


Moja ocena: 5,5/10
Chodara Krzysztof (Artius)


W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Novae Res za przekazanie egzemplarza do recenzji. 

Wszystkich zainteresowanych zapraszamy również na profil FB wydawnictwa Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz