czwartek, 21 stycznia 2016

Operacja Fobos - Przeprowadzka na Marsa

     „Słońce umiera. Na jego powierzchni dochodzi do gwałtownych wybuchów. Ogromne strumienie rozpalonej, radioaktywnej plazmy krążą w kosmosie, stanowiąc zagrożenie dla wszystkiego, co żywe. Ziemska atmosfera jeszcze chroni ludzi, ale niespokojna gwiazda wywołuje na naszej planecie gwałtowne tornada i fale tsunami. Dwaj bracia bliźniacy, Nerdi i Garon, stają do walki z żywiołem. Czy inteligencja wygra z bezlitosnymi prawami fizyki rządzącymi w kosmosie?” – opis historii, z którą przyjdzie nam się zmierzyć, zdaje się bardziej pasować do filmu, niż do książki. Czy ludzkość postawiona przed takim zagrożeniem zjednoczy się i opracuje skuteczny plan przetrwania ? Czy uda się przechytrzyć prawa fizyki i uratować dziedzictwo przodków? Jaką rolę w tym wszystkim odegra Fobos, Mars i Słońce. Jeżeli pragniecie się dowiedzieć, czy ludzkości udało się oszukać przeznaczenie, to zapraszam do lektury dzieła Anny Przybylskiej pt. „Operacja Fobos”. 

Operacja Fobos - Przeprowadzka na Marsa

     Książka ta charakteryzuje się brakiem głównego bohatera, bowiem ciężko uznać za niego planetę. Decyzja podjęta przez autorkę jest bardzo słuszna, gdyż pośród podobnej literatury, aż roi się od samozwańczych bohaterów wszechświata. W tym wypadku najważniejszym obiektem jest Mars, który to ma ocalić ludzkość przed niechybną śmiercią. Występuje on tutaj w postaci stacji pośredniej, z której to ludzkość będzie podejmowała dalsze próby kolonizacyjne. Dla niektórych czytelników takie ukazanie będzie bardzo schematyczne, lecz wyróżnia się ono z grona jemu podobnych.
     

     Podczas lektury nie zabraknie rzecz jasna żywych postaci, z którymi niejako możemy się utożsamić. Bohaterowie są bowiem najzwyklejszymi mieszkańcami Ziemi, typowymi ludźmi ze swoimi codziennymi problemami. Odczuwają oni emocje, posiadają dusze, lęki, oraz skryte marzenia. Wszystko to bardzo ładnie wygląda, lecz nie okazują oni tego w sposób naturalny. To wyuczone zagrania, które po prostu są reakcjami na aktualnie przeżywane wydarzenia. Takie przedstawienie bardzo słabo wypada w połączeniu z brakiem osobnika alfa. Podczas lektury natkniemy się na grupę trzymającą rękę na pulsie, lecz tutaj sztampowość pobija wszystkie znane mi rekordy. To zbieranina cudotwórców, najlepszych z najlepszych, wybrańców losu, którzy nigdy się nie mylą. Szkoda, że autorka zmarnowała taki potencjał. Odrobina grozy i niepewności dodała by całości ębi i odrobiny realności.

     Świat przedstawiony nie różni się od współczesnych realiów, można wręcz powiedzieć, że to idealnie skopiowany, współczesny glob. Nie ma tutaj niczego zaskakującego, przynajmniej jeżeli przyglądamy się Ziemi. Sprawa nabiera zupełnie innej barwy, jeżeli wzrok skierujemy w przestrzeń kosmiczną, a dokładnie na Marsa i Słońce. Autorka bardzo nowatorsko przedstawiła warunki tam panujące, można z czystym sumieniem trochę pofantazjować. Sprawy podobnie przestawiają się podczas kataklizmów odwiedzających naszą rodzimą planetę. Niemniej uważam, że niektóre efekty są zbyt przekoloryzowane i wyolbrzymione.

     Fabuła zawarta na kartach tej książki jest dosyć prosta. Ludzkość musi jak najszybciej opuścić Ziemię, gdyż Słońce zaczyna być niestabilne. Prosta i realna koncepcja jest tutaj ukazana w klarowny sposób. Pomysłowość autorki rozwija się dopiero tutaj, chociaż czasami zbytnio ją ponosi. Nie chcę ujawniać zbyt wielu szczegółów, ale przyznacie sami, że elektrownia atomowa na Marsie to pełen kosmos. Olbrzymim plusem jest objętość lektury, która w połączeniu z lekkością odbioru czyta się błyskawicznie. Brakuje tutaj zbędnych opisów, czy niepotrzebnych wątków fabularnych, ale niedopowiedzeń jest całkiem sporo. Największym problemem jest samo zakończenie tego tytułu. To świetny wstęp do kontynuacji, lecz jego ujęcie jest tragiczne.

     "Operacja Fobos” w mojej ocenie to typowy średniak wśród wielu podobnych książek. Ciężko sklasyfikować go konkretnie, lecz idealnie nadaje się na szybką lekturę. Widać chęci autorki do stworzenia czegoś więcej, lecz przegrała ona nierówną walkę z powtarzalnością. Polecam każdemu jako niezobowiązującą lekturą w chwili relaksu. Czekam na kontynuację, o ile takowa powstanie.


Moja ocena: 5,5/10

 Chodara Krzysztof (Artius)
 

W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Novae Res za przekazanie egzemplarza do recenzji. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz