wtorek, 10 listopada 2015

Dzicy wojownicy - Zdradziecki sztylet

     „Średniowieczni detektywi na tropie nowych zbrodni!” – zmienione hasło, które nie porównuje książki z innymi pozycjami rzuciło się w moje oczy na samym początku. Nie jest aż tak stanowcze i nachalne jak poprzednie, lecz potrafi przykuć wzrok. Tym razem nie są to obietnice, których spełnienie jest niemożliwe, o nie. O dziwo hasło w czerwonej wstędze jest pełnoprawną zapowiedzią wydarzeń, które czekają nas podczas lektury. Czy Hugo z Tarsu wraz z Tankredem rozwikłają mroczną zagadkę? Czy przedstawiona zbrodnia jest dziełem szaleńca, czy geniusza? Jak Tankred zareaguje na skrywane przed nim historie. Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to zapraszam serdecznie do lektury drugiego tomu „Rycerzy Sycylii” zatytułowanego „Dzicy Wojownicy”.


     Podobnie jak w poprzednim tomie wiodącymi postaciami tej książki jest duet mistrza i ucznia, czyli Hugo z Tarsu, oraz Tankred. To oklepane połączenie zyskuje tutaj nieco blasku, powiedziałbym, że jest zupełnie odmienione. Autorka zmieniła trochę koncepcję, gdyż omawiane postacie zyskały nieco charakteru, oraz życia. Brak już nieznośnego efektu manekina, czy kukły. Na pierwszy rzut oka można nie dostrzec tej metamorfozy, lecz podczas lektury wszystko się zmienia. W tym miejscu zaryzykuję stwierdzenie, że postacie te pozbyły się problemów wieku dziecięcego. Osobiście polubiłem tych średniowiecznych detektywów, gdyż ich głębia zaczęła wychodzić na pierwszy plan. Szkoda, że nie można było tak uczynić już w pierwszym tomie, jednakowo pochwalam każdą poprawę.

     Kilka słów pragnę poświęcić postaciom pobocznym, gdyż na tym polu zmierzymy się z zupełnie innymi osobami niż poprzednio. Nie muszę chyba ukrywać, że przyjdzie nam spotkać się ze starymi znajomymi, lecz ich imion nie ujawnię. Po co psuć niepotrzebnie zaskoczenie. Autorka przedstawiła nam całkiem pokaźną gromadkę postaci, z czego większość nadal jest wyłącznie kukłami, które mają wykonać polecone zadanie. Ogromna szkoda, gdyż kilka z nich ma wielki potencjał na coś więcej, a tak wszystko zostało zmarnowane. Przykro mi, że pozytywne zmiany dotknęły wyłącznie głównych bohaterów. Być może autorka nie chciała zmieniać wszystkiego na raz, lecz to nie tłumaczy takiej postawy.

      Świat przedstawiony, który będziemy przemierzać wraz z bohaterami jest istnym arcydziełem. To rzetelnie odtworzone średniowiecze z wszystkimi jego aspektami. W tej kwestii ciężko się do czegoś przyczepić, bowiem opisy i wyjaśnienia genialnie obrazują nam wydarzenia. Autorka trzyma tutaj bardzo wysoki poziom, wielu pisarzy mogło by się tutaj sporo nauczyć. Niemniej nie każdemu może się to podobać, wszystko jest wyłącznie kwestią indywidualnego gustu. Osobiście cenie sobie taką prezentację świata, jest bardzo wygodna i przyjemna w odbiorze.


     Historia zawarta na kartach tej powieści jest bardziej rozbudowana, niż ta znana nam z poprzedniej części. Fabuła trzyma się w ryzach, wątki ładnie się łączą i wyjaśniają. Brak większych niedopowiedzeń jest sporym atutem tego dzieła. Chodzi oczywiście o wątek główny, sprawy poboczne wyjaśniane są z tomu na tom, więc jest nad czym myśleć. Historia jest nad wyraz lekka w odbiorze, słownictwo nie przysparza większych kłopotów, przez co całość czyta się dosyć szybko. Zawarta tutaj zbrodnia nie jest dziełem kryminalistycznym, lecz szukanie mordercy jest przyjemną zabawą.

     W mojej opinii „Dzicy Wojownicy” to dobra kontynuacja kiepskiego średniaka. Widać, że autorka poprawiła wiele kwestii, lecz kila błędów nadal pozostało. Lekkość odbioru, wyrazistość bohaterów, czy też rozbudowana fabuła. Wiele zmieniono, ale dużo jeszcze przed nami. Polecam każdemu czytelnikowi, gdyż warto poświęcić jej czas.

Moja ocena: 6/10

Artius

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz