W natłoku postaci jakie napotkamy na naszej drodze i priorytetów ich zadań, niezmiernie ciężko wytypować mi głównego bohatera. Dawno nie znalazłem się w podobnej sytuacji, w której to najważniejsza postać może posiadać dwie formy, lub może jej w ogóle nie być. Zmuszony do wskazania kluczowego dla historii osobnika, wybrałbym z całą pewnością profesora Rau, gdyż to jego poczynania popychają wszystko do przodu. W swojej dwoistości jest to postać niezmiernie spójna, posiadająca własne zdanie, ideały, oraz plany. Nie jest to ideał, który porwie tłumy, lecz można w nim doszukiwać się pewnych pozytywnych cech. W swojej grubiańskiej, ideologicznej skorupie da się dostrzec sumienność, pracowitość i zaangażowanie. To po prostu typowy naukowiec fanatyk, ze wszystkimi wadami i zaletami.
Pozostawiając kwestię głównego bohatera na boku, skupmy się na pozostałych osobach postawionych na naszej drodze. W tej materii nie jest dobrze, ale tragedią nazwać tego nie można. Ważniejsze, czy też niszowe postacie poboczne są po prostu manekinami, lalkami, które skrzętnie odgrywają swoje role. Nie ma w nich krztyny polotu czy indywidualizmu. Pragnąłem otrzymać od nich coś więcej, lecz nie było mi to dane. Przez całą lekturę starałem dostrzec jakieś pozytywy, lecz z marnym skutkiem. Autorka poległa na tej linii w całej rozciągłości. Wystarczyło troszkę dopracować szczegóły, tchnąć odrobinkę życia w te puste powłoki, a całość by na tym zyskała.
Świat po którym będziemy się poruszać jest tak ograniczony i sterylny, że brakuje słów. Nie musi to być uznane jako negatyw, lecz oczekiwałem czegoś bardziej rozbudowanego. Już sam motyw przewodni tego dzieła pobudzał moją wyobraźnie, a w zamian otrzymałem odgrzewanego kotleta. To zwykły zlepek światów znanych z innych książek, z lekkimi modyfikacjami, które są stłamszone przez ogół. Osobiście ubolewam nad zmarnowaniem takiego potencjału, dodanie rozbudowanych opisów nowego świata mogło uratować to dzieło. Tak czy inaczej gołym okiem widać, że autorce po prostu nie chciało się wysilać. Droga na skróty stała się kolejnym gwoździem do trumny.
Wisienką na tym zgniłym torcie jest fabuła, historia i ogólne założenie tej książki, która swoją innowacyjnością zakradła się do mojego umysłu. To istny majstersztyk w czystej postaci. Podczas czytania ciężko oderwać się od książki, gdyż efekt „jeszcze jednej strony” silnie oddziałuje na spragniony umysł czytelnika. Autorka postarała się w tym temacie i w moich oczach zrekompensowała ówczesne wpadki. Fabuła jest prosta, tylko na pierwszy rzut oka, tak samo jak jej liniowość. Po wgryzieniu się w temat można dostrzec wiele smaczków, szczególnie jeżeli interesujemy się ewolucją i tematami pokrewnymi. Nie uchylając zbytnio rąbka tajemnicy mogę zdradzić, że sekrety ewolucji zaskoczą niejednego z nas.
W mojej opinii „Ciekawość” to słaby przeciętniak. Trudno doszukiwać się tutaj jakichś innowacyjnych rozwiązań, to raczej lektura na jesienne wieczory. Fenomenalna wręcz fabuła, świetny pomysł, czy też lekkość czytania to trochę za mało, by zrekompensować wszystkie wpadki. Mogło być lepiej, lecz zebrane po drodze zaniedbania zniszczyły efekt końcowy. Poniekąd warto dać tej książce szansę, nie skreślajcie jej od razu ze swojej listy.
Moja ocena: 5.5/10
Artius
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz