czwartek, 20 sierpnia 2015

Record of Lodoss War. Szara Wiedźma - Charyzmatyczna trylogia klasycyzmu

     W świecie japońskich komiksów jak i w literaturze znajdują się pewnego rodzaju pewniaki, utarte schematy, czy też po prostu ogólniki, które gwarantują w pewien sposób, iż dzieło odniesie większy, lub mniejszy sukces. Pomijając wymienione powyżej czynniki trzeba dodać coś od siebie, coś co wyróżni nasz tytuł spośród wielu innych. Czy „Szara Wiedźma” będąca jednoznacznym połączeniem utartych szlaków i interesującego pomysłu zawładnie sercami i umysłami współczesnych czytelników? Czy szata graficzna, kreska ilustratora, geniusz scenarzysty złożą się na sukces tej mangi? Jeżeli jesteście ciekawi co może zaoferować wydany w 1998 roku komiks, to serdecznie zapraszam do lektury trylogii „Szarej Wiedźmy” autorstwa Ryou Mizuno, oraz Yoshihiko Ochi.



     Głównym bohaterem tej sympatycznej mangi jest Parn. To rycerz pochodzący z królestwa Valis, dzielny i niestrudzony w boju najemnik. Już od samego początku postać przypadła mi go gustu, gdyż jego świątobliwy charakterek zakrawa mocno o stereotyp typowego paladyna. Walka w imieniu sprawiedliwości, honor, odwaga - te rzadko spotykane cnoty są głównymi atutami postaci. Parn od samego początku ma jasno określone cele i marzenia, a największym z nich jest oczyszczenie imienia swojego ojca i zostanie wielkim bohaterem. Rozbrajający jest też styl bycia młodego wojownika. Podczas czytania dialogów nie raz w myślach przychodziły mi powiązania z innymi współczesnymi grami, filmami, czy mangami. Naprawdę trudno nie polubić tej postaci.

     Klika słów pragnę poświęcić też reszcie drużyny, gdyż jest o czym pisać. W skład naszej kompletowanej przez niesłychany przypadek zbieraniny znajdziemy typowe kwiatki gatunku. Krasnoludzki wojownik Ghim, kapłan bogini Pharis Etoh, elfka Deedlit, mag Slayn, oraz łotrzyk Woodchuck, to wybuchowa, wyświechtana ekipa wykorzystywana w niejednym komiksie. Pomimo ogromnej wtórności, postacią nie brakuje polotu i charakteru. Podczas ogromnej ilości dialogów niekiedy płakałem ze śmiechu. To dobry znak, biorąc pod uwagę fakt, iż to wyłącznie kolejna wariacja na dany temat. Widać po tym, iż autor posiadał oryginalny pomysł, który sprytnie wkomponował w stalowe ramy gatunku.

     Fabuła podobnie jak bohaterowie do specjalnie oryginalnych nie należy. Dzielna drużyna wyrusza na wyprawę, podczas której będzie musiała powstrzymać zmierzające w ich stronę zło i niebezpieczeństwo. Aby nie było zbyt płytko, każda z postaci posiada znany wyłącznie sobie tajny motyw, ukryty cel podróży w tej grupie. Sztampowość bije mocno po oczach, jednak nie jest to ukrywane w żaden sposób. Historia zawarta na łamach tej trylogii jest niezwykle spójna, wątki fabularne pięknie się wyjaśniają, co jest sporym plusem. Tempo akcji w poszczególnych tomach jest zmienne, jednakowo można się do tego przyzwyczaić. Nie przeszkadza to zbytnio podczas lektury. 


     Świat przedstawiony w którym przyjdzie nam się poruszać nie należy do wybitnie złożonych, lecz posiada szczątki głębi. Króciutkie opisy, mapa całego świata, finezyjne nazwy, to elementy które dodają wyrazistości temu dziełu. To niewykorzystany atut tego komiksu, który według mnie mógł skutecznie wybić ten tytuł ponad inne.

     Według mnie „Record of Lodoss War: Szara Wiedźma” to średniak, jeden z wielu, który posiada swoje atuty, oraz wady. Trudno sprecyzować grupę docelową tytułu, lecz spokojnie mogą po niego sięgnąć miłośnicy gatunku jak i osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z japońskimi komiksami. Sztampowość trochę zabija ten tytuł, jednak oryginalne pomysły, oprawa graficzna wybijają ją ponad inne z tego segmentu. Jeżeli akurat masz wolną chwilę, to nie pożałujesz czasu spędzonego na lekturze tego komiksu.

Moja ocena: 7/10

Artius

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz