„Otchłań” po raz kolejny zaprasza nas do postapokaliptycznego świata Uniwersum Metro. Jest to także druga książka, w której zagładzie ulega nasz rodzinny kraj. Po Krakowie, przyszedł czas na Wrocław. Może to dziwny powód do radości, gdy apokalipsie ulegają dwa ulubione miasta, ale cóż, nie ukrywam, że z rosnącym z każdą stroną dreszczykiem emocji zagłębiłam się do podziemi Wrocławia, gdzie w ciągnących się pod miastem kanałach ludzie odnaleźli schronienie. Małe zamknięte społeczności, na jakie podzielili się mieszkańcy, dają tylko pozory bezpieczeństwa, o czym przekonuje się główny bohater powieści. Nauczyciel, jeden z najstarszych mieszkańców enklawy, pamiętający czasy przed zagładą, popada w konflikt z obecnym przywódcą Białym. By uchronić swojego niepełnosprawnego syna zmuszony jest opuścić ich dotychczasowy dom i szukać schronienia w owianym legendami Sky Towerze, zwanym również Wieżą, Mordorem, Paluchem, czy też mniej poetycko Kutasem. Wyprawa nie należy do najłatwiejszych, a dodatkowy balast w postaci niedorozwiniętego chłopaka, bynajmniej nie ułatwi Nauczycielowi osiągnięcia celu.
Książki z Uniwersum Metro są swoistymi powieściami drogi, gdzie podróż i trasa jaką przemierzają bohaterowie jest o wiele ważniejsza niż majaczący gdzieś w oddali, często zdawałoby się nieuchwytny cel. Tak jest i w przypadku „Otchłani”. Wyprawa Nauczyciela i Niemoty, mijane przez nich miejsca, zmaganie się z nieprzyjaznym środowiskiem, zmutowaną florą i fauną, która w większości przejęła władzę nad miastem, stanowią centrum całej historii, nad którymi góruje cień odległego Sky Towera, w którym mają nadzieję odnaleźć schronienie.
W między czasie będziemy mieli okazję zapoznać się nie tylko z głównym bohaterem powieści, którego tajemnicza i mroczna przeszłość idealnie wpasowuje się w to, czego oczekujemy po osobach zdolnych przetrwać najgorsze i stawić czoła wyzwaniom i przeciwnikom, przy których polegliby zwykli śmiertelnicy. W dodatku wiedza, inteligencja, szybkie przyswajanie się do nowych sytuacji i troska o chłopaka, który tak naprawdę już dawno powinien zginąć, w nowej rzeczywistości jaką spotkała ludzkość, sprawia, że nauczyciela nie sposób nie polubić. Niemota, głuchoniemy i opóźniony w rozwoju chłopak, którym się opiekuje, z pewnością stanowi element wyróżniający powieść wśród wielu innych, nie tylko tych z Uniwersum. Umieszczenie kaleki w postapokaliptycznej rzeczywistości wydaje się surrealistycznym pomysłem, a jednak tutaj sprawdza się znakomicie.
Ogólny upadek moralny społeczeństwa, zatracanie dawnych wartości i rezygnacja z wiedzy, która nie znajduje zastosowania w nowych warunkach, w jakim przyszło żyć mieszkańcom Wrocławia, sprawia iż miasto wydaje się zupełnie innym światem, w porównaniu z tym co widzę na co dzień. I choć Szmidt korzysta tutaj z elementów znanych czytelnikom z innych pozycji Uniwersum, czy też po prostu z powieści postapokaliptycznych, jednak robi to w taki sposób, że ani na chwilę nie zwątpiłam w wykreowaną przez autora wizję. Wszystko trzyma się tutaj przysłowiowej kupy, ma swój początek i sens. W dodatku liczne „smaczki”, gry słowne, czy nazewnictwo, za pomocą, którego zdaje się puszczać oko do czytelnika, tylko umilają lekturę.
Co do samego wydania książki, nie można mieć żadnych zastrzeżeń, tomik świetnie wkomponowuje się w pozostałe książki z Uniwersum Metra. Tradycyjnie też, z tyłu okładki, znajdziemy mapę terenów, na których rozgrywa się akcja powieści. Tym co z pewnością zwróci uwagę większości czytelników jest fakt, iż twarz autora posłużyła jako część ilustracji na przedniej części okładki. Niektórzy zapewne uznają to za objaw megalomanii, ale osoby lepiej obeznane z serią nie powinien zdziwić ten popularny w Rosji zabieg, gdzie praktycznie każda książka z Uniwersum na okładce posiada zdjęcie jej autora. Ciekawym dodatkiem, jakim znajdziemy na końcu powieści są rysunki bohaterów „Otchłani” autorstwa Marka Oleksickiego. Niby nic wielkiego, ale z pewnością wyróżnia „Otchłań” na tle innych wydanych w Polsce pozycji z Uniwersum Metro.
Choć „Otchłań” stanowi zamknięta historię, jej zakończenie daje nadzieję, że powstanie kontynuacja, po którą sięgnęłabym bez chwili namysłu. Wyprawa po postapokaliptycznym Wrocławiu była nie tylko ciekawym spojrzeniem na rodzinne miasto z zupełnie innej perspektywy, ale i emocjonującą lekturą. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów Uniwersum Metro, a tych, którzy przygodę z serią dopiero rozpoczynają, z pewnością zachęci do sięgnięcia po poprzednie odsłony cyklu. Książka, która pokazuje, że Polak potrafi.
Ocena: 9/10
Andromeda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz