czwartek, 9 lipca 2015

Virion - Podróż wśród zielonej mgły

     „Ostatnią deską ratunku zdają się być Archeni – prastary lud żyjący w harmonii z naturą i w zgodzie ze Źródłem. Grupa dzielnych, mężnych i prawych Thymeńczyków pod wodzą syna władcy grodu – Kenrila – udaje się więc w niebezpieczną, pełną przygód i zaskakujących spotkań wędrówkę, by spotkać się z Archenami. Czy dotrą do celu? Czy uda im się zgłębić tajemnicę Virionu? Czy powstrzymają szerzące się w zastraszającym tempie zło?” – bardzo kuszący opis oferuje nam dozę niezapomnianych przygód, które powinny porwać nas na długie godziny. Niestety poza odrobiną fantazji, która jest w nim zawarta nie otrzymujemy nic więcej. Czy zawarte w nim obietnice są prawdziwe i lektura tej książki będzie fascynująca? A może to tylko bujda, która niczym zielony dym Virionu chce wedrzeć się do naszych umysłów? Jeżeli pragniecie poznać więcej szczegółów, to serdecznie zapraszam do lektury książki Joanny Patrzyłaś pt. „Virion”.

     Głównym bohaterem, a właściwie bohaterami tej powieści, jest grupa dzielnych towarzyszy, którzy wyruszają w nieznane, aby ocalić znany im świat przed złem. W książce żadna z przedstawionych postaci nie wiedzie prymu, dlatego trudno mówić  o jej głównym bohaterze. Wracając  jednak do naszych grup, których jak się później okazuje są dwie. Pierwszą z nich tworzą dorosłe osoby, oraz dwoje radosnych Archenów, którzy są bardzo pomocni w trudach podróży. Drugą tworzy para dzieci, wraz ze swoimi sokreyami, którym przyświeca ten sam cel. Wykorzystanie oklepanej już w wielu powieściach „niewiedzy” o drugiej drużynie jest tutaj bardzo wyraźne. Nie wiem dlaczego autorka zdecydowała się na taki nic niewnoszący ruch, samotny, lepiej skonstruowany zespół sprawdziłby się o niebo lepiej. 

      O samych postaciach nie da się powiedzieć zbyt wiele. Zostały wykreowane w sposób hurtowy, brak im indywidualnych cech, które podkreśliłyby znacząco ich charaktery. Takie masowe podejście zniszczyło już klimat niejednej powieści.  Ubolewam nad tym strasznie, gdyż niektóre z postaci miały naprawdę spory potencjał na stanie się czymś „oryginalnym”. Niestety autorka zaprzepaściła tą szansę wyraźnym brakiem chęci i poniekąd pomysłu. 

      Historia przedstawiona na kartach tej powieści jest strasznie liniowa i płytka. Obecnemu światu zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo w postaci tytułowego Virionu. Ta tajemnicza i groźna siła zaklęta w środku planety zaczyna coraz bardziej panoszyć się na jej powierzchni, co wzbudza panikę wśród mieszkańców osad. Nie byłoby w tymi nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że wspomniany Virion pod postacią zielonej mgły potrafi wedrzeć się do ludzkich umysłów i zawładnąć nimi. Fabuła sprowadza się do przywrócenia równowagi, aby obecny cykl życia nie dobiegł końca.  Do plusów tej jednostajnej historii możemy zaliczyć nader ciekawe nazewnictwo, nietypowe podejście do cywilizacji, oraz logikę całości. Historia nie jest zbyt wyszukana, to po prostu kolejna wariacja na znany wszystkim temat, która w mojej ocenie nie jest zbyt porywająca, wręcz nudna. 


     Parę słów pragnę poświęcić światu, w którym przyjdzie nam się poruszać wraz z bohaterami.  Tutaj autorce udało się wykreować coś interesującego, ale zostało to zniszczone przez wyraźną hermetyzację.  Zbytnie odcięcie się od opisów, widoczne gołym okiem uproszczenia, czy też minimalizacja otaczającego świata, wyłącznie do regionów działań danych bohaterów, to tylko nieliczne minusy. Naprawdę interesujący świat został pogrzebany żywcem, gdyby dodano mu nieco kolorów i sporo głębi, to wtedy byłoby idealnie.  Niestety przez zaniedbania wyszło jak zwykle. 

     Niczego złego nie mogę powiedzieć o oprawie graficznej tego tytułu. Ilustracja na okładce jest naprawdę przyjemna dla oka, już sama kolorystyka wzbudza zainteresowanie. Książka pewnie leży w dłoni, to zasługa jej małej objętości. Dodatkowo w środku znajdziemy ręcznie rysowane ilustracje, które uprzedzają dany rozdział. Osobiście nie przypadły mi do gustu, jednak odnosząc się do klimatu książki jak i jej czasów, to pasują one świetnie. Ten specyficzny charakter świetnie komponuje się z całością.

     W moim przekonaniu debiut pani Joanny Patrzylas nie jest niczym nadzwyczajnym. Książka posiada naprawdę wiele błędów, lecz można dostrzec tutaj promyk nadziei. Poprawienie kilku istotnych elementów pozytywnie odbiłoby się na poziomie ogółu. Pozostawienie niejednoznacznego zakończenia daje szansę na to, że ujrzymy kontynuację Virionu.  Jeżeli autorka zniweluje słabości i poprawi to, co już jest dobre, wtedy z pewnością będzie świetnie. Sam nie mogę się doczekać. Książkę tą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu czytelnikowi, z nastawieniem na młodsze grono odbiorców. Nie jest ona zbyt wymagająca, a wyobraźnia ukryta w głowie zniweluje niedoskonałości tekstu.

Moja ocena: 6/10
Artius

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuje wydawnictwu Novae Res.



2 komentarze:

  1. Czytałam kilka tygodni temu, nawet mi się podobała, choć nie wróciłabym do niej ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.

      Niestety, to książka na jedno podejście, a potem nie ma ochoty się do niej wrócić. Wielka szkoda, bo potencjał w niej tkwił.

      Usuń