Losy Pipi i Kaia coraz bardziej się komplikują, nie tylko za sprawą wpływu, jaki Marie ma na chłopaka, ale i roli jaką przyjdzie mu odegrać. Tymczasem jednak bohaterowie wybierają się na wyspę Taddo, miejsce pielgrzymek, w którym ludzie z całego świata składają cześć Marie. Czy przyniesie ona ukojenie, na dręczące Kaia pytania?
W drugim tomie powraca temat wyboru jakiego musi dokonać cała ludzkość, a raczej roli jaką pełni Kai - wybraniec Marie. Chcąc, nie chcąc chłopak musi bowiem zdecydować o tym jak potoczą się dalej losy całej ludzkości. Wybór między życiem pod opieką Marie, w szczęściu, ale i z wyrzeczeniem się cech, które mogłyby zaburzyć idealny ład, czy odejście od "Boga" z wszelkimi tego konsekwencjami. Rozwój, pięcie się coraz wyżej, walka o dominację. Uwolnienie wszystkich uczuć jakie żyją w każdym człowieku, pozwalając, by każdy z nas sam decydował, którym z nich pozwoli przejąć kontrolę nad swoim życiem.
Autor odkrywa przed czytelnikiem wszystkie skazy jakie kryły się za zasłoną idealnego świata, jednocześnie odpowiadając na część pytań, które zrodziły się podczas lektury pierwszego tomu oraz stawiając szereg kolejnych, które nie opuszczą czytelnika na długo po lekturze. "Muzyka Marie" zmusza do refleksji nie tylko nad samym człowiekiem, ale także ideą Boga, tym dokąd zmierzamy , czy pojęciem Dobra i Zła, tym jak jedno wpływa na drugie, a raczej faktem, że pojęcia te nie mogą istnieć oddzielnie. Świat Pipi i Kaia jest niekompletny i dopiero w tym tomie możemy się o tym przekonać w pełnej krasie.
Poza tymi jakże ważnymi dylematami, będziemy także świadkami tego, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Rozdzieleni przez Marie Pipi i Kai, będą zmuszeni dokonać wielu trudnych wyborów. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, choć uważny czytelnik mógł natrafić na elementy, które doprowadziłyby go do rozwiązania zagadki jaką niewątpliwie są losy dwójki przyjaciół i tak można mówić tutaj o sporym szoku. Przede wszystkim jednak jest to jedno z najbardziej wzruszających, a przy tym inteligentnych zakończeń z jakim miałam do czynienia. A co najważniejsze niesie ono ze sobą niezwykłe przesłanie.
Kreska nadal zachwyca sprawiając, że niekiedy trudno oderwać wzrok od przepięknych ilustracji. Warto też zwrócić na okładkę, która wraz z pierwszą tworzy kompletną ilustrację. Pipi i Kai wyciągający do siebie dłonie, na tle ciemniejącego, po stronie chłopaka, nieba. Po zakończeniu lektury nabiera ono zupełnie innego sensu.
Pisząc o mandze "Muzyka Marie" słowa takie jak dobra, czy zachwycająca nie wystarczą. Jak dla mnie jest to arcydzieło, nie tylko ze względu na przepiękną kreskę, świat czy bohaterów, którzy na długo zapadają w pamięć, ale przede wszystkim ze względu na poruszającą historię, która dotyka wielu jednocześnie trudnych i ważnych dla każdego człowieka tematów. Usumaru Furuya stworzył przepiękną, filozoficzną opowieść, nad którą nie sposób się nie pochylić na dłużej, bynajmniej nie tylko po to, by zachwycić się misternie dopracowanym, artystycznym światem, czy niezwykłym uczuciem jakie zrodziło się między bohaterami historii. Tytuł, po który warto sięgnąć wielokrotnie, by za każdym razem odkryć w nim coś nowego.
Ocena: 10/10
Andromeda
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Hanami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz