czwartek, 18 czerwca 2015

Posłańcy przemian - Nadnaturalna przemiana konfuzji

     „Wszystkie byty obecne we Wszechświecie podlegają cyklom Istnienia. Przejście z jednej epoki do drugiej oznacza nowe możliwości, ale stanowi też trudne wyzwanie. Biedny uzdrowiciel, neurotyczna malarka, szamanka z plemienia Hopi i ekscentryczny biznesmen muszą stawić czoła niezwykłym próbom, aby ocalić świat przed osunięciem się w chaos. Czy zdołają odnaleźć swą prawdziwą tożsamość i wypełnić swoją misję?- opis znajdujący się z tyłu okładki według mnie jest bardzo sensownym streszczeniem, jeżeli nie recenzją tego tytułu. Czy jednak nie zastanawialiście się czasami, dlaczego pewnych zjawisk nie da się wyjaśnić w prosty sposób? Czy jesteśmy zależni od wyższych bytów, które jasno i stanowczo określają nasze zadanie w tym świecie? Jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś na temat złożoności świata, to zapraszam do lektury książki Ewy Kenig pt. „Posłańcy przemian”.


     Bohaterami tej książki są Marvin, Marie, Sams i Hugh. Być może nazwanie ich bohaterami jest zbyt pochopne, jednakowo to właśnie w głównej mierze ich losy opisywane są na łamach tej książki. Każda z postaci przenosi nas w odrębny świat, gdzie przyjdzie nam zmierzyć się z jej historią. Jak dla mnie to ciekawy zabieg, takie rozbicie akcji dla każdego bohatera, jednakowo w tym przypadku jest to zrobione tak dziwacznie, że po 100 stronach nie mam najmniejszego pojęcia o co w tym wszystkich chodzi. Same postacie nie są zbyt wybitnie stworzone, brakuje im polotu, oraz większej głębi. Szkoda, że autorce zabrakło pomysłu chociaż na jeden porywający charakter.

     Jeżeli chodzi o fabułę, to na tym polu wcale nie jest lepiej. Rozbudowana fabuła jest zbyt przekombinowana i po prostu nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi. Podczas lektury napotkamy się na dziwne nazwy, oraz zupełnie oderwane wtrącenia fabularne, które wprowadzają jeszcze większą dezorientacje podczas przerzucania stron. Tutaj autorka widocznie przesadziła, niszcząc w mojej opinii historię, którą chciała przekazać. Odnalezienie się w tym wszystkim jest nie lada wyzwaniem, a powiązanie w sensowną całość wręcz niewykonalne. To idealny przykład popadania ze skrajności w skrajność. Niemniej pomimo samych porażek autorce trzeba pogratulować podjęcia się stworzenia takiego „zawijasa” fabularnego. Nie jest to łatwe, jednak trzeba wiedzieć jak to przekazać czytelnikom. Tutaj po prostu się to nie udało.

     Na ogromny plus trzeba zaliczyć magiczną oprawę graficzną tytułu. Jest ona naprawdę ujmująca, pasuje jak mało co. Jednakowo i na tym polu zdarzyła się wpadka. Okładka zaczęła się rozwarstwiać, co nie powinno mieć miejsca w dzisiejszych czasach. Sam papier jest raczej standardowy, trzeba jak zwykle uważać na rogi.


     W mojej opinii „Posłańcy przemian” są bardzo specyficzną książką. Jeżeli nie jesteś biegłym detektywem, to nawet nie próbuj tego czytać, gdyż zagubisz się po 50 stronach tekstu. Jeżeli natomiast uwielbiasz naprawdę zagmatwaną fabułę, to możesz czytać w ciemno. Osobiście ten tytuł mnie nie porwał, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że zmarnowałem na nim czas. Niemniej jestem przekonany, że znajdzie on swoją niszę i grono fanów. W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Novae Res za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Moja ocena: 4/10
Artius

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz