Zastanawialiście
się kiedykolwiek co by było, gdybyście w danym momencie podjęli inną decyzję?
Jak kluczowe momenty odmieniły Wasze życie i co by było, gdybyście zdecydowali
się pójść wtedy inną drogą? Takie pytania zrodziły teorię wieloświatów, która
zakłada istnienie równolegle alternatywnych światów, w których życie tej samej
osoby może przyjąć zupełnie inny obrót i sprawić, że będzie zupełnie kimś
innym, bądź wręcz przeciwnie, w danej rzeczywistości nie będzie wcale żyła.
Pomysł jest o tyle ciekawy i daje duże pole do popisu, że bez wahania sięgnęłam
po
I choć Alex mieszka w Mediolanie, a Jenny w Melbourne, a co ważniejsze
nigdy się nie spotkali, pałają do siebie szczerym uczuciem. Jak to w ogóle
możliwe? Oboje bohaterów posiada pewien dar, który równie dobrze można nazwać by
przekleństwem, który sprawia, że mogą się ze sobą komunikować za pomocą siły
umysłu. Od najmłodszych lat połączeni, czują silną więź, z jednej strony wspaniałą,
dzięki świadomości, że mają kogoś bliskiego, który cały czas o nich myśli, z
drugiej przerażającą ze względu na obawy iż to wszystko jest tylko wymysłem,
chorymi urojeniami. Wszystko trwa do momentu gdy oboje stwierdzają iż muszą się
spotkać i dowiedzieć prawdy. Tak zaczyna się podróż na drugi koniec świata, a
raczej jak szybko się przekonamy, wyprawa przez wiele alternatywnych światów,
która przyniesie nowe pytania i groźbę zagłady dla całej planety.
Czytając krótki opis fabuły książki
spodziewałam się popularnego ostatnio schematu polegającego na wykreowaniu
dwójki zakochanych w sobie bez pamięci młodych ludzi, którzy z pewnych powodów
nie mogą być razem i zrobią wszystko, by to zmienić. I z początku rzeczywiście
się na to zapowiadało. Alex i Jenny połączeni dziwną więzią, rozdzieleni przez
fakt iż każde z nich żyje w innej rzeczywistości, rozpoczynają trudną wyprawę
przez różne światy poszukując wyjaśnienia ich dziwnych mocy, ale przede
wszystkim sposobu, by być razem. I choć uczucie między bohaterami stanowi siłę
napędową całej historii, trudno powiedzieć, by wątek dominował opowieść i w
jakikolwiek sposób nużył podczas lektury. Autor miał naprawdę ciekawy pomysł i
z zapartym tchem odkrywamy . Jednocześnie zarówno za bohaterami jak i za
czytelnikiem chodzi jedno zasadnicze pytanie: Czy to wszystko dzieje się
naprawdę, czy stanowi wyłącznie wymysł chorego umysłu? Jest to niewątpliwy plus, który przyprawia
czytelnika o miły dreszczyk.
"W
pomieszczeniach panował ciągły ruch przechodzących tam i z powrotem ludzi (..).To
są wszystkie linie" - pomyślał i każdą z tych osób widział jako linię
biegnącą po hipotetycznej mapie. Gigantyczna plątanina krzyżujących się,
zbliżających, czy łączących dróg, podążała dalej i dalej. Tam, na zewnątrz, na
ścieżkach świata, miliardy linii, życiowych torów. Miliardy obranych kierunków,
porzuconych przypadkiem, czasami przecinających się gwałtownie. Przez moment
pomyślał, że dwoje zakochanych ludzi to nic innego jak tylko dwa przypadkowe wektory
biegnące od kołyski. Mogli odbyć na mapie świata najbardziej absurdalne podróże
w różnych kierunkach i nigdy się nie spotkać. Albo spotkać się wiele razy i
nigdy się nie rozpoznać. Mogli wsiadać każdego ranka do tego samego autobusu,
nie wiedząc nic jedno o drugim. I tak do końca ich dni, bez jakiegokolwiek wpływu
na siebie. A wystarczyło tak niewiele - przypadkowa wymiana zdań, i drogi
magicznie by się złączyły. Z szarych linii biegnących samotnie przekształciłyby
się w jedną."
"Wszechświaty" czyta się szybko i
przyjemnie, głownie za sprawą lekkiego języka i barwnych opisów. Wielowątkowość
historii i odkrywanie przed czytelnikiem kolejnych kart oraz łączenie z pozoru
niezwiązanych ze sobą wydarzeń sprawiają, że trudno się oderwać. Równie ważny
jest również fakt iż Alex i Jenny nie są jedynymi wartymi uwagi postaciami
przewijającymi się na kartach książki. Na szczególną uwagę zasługuje chociażby
przyjaciele Alexa - przykuty do wózka inwalidzkiego Marco, bez którego dwójka
zakochanych nigdy by się nie spotkała.
Moją uwagę zwróciło także nietypowe
wydanie książki, chodzi mianowicie o nakładaną na okładkę obwolutę, dzięki
której całość zyskuje zupełnie nowe znaczenie, odzwierciedlając przy tym
idealnie zawartość książki. Chodzi mianowicie o obecne na obwolucie postacie
bohaterów, których brak na właściwej okładce skrytej pod obwolutą. W ten prostu
sposób zilustrowano wędrówkę między światami i wzajemne poszukiwania bohaterów
w różnych, alternatywnych światach. Mała rzecz, a cieszy.
Książka z pewnością jest interesująca i
warto po nią sięgnąć, jednak jak dla mnie zabrakło czegoś, co sprawiłoby, że
"Wszechświaty" stałyby się czymś więcej niż kolejną dobrą książką. Nie
należy jednak zapominać, że jest to pierwszy tom serii, a co za tym idzie,
dopiero wstęp do coraz ciekawszych wydarzeń. Dlatego też pełna dobrych myśli
zabieram się za lekturę kolejnego tomu, zatytułowanego "Wszechświaty.
Pamięć", licząc, że kolejne przygody Alexa i Jenny będą tymi, które
zapiorą dech w piersiach podczas lektury.
Ocena: 7,5/10
Andromeda
Za egzemplarz recenzencki serdecznie
dziękuję wydawnictwu Dreams.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz