środa, 11 marca 2015

Papierowe miasta – podróż w celu poznania drugiego człowieka



     Słyszeliście kiedyś o papierowych miastach? Osobiście nie znałam tego terminu, i odkryłam jego znaczenie dopiero podczas lektury kolejnej książki Johna Greena. Teraz, gdy już wiem, czym są, nie dziwię się, dlaczego autor zdecydował się osadzić fabułę jednej ze swojej książek wokół nich. To naprawdę fascynujący temat, dlatego i Was pragnę zaprosić na spacer po papierowych miastach. Z pewnością się nie zawiedziecie.



     Fabuła Papierowych miast osadzona jest wokół poszukiwań Margo Roth Spiegelman, koleżanki z dzieciństwa i sąsiadki głównego bohatera, jakim jest Quentin Jacobsen, nazywany w skrócie Q. Po raz kolejny John Green stworzył, na pierwszy rzut oka przeciętną i niewyróżniającą męską postać, która rozkwita pod wpływem swoich przyjaciół, zwariowanych przygód, lub po prostu jednej z tych chwil, które rzutują na całe nasze życie. Dla Quentina, taką chwilą były wieczorne odwiedziny Margo przebranej w strój ninja, które zmieniły się w szaloną nocną eskapadę, niepodobną do niczego innego, co bohater przeżył do tej pory. Następnego dnia Margo jednak znika, a Q idąc tropem pozostawionych przez nią wskazówek postanawia ją odnaleźć.

     Przez większą część książki obserwujemy próby odnalezienia szkolnej idolki, jaką niewątpliwie była Margo. Widzimy jak jej zniknięcie wpłynęło nie tylko na Quentina, ale także na całą szkołę, która od zawsze z uwagą śledziła wszystkie niesamowite przygody i wybryki dziewczyny.

     Quentina nie sposób nie lubić, bądź chociażby podziwiać za upór, z jakim prowadzi żmudne i niekiedy bezowocne poszukiwania, bez wytchnienia dążąc do celu, jakim jest odkrycie, co stało się z Margo. Także pozostali, wykreowani przez autora, bohaterowie budzą sympatię i stanowią ciekawą zbieraninę przeróżnych charakterów. Styl, w jakim prowadzona jest cała historia cechuje lekkość i humor jakże charakterystyczny dla Johna Greena. Jedynym zasadniczym minusem, jaki można zarzucić Papierowym miastom, jest dość powolne tempo akcji, w drugiej części historii, która oscyluje wokół licealnego życia bohaterów i prowadzonych przez nich poszukiwań, które nie raz i nie dwa zdawały się utknąć w martwym punkcie. Z drugiej jednak strony, jak często w rzeczywistości od razu udaje nam się odnaleźć to, czego szukamy za pierwszym razem i bez żadnych komplikacji?   

     Autor pisze także, o tym, że każdy człowiek posiada dwie twarze. Jedną pokazuje światu i tak postrzegają go inni ludzie, drugą zna zazwyczaj tylko on sam, rzadko, kiedy decydując się na ujawnienie tego, jaki jest i co robi, gdy nie ma nikogo w pobliżu. I choć te dwie twarze bardzo się od siebie różnią, razem składają się na to, kim jesteśmy i jak idziemy przez życie.
     Papierowe miasta to kolejna wartościowa książka Johna Greena opowiadająca o młodych ludziach, ich problemach i życiu, w przyjemny i przystępny sposób, który sprawia, że z prawdziwym zaangażowaniem śledzi się losy wykreowanych przez autora bohaterów. I bynajmniej nie należy się zrażać wolniejszym, w pewnym momencie tempem akcji powieści, ponieważ losy Margo i Quentina są warte poznania ich do samego końca.
Ocena: 8/10

Andromeda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz