„Powieść
oparta jest na autentycznych wydarzeniach, które rozegrały się w
latach 70 i 80 ubiegłego stulecia. Imiona i nazwiska bohaterów
zostały zmienione” - wszystko co zostało zawarte w tych słowach
jest niejako prawdą o książce. Polscy bohaterzy już mają to do
siebie, że ich imiona są zapominane, lub zmieniane dla wyższych
celów. Co jednak gdyby owi „bezimienni” bohaterowie działali
pod przykrywką i mogli opowiedzieć nam swoje przygody? Czy takie
zakrywanie się nie wypacza prawdziwego obrazu, czy może daje pole
do popisu jak na arenie podczas pojedynku szermierzy? Tego
wszystkiego dowiecie się z najnowszej książki Jacka Komudy pt.
„Ostatni Honorowy”, do której lektury serdecznie zapraszam.
Głównym bohaterem książki
jest niejaki Kuba Błażyk, niezwykle utalentowany szablista
warszawskiej Legii. Poznajemy go podczas sportowego turnieju zwanego
Spartakiadą, rozgrywanego na terytorium sąsiedniego NRD. Jakub jak
na swój wiek radzi sobie bardzo dobrze podczas walki, można śmiało
rzec, że ma do tego wrodzony talent. Niestety przejawy jego
umiejętności nie są dobrze odbierane przez ówczesna władzę,
szczególnie jeżeli jego przeciwnikiem w decydującej walce jest
Rosjanin. Łącząc zaistniałe fakty z ustrojem panującym w Polsce
w latach 80 można bardzo łatwo przewidzieć wynik tak istotnej
walki. Jakub w moim przekonaniu nie przez przypadek jest głównym
bohaterem książki. Jego siła, hart, charakter, oraz indywidualność
całkowicie oddają ducha ówczesnej Polski. W każdym bądź razie
nie widzę możliwości, aby główny bohater charakteryzował się
innymi cechami, szczególnie tymi skrajnie negatywnymi.
Sama fabuła trzyma naprawdę
wysoki poziom. Główny wątek bardzo dobrze łączy się z
pobocznymi liniami fabularnymi, a całość jest spięta na ostatni
guzik. Nic nie jest tutaj przypadkowe, chociaż na pierwszy rzut oka
tak właśnie może się wydawać. Autor zdecydowanie przemyślał
jak rozmieścić poszczególne wątki fabuły, aby całość tworzyła
nadzwyczaj wartką akcję. Konsekwentne działania autora w
dopracowaniu szczegółów przyczyniły się do stworzenia naprawdę
udanego tytułu, który czyta się przyjemnie, oraz gładko.
Dodatkowo podział na wydarzenia teraźniejsze i z przeszłości jest
bardzo dobrym rozwiązaniem. Dzięki temu czytelnik nie pogubi się w
zawiłości historii, a przy okazji będzie mógł łatwiej wiązać
ze sobą poszczególne fakty. Osobiście bardzo lubię taki podział,
jaki został tutaj zastosowany. Daje on pełniejszy wgląd do fabuły,
oraz pozwala na wysnucie głębszych wniosków.
Punktem zapalnym dla wydarzeń
jest wspomniany wyżej „niesprawiedliwy” werdykt sędziego, który
na pierwszy rzut oka może wydawać się wyłącznie
niesprawiedliwością systemu. Uwierzcie mi, lub nie, ale tak nie
jest. W miarę czytania książki mogę śmiało stwierdzić, że to
dzięki temu wydarzeniu ma miejsce przemiana bohatera, oraz
późniejsze bardzo interesujące zwroty akcji. Powiązanie tego ze
sprawami z przeszłości daje niezwykle ciekawy efekt, które po
ujrzeniu światła dziennego tworzą niebywale interesujący miks
fabularny.
Co do pozostałych postaci
pojawiających się w książce, mogę rzec tylko jedno. Są
odpowiednio dobrani, nie tylko pod względem ról jakie pełnią, ale
także pod względem charakteru. Każda z postronnych postaci
przejawia swoją unikalność i indywidualność, drugiej takiej w
dziele po prostu nie ma. Nawet najbardziej wybredny czytelnik
znajdzie tutaj swojego ulubieńca, za co autorowi należą się
gromkie brawa.
Przyznam szczerze, że obawiałem
się tej książki z jednego powodu. Nigdy przedtem nie miałem do
czynienia z książkami pana Jacka Komudy. Jak na pierwsze dzieło w
moich rękach jestem bardzo mile zaskoczony. Książka przedstawia
naprawdę interesującą historię, opierając się na autentycznych
faktach. Bardzo indywidualni bohaterowie, którzy nie potrafią
znudzić, oraz lekkość czytania sprawiają, że jest to dzieło
godne polecenia każdemu, kto nigdy nie czytał żadnej książki
tego autora. W moim osobistym przekonaniu jest to wybitne dzieło,
które zostało dopracowane w najdrobniejszym szczególe. W tym
miejscu chciałbym podziękować wydawnictwu Fabryka Słów za
egzemplarz recenzencki.
Moja ocena: 8/10.
Moja ocena: 8/10.
Artius
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz