Ciotka Sass. Opowieści świąteczne to
moje pierwsze spotkanie z twórczością P. L. Travers. Choć nie sposób było nie
słyszeć wcześniej o autorce książek o Mary Poppins, miałam nawet okazję, nie
tak dawno, oglądać film stworzony przez studio Disneya Ratując pana Banksa, ciągle odkładałam spotkanie z jej dziełami
na później. Aż do teraz, gdy w moje ręce trafił zbiór trzech opowiadań, idealnych
na okres przedświąteczny, ale nie tylko. I powiem Wam jedno, nie tego się spodziewałam.
„Tak jak ci
wszyscy, którzy są bardzo młodzi, błędnie dotąd sądziłam, że istnieją dwie
oddzielne rzeki – życia i śmierci. Odtąd wiedziałam już, że prąd jest tylko
jeden, jedyny i niepodzielny"
Tę niewielką książkę rozpoczyna wstęp autorstwa Victorii
Coren Mitchell, z którego dowiemy się nieco o genezie książki, a także
wydarzeniach i osobach z życia autorki, które stały się inspiracją do jej
napisania. Ciekawym faktem jest to, iż, opowieści te pierwotnie zostały wydane,
w limitowanym nakładzie, przez samą autorkę i stały się gwiazdkowym prezentem
dla jej przyjaciół. Dopiero dzięki wydawnictwu Jaguar książka trafiła do
szerszego grona czytelników.
Każde z zamieszczonych w tomiku opowiadań dotyczy innego
bohatera, których łączy jedna wspólna cecha, wszyscy, niewątpliwie odegrali w
życiu autorki niezwykle ważną rolę.
Ciotka Sass
„Nieustannie
czuwające człowieczeństwo ukryte pod opryskliwą powierzchownością sięgało do
każdego serca, któremu dane było ją spotkać.”
Ciotka Sass to, na pierwszy rzut oka, ekscentryczna i
surowa kobieta, która nie szczędzi krytycznych uwag zarówno wobec obcych jak i
bliskich osób. Jednak za ową maską opryskliwości i niedostępności czytelnicy
odkryją wrażliwą, zawsze chętną do pomocy innym, istotę o gołębim sercu. Zaś osoby,
które miały już okazję zapoznać się z książkami o Mary Poppins, z pewnością
odkryją, iż ciotka Sass jest jej pierwowzorem.
Ah Wong
„Powieki Ah Wonga
opadły niczym okiennice, zasłaniając jego oczy; twarz pozostała bez wyrazu
niczym zamknięte drzwi. Spoglądaliśmy po sobie pytająco. Jaki sekret krył się
za tamtą zasłoną?”
Z całej książki, właśnie to opowiadanie podbiło moje
serce. Zapewne duże znaczenie miała tutaj moja fascynacja Chinami, która
sprawiła że z czystą przyjemnością zetknęłam się ponownie z kulturą tego
niezwykłego kraju, chociaż prezentowana była przez jednego, samotnego
chińskiego kucharza, oddalonego od swojej ojczyzny. Opisując Ah Wonga, nie mogę
odmówić bohaterowi urokowi osobistego i spokoju ducha. Ze wszystkich postaci,
które autorka uwieczniła na kartkach swojej książki, to właśnie jego chciałabym
spotkać w rzeczywistości. Człowieka głęboko szanującego tradycje i zwyczaje
swojego kraju, sympatycznego, troskliwego i jednocześnie wiernego swoim
zasadom, wymagającego zarówno wobec siebie, jak i bliskich mu osób.
Johnny Delaney
„Przekleństwa
Johnny’ego były niczym gorzki poemat, długi, mroczny, żrąco epicki i ułożony
przezeń osobiście”
Ostatnia historia opowiada o byłym dżokeju, który wraz z
rodzicami bohaterki, którą śmiało możemy utożsamiać z autorką, wychowywał młodą
Travers, gdy ta dorastała na plantacji trzciny cukrowej. Podobnie jak ciotka
Sass, Johnny Delaney jest typem, z którym zdawałby się nieprzystępny i niegodny
uwagi. Przy bliższym poznaniu dostrzegamy jego wielkie serce i niezłomny zapał
do pracy.
Choć autorka nie milczy o wadach swoich bohaterów, nawet
one przedstawione są w taki sposób, że w oczach czytelnika stają się zaletami.
Wyidealizowany obraz nie jest bynajmniej minusem, zaś dla mnie stał się jedną z
charakterystycznych cech twórczości P. L. Travers, idącą w parze z wyszukanym stylem
i ciepłem, które niesie ze sobą każda z opowieści.
Na uznanie z pewnością zasługuje też wydanie książki.
Czerwona okładka już na pierwszy rzut oka kojarzy się ze świętami, a każde z
opowiadań dodatkowo zawiera ilustracje przedstawiające najważniejsze osoby i
przedmioty danej historii.
Ciotka Sass to, jak głosi podtytuł, opowieści
świąteczne. Ja jednak jestem pewna, że książka skradnie wasze serca niezależnie od pory roku, w której po nią sięgniecie. Wzruszające, niekiedy melancholijne opowiadania
posiadają nieodparty urok, a styl i bogate słownictwo stanowią zdecydowany atut
twórczości pani Travers. Dlatego bez najmniejszych wątpliwości polecam te
książkę zarówno fanom pisarki, jak i osobom, które jak ja, dopiero zaczną swoją
przygodę z dziełami autorki książek o Mary Poppins.
Ocena: 8,5/10
Ocena: 8,5/10
Andromeda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz