sobota, 7 marca 2015

Ciotka Sass. Opowieści świąteczne – książka dla wielbicieli książek o Mary Poppins i nie tylko



     Ciotka Sass. Opowieści świąteczne to moje pierwsze spotkanie z twórczością P. L. Travers. Choć nie sposób było nie słyszeć wcześniej o autorce książek o Mary Poppins, miałam nawet okazję, nie tak dawno, oglądać film stworzony przez studio Disneya Ratując pana Banksa, ciągle odkładałam spotkanie z jej dziełami na później. Aż do teraz, gdy w moje ręce trafił zbiór trzech opowiadań, idealnych na okres przedświąteczny, ale nie tylko. I powiem Wam jedno, nie tego się spodziewałam.  


   



„Tak jak ci wszyscy, którzy są bardzo młodzi, błędnie dotąd sądziłam, że istnieją dwie oddzielne rzeki – życia i śmierci. Odtąd wiedziałam już, że prąd jest tylko jeden, jedyny i niepodzielny"

     Tę niewielką książkę rozpoczyna wstęp autorstwa Victorii Coren Mitchell, z którego dowiemy się nieco o genezie książki, a także wydarzeniach i osobach z życia autorki, które stały się inspiracją do jej napisania. Ciekawym faktem jest to, iż, opowieści te pierwotnie zostały wydane, w limitowanym nakładzie, przez samą autorkę i stały się gwiazdkowym prezentem dla jej przyjaciół. Dopiero dzięki wydawnictwu Jaguar książka trafiła do szerszego grona czytelników.

     Każde z zamieszczonych w tomiku opowiadań dotyczy innego bohatera, których łączy jedna wspólna cecha, wszyscy, niewątpliwie odegrali w życiu autorki niezwykle ważną rolę.

Ciotka Sass


„Nieustannie czuwające człowieczeństwo ukryte pod opryskliwą powierzchownością sięgało do każdego serca, któremu dane było ją spotkać.”

     Ciotka Sass to, na pierwszy rzut oka, ekscentryczna i surowa kobieta, która nie szczędzi krytycznych uwag zarówno wobec obcych jak i bliskich osób. Jednak za ową maską opryskliwości i niedostępności czytelnicy odkryją wrażliwą, zawsze chętną do pomocy innym, istotę o gołębim sercu. Zaś osoby, które miały już okazję zapoznać się z książkami o Mary Poppins, z pewnością odkryją, iż ciotka Sass jest jej pierwowzorem. 
 
Ah Wong





„Powieki Ah Wonga opadły niczym okiennice, zasłaniając jego oczy; twarz pozostała bez wyrazu niczym zamknięte drzwi. Spoglądaliśmy po sobie pytająco. Jaki sekret krył się za tamtą zasłoną?”

     Z całej książki, właśnie to opowiadanie podbiło moje serce. Zapewne duże znaczenie miała tutaj moja fascynacja Chinami, która sprawiła że z czystą przyjemnością zetknęłam się ponownie z kulturą tego niezwykłego kraju, chociaż prezentowana była przez jednego, samotnego chińskiego kucharza, oddalonego od swojej ojczyzny. Opisując Ah Wonga, nie mogę odmówić bohaterowi urokowi osobistego i spokoju ducha. Ze wszystkich postaci, które autorka uwieczniła na kartkach swojej książki, to właśnie jego chciałabym spotkać w rzeczywistości. Człowieka głęboko szanującego tradycje i zwyczaje swojego kraju, sympatycznego, troskliwego i jednocześnie wiernego swoim zasadom, wymagającego zarówno wobec siebie, jak i bliskich mu osób.

Johnny Delaney



„Przekleństwa Johnny’ego były niczym gorzki poemat, długi, mroczny, żrąco epicki i ułożony przezeń osobiście”

     Ostatnia historia opowiada o byłym dżokeju, który wraz z rodzicami bohaterki, którą śmiało możemy utożsamiać z autorką, wychowywał młodą Travers, gdy ta dorastała na plantacji trzciny cukrowej. Podobnie jak ciotka Sass, Johnny Delaney jest typem, z którym zdawałby się nieprzystępny i niegodny uwagi. Przy bliższym poznaniu dostrzegamy jego wielkie serce i niezłomny zapał do pracy.

     Choć autorka nie milczy o wadach swoich bohaterów, nawet one przedstawione są w taki sposób, że w oczach czytelnika stają się zaletami. Wyidealizowany obraz nie jest bynajmniej minusem, zaś dla mnie stał się jedną z charakterystycznych cech twórczości P. L. Travers, idącą w parze z wyszukanym stylem i ciepłem, które niesie ze sobą każda z opowieści. 

     Na uznanie z pewnością zasługuje też wydanie książki. Czerwona okładka już na pierwszy rzut oka kojarzy się ze świętami, a każde z opowiadań dodatkowo zawiera ilustracje przedstawiające najważniejsze osoby i przedmioty danej historii.

     Ciotka Sass to, jak głosi podtytuł, opowieści świąteczne. Ja jednak jestem pewna, że książka skradnie wasze serca niezależnie od pory roku, w której po nią sięgniecie. Wzruszające, niekiedy melancholijne opowiadania posiadają nieodparty urok, a styl i bogate słownictwo stanowią zdecydowany atut twórczości pani Travers. Dlatego bez najmniejszych wątpliwości polecam te książkę zarówno fanom pisarki, jak i osobom, które jak ja, dopiero zaczną swoją przygodę z dziełami autorki książek o Mary Poppins.   

Ocena: 8,5/10 


Andromeda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz