wtorek, 17 listopada 2015

Wegetarianka – czy człowiek może zostać drzewem?

     Książki przypominają niekiedy egzotyczne potrawy, bądź podróże, poprzez ich treść możemy bowiem poznać całkowicie odmienne od naszej własnej, kultury, obyczaje i poglądy na życie. Są jak wyprawy i odkrywanie nieznanych lądów. Jako, że lubię poznawać nowe rzeczy nie wahałam się długo przed swoim pierwszym spotkaniem z literatura koreańską. Co przyniosła ze sobą lektura „Wegetarianki” autorstwa Han Kang? Zdradzę jedynie, że to była niezwykła, nieco niepokojąca podróż, reszty dowiecie się z recenzji.


     Yŏng-hye, główna bohaterka książki i tytułowa wegetarianka (choć właściwsze byłoby określenie weganka – gdyż bohaterka odmawia spożywania nie tylko mięsa, ale także jajek czy nabiału), to cicha, zamknięta w sobie osoba. Przykładna żona zajmująca się domem i wspierająca swojego męża. Zdawałoby się szara, nie wyróżniająca się z tłumu osoba. Do czasu, gdy za sprawą dziwnego snu wywraca nie tylko swoje, ale także swoich bliskich, życie. Nagły wstręt do mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego sprawia, że nie tylko sama zaprzestaje ich spożywania, co nie może ich znieść w swoim otoczeniu. Wyrzuca wszystkie produkty z domu, a także odsuwa się od męża, który zdaje się jej być przesiąknięty wonią mięsa. Nagła zmiana sposobu żywienia sprawie, że kobieta gwałtownie chudnie, czym wywołuje zaniepokojenie małżonka. Niestety nawet rodzina nie jest w stanie namówić jej do powrotu do dawnego trybu życia. Prośby i groźby pogarszają jedynie sytuację i popychają kobietę do strasznego czynu.

     Książka składa się z trzech historii, opisujących różne przedziały czasu i wydarzenia związane z tytułową wegetarianka i jej bliskimi. W pierwszej z nich „Wegetariance” widzimy historie oczami męża Yŏng-hye, który bezradnie obserwuje przemianę jaką przechodzi kobieta. Całość przeplatana jest snami kobiety, głównym bodźcem, który wywołał u niej wstręt do mięsa. „Mongolska plamka” to historia szwagra Yŏng-hye, a męża In-hye. Ostatnia zaś „Fotosynteza” opisywana jest właśnie przez samą In-hye. Wszystkie wydarzenia, zawarte w owych trzech częściach, zbiegają się w jedną spójną całość, dając czytelnikowi pełen obraz duchowej i cielesnej przemiany Yŏng-hye.

"Jakieś wołania, krzyki nawarstwiają się we mnie, tworząc gęstą masę, która tkwi w mojej piersi. Wszystko z powodu mięsa. Jadłam za dużo mięsa. To dusze zabitych istot gromadzą się we mnie. Bez wątpienia. Mięso zostało przetrawione i rozproszyło się po moim ciele, a resztki wydaliłam, ale dusze martwych istot gromadzą się w mojej piersi".

     Autorka poprzez główną bohaterkę zdaje się pokazywać bunt przebiegający na wielu płaszczyznach. Zaczynając od odrzucenia jedzenia mięsa poprzez bunt wobec rodziny, uciskowi płciowemu, czy też społecznemu, aż do odrzucenia własnego społeczeństwa. Cienka granica między wolnością, wyrwaniem się z krępujących nam ram narzucanych przez innych ludzi, a chorobą psychiczną zanika w trakcie lektury, sprawiając że dzieło ma nie tylko bardzo niepokojący wydźwięk ale jest również bardzo trudne do zinterpretowania. Tytułowa wegetarianka niszczy bowiem nie tylko własne życie, ale także swoich bliskich, dążąc do przemiany niemożliwej do zrealizowania.

     O samym wydaniu nie można powiedzieć złego słowa. Okładka ze skrzydełkami poza krótką informacją o autorce, opisem treści i fragmentami ze środka książki wita czytelnika obrazem kobiety idealnie oddającym stan bohaterki. Kobieta przemieniająca się w drzewo. Ten obraz wraz z zawartymi na okładce pytaniami „Na czym polega moje istnienie? Czy potrafię być tylko człowiekiem? Czy umiem wyrzec się człowieczeństwa i stać się na przykład drzewem?” to kwintesencja powieści Han Kang.


     „Wegetarianka” to bardzo specyficzna książka i sięgając po nią należy być gotowym na to, że nie każdemu przypadnie do gustu. Odmienny sposób postrzegania świata, stanowiący kontrast dla wzorców i zachowań, które otaczają nas na co dzień, bunt przeciw własnemu wstrząsa czytelnikiem, ale także może pozostać niezrozumiały. Książkę tę najprościej porównać do dzieła sztuki, dla jednych skrywać będzie w sobie nieopisaną głębie, dla innych pozostanie niezrozumiałą plątaniną barw. Dziwna, niekiedy wręcz psychodeliczna niezależnie od tego czy przypadnie wam do gusty, czy wręcz przeciwnie, z pewnością na długo pozostanie w waszej pamięci.

Ocena: 6,5/10

Andromeda

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuje wydawnictwu Kwiaty Orientu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz