wtorek, 22 września 2015

Stalowe Szczury 2. Chwała - przedstawiamy bohaterów książki

Tylko dni dzielą nas od premiery drugiego tomu "Stalowych Szczurów". By osłodzić Wam czekanie poniżej przedstawiamy bohaterów książki. Nie da się ukryć, ze to wyjątkowo ciekawa gromada.


Generał Erich Friedrich Wilhelm von Ludendorff

„Wojna, mój chłopcze, musi prowadzić do jedynego celu: zwycięstwa. Na drodze do niego nie liczą się środki, koszty ani poniesione ofiary”

Apodyktyczny, wyniosły i nie znoszący sprzeciwu generał von Ludendorff żelazną ręką trzyma cały front zachodni. Będący pruskim oficerem do szpiku swych niemłodych już kości jest przekonany o słuszności racji Kaiserreichu, ale też świadom potwornych zmian cywilizacyjnych i technologicznych, jakie zaszły na świecie w trakcie trwającej osiem lat wojny. Wiedząc, że nie jest w stanie dogonić myśli młodszych i sprawniejszych od siebie, wychodzi z prostego założenia: należy przewidzieć drogę ich rozumowania, pójść na skróty i zaczaić się w dogodnym miejscu, a następnie uderzyć. I to uderzyć tak, aby o odwecie nie mogło być mowy.

Admirał Hermann von der Lieth-Thomsen

„Inżynieria to sztuka i rzemiosło zarazem: nawet najpiękniejsze dzieło jest owocem przemyślanych i logicznych działań. Gdyby tylko stosunki międzyludzkie można było zaplanować w podobny sposób….”

Będący ojcem chrzestnym Kaiserliche Luftkriegsmarine admirał Thomsen jest rozdarty pomiędzy dwoma sprzecznymi stanowiskami, właściwymi każdemu konstruktorowi sterowców: z jednej strony kocha swoje stalowe, kruche dzieci, z drugiej natomiast wie, że są one śmiercionośnymi maszynami wojny. Teraz, gdy na arenie pojawia się po raz kolejny Reinhardt, admirał zmuszony jest zmierzyć się z dawno pogrzebanymi demonami przeszłości i raz jeszcze spojrzeć w połowicznie tylko ludzką twarz swego przybranego syna…

Hauptmann Gerhard Keller

„Doskonała decyzja, doprawdy. Wpadł pan na to o własnych siłach?”

Zimny, zamknięty w sobie i kostyczny kapitan Keller to prawa ręka generała Ludendorffa i wykonawca jego najbardziej skrytych poruczeń. O samym kapitanie niewiele wiadomo, poza tym, że jego rodzina wywodziła się z odległych Prus Wschodnich; teraz Keller rusza tam, aby dowieźć swemu mocodawcy instrument, na którym odegrany zostanie finalny akord epopei.





Kapitan Siegfried Vollmarkt

„Nie ma takiej potrzeby. Jestem w stanie poradzić sobie sam, ale proszę nie zapominać, że każda godzina zwłoki kosztuje życie wielu ludzi.

Niegdyś pierwszy oficer i niemalże przyjaciel kapitana Reinhardta, teraz równy mu stopniem – ale nieustannie zerkający spod oka na swego mentora i idola. Równie jak Reinhardt małomówny i czasem wręcz opryskliwy, tak samo jak on poświęciłby wszystko co ma i samego siebie, aby uratować swą załogę i dowódcę… Czasem nawet wbrew jego woli.



Oberleutnant Max von Haugwitz

„Co to ma znaczyć?! Jakim prawem wchodzi pan nieproszony do mojego gabinetu! Co mnie obchodzą pańskie pełnomocnictwa, proszę natychmiast wyjść, albo każę pana… Ach, tak. Rozumiem. Proszę wybaczyć, wyraziłem się złymi słowami. Raczy pan spocząć?”

Oportunistyczny lawirant, dwulicowa szuja, impertynencki karierowicz - są to słowa, które porucznik von Haugwitz słyszał w ostatnich latach niejednokrotnie. Nie przeszkadzają mu one w najmniejszym stopniu, dopóki wymawiane są szeptem za jego plecami, a nikt nie ma odwagi powiedzieć mu czegoś równie nierozsądnego prosto w twarz. Max wie, że jest zaledwie pionkiem, ale też nie wstydzi się swojej pozycji… Oczywiście tak długo, jak ma gwarancję, że stoi na szachownicy odpowiednio blisko króla.

Leutnant zur Luft Sigmund Eichelmann

„Nie uwierzy pani, madame, co potrafię zrobić tylko tym jednym palcem. Lata praktyki, tak… nie trafiłem jeszcze takiej, która po odpowiednim połechtaniu nie trysnęłaby ogniem. Oczywiście, że mówię o strzelaniu do maszyn latających! A co pani miała na myśli, hm?”

Bezczelnie pewny siebie, zawadiacki i przede wszystkim piekielnie dobry, porucznik Eichelmann to uosobienie lotnika ze wszystkimi jego cnotami… albo w zasadzie ich brakiem. Bon vivant w każdym calu, jest typem człowieka, który uśmiechnie się szarmancko, strzeli obcasami i wręczy czerwoną różę nawet, gdy zapuka do niego sama Śmierć.

Profesor Nemmersdorf

Tkający w odległym Königsbergu oplatającą cały Kaiserreich sieć intryg profesor jest graczem, którego istnienia i wpływu mało kto jest świadom. Marzeniem profesora od wielu lat jest stworzenie maszyny, zdolnej dorównać człowiekowi w tworzeniu i łamaniu szyfrów – a może nawet go prześcignąć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz