środa, 22 lipca 2015

Widok zza rogu życia - pragnienia, czyny i ich konsekwencje

     Opis z tyłu książki często decyduje o tym czy sięgamy po dany tytuł. Ten umieszczony na debiutanckiej powieści Haliny Biedroń "Widok zza rogu życia" sugerował iż czytelnik będzie zmuszony zmierzyć się z dość trudnym tematem, dotyczącym traumatycznego dzieciństwa i tego w jaki sposób rzutowało ono na życie dorosłej już bohaterki. Szybko jednak okazuje się, że historia zmierza w zupełnie innym kierunku. Jakim? Przekonacie się podczas lektury poniższej recenzji.


       Marta, główna bohaterka powieści, nie miała łatwego dzieciństwa, porzucona przez ojca i wychowywana przez niezrównoważoną emocjonalnie matkę-alkoholiczkę wyrosła na nieśmiałą kobietę, ściśle podporządkowaną woli swojej rodzicielki. Chcąc zasłużyć sobie na jej uczucia, rezygnuje z własnych marzeń i rozpoczyna naukę w Akademii Medycznej. Tam zaś poznaje Artura, starszego od siebie mężczyznę, z którego pomocą udaje jej się wyrwać z rodzinnego domu i pożegnać z prześladującymi ją nieustannie widmami przeszłości. Razem zakładają rodzinę i choć na ich drodze piętrzyło się wiele przeszkód, po latach mają powody by uważać się za prawdziwych szczęściarzy. Marta dzięki Arturowi zapomina o traumatycznych przeżyciach i staje się pewną siebie, silną kobietą. Wydawałoby się, że jesteśmy świadkiem klasycznego "happy endu", jednak w tym momencie tak naprawdę rozpoczyna się cała historia. Do życia szczęśliwej rodziny wkrada się niespodziewany gość, Konrad - syn Artura i jego tragicznie zmarłej dziewczyny, z którą w okresie swoich studiów przeżył krótki, lecz burzliwy romans. Nowy członek rodziny, zdawałoby się idealna kopia ojca, szybko przyciąga uwagę Marty, a cała znajomość zmierza w kierunku, którego bohaterowie bynajmniej sobie nie życzyli. Zdrada - słowo to niczym miecz Demoklesa zawisa nad głowami bohaterów, wywracając cały ich świat do góry nogami.

      Pomysł i główna bohaterka nie do końca przypadły mi do gustu. Romans z synem własnego męża, z pewnością jest nietypowy i może wzbudzić sporą sensację, jednak sposób w jaki Marta usprawiedliwia swoje zachowanie, narażając na zniszczenie związek budowany latami, mimo wyrzeczeń i poświęceń jakie na początku musiał ponieść Artur, wydaje mi się naiwny i mocno naciągany. Mimo to autorce jedno trzeba przyznać, tak jak obiecuje opis z tyłu książki, powieść porusza wiele rozterek i dylematów moralnych. Bohaterowie raz za razem stawiani są, zdawałoby się, w sytuacjach bez wyjścia, gdzie każda decyzja ciągnie za sobą poważne konsekwencje, nie tylko dla nich samych, ale i bliskich im osób. Tak zagmatwanych losów, które bohaterowie komplikują jeszcze bardziej, dawno nie widziałam. Pod tym względem, w żadnej mierze, czytelnik nie może czuć niedosytu.


      Poza postacią Marty, której postępowania często nie byłam w stanie zrozumieć, w powieści natkniemy sie na wielu innych wartych uwagi bohaterów. Artur, który wzbudził moją szczerą sympatię, będąc przykładem wiernego męża, dobrego ojca, a przy tym znakomitego, oddanego misji pomocy innym lekarzem, zasługuje na szczere uznanie. Kamila, córka Marty i Artura, oraz jej narzeczony Piotr również należą do postaci, których nie sposób polubić. Zaś Konrad, sprawca całego zamieszania niekiedy wydawał mi się postacią tak idealną, że aż trudno uwierzyć by ktoś taki mógł istnieć naprawdę. Choć przyczyną tego faktu, może być to iż przez całą powieść obserwujemy go oczami rozkochane do szaleństwa kobiety. Jedno jest pewne, czytelnikowi nie zabraknie postaci o głębokich i dopracowanych charakterach, borykających się z wieloma problemami i przeciwnościami jakie na ich drogach stawia nie tylko los, ale i oni sami.

      Na koniec, nie zdradzając szczegółów, zaznaczę iż zakończenie historii było dla mnie pewnego rodzaju zaskoczeniem. Choć można było je przewidzieć, przez cały czas liczyłam, że autorka pójdzie innym torem, dzięki, któremu powieść nabierze nieco głębszego znaczenia. Będzie niosła ze sobą morał, udowadniając, że pewne wartości są ważniejsze, nad własne przyjemności. Być może wtedy łatwiej byłoby mi wybaczyć zachowania głównej bohaterki. Człowiek jako istota rozumna, powinien panować nad własnymi pragnieniami. Tymczasem los Marty udowadnia iż jednocześnie można "zjeść ciastko i mieć ciastko". Czy taka postawa jest słuszna? Czy szczęście zbudowane na chwiejnych fundamentach kłamstwa ma prawo przetrwać? I czy rzeczywiście można zagłuszyć wyrzuty sumienia? Szczerzę wątpię.


      Choć książka pani Haliny okazała się zgoła czymś odmiennym, od tego czego się spodziewałam po opisie książki, jedno mogę stwierdzić z całą pewnością: autorka gra na emocjach nie tylko swoich bohaterów, ale także i czytelników. Zadając często trudne pytania, na które trudno jednoznacznie odpowiedzieć. I choć niektóre elementy powieści mogłyby zostać lepiej skonstruowane, przy książce można spędzić kilka naprawdę miłych wieczorów.

Ocena: 6,5/10
Andromeda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz